fbpx

NEWS:

w wydaniu tradycyjnym (papierowym) strona: 0

Jerzy Kubeczek 1942-2009

Pożegnaliśmy Go w mroźny grudniowy dzień tuż po świętach Bożego Narodzenia. Teraz, jeszcze całkiem nie zdajemy sobie z tego sprawy, ale kiedy słońce zacznie przygrzewać, niejeden pszczelarz zacznie wybierać numer Jego telefonu i wstrzyma się - przecież już z Jurkiem nie porozmawia, nie usłyszy porady, nie umówi się na szkolenie.


Jerzy Kubeczek
1942-2009

Przyzwyczaił nas do tego, że był. Był zawsze, odkąd zaistniała „urzędowa” hodowla pszczół. Miał osobowość ukształtowaną przez wartości, którymi kierował się w swoim pszczelarskim życiu. Wiele razy, kiedy robimy „rachunek sumienia” w naszym życiu osobistym czy zawodowym, targujemy się ze sobą: no przecież jestem taki czy taka, już tak mam, no może troszkę się zmienię, to może inaczej zacznę coś robić... Nie przypominamy sobie, żeby Jerzy musiał się targować. On zawsze wiedział czego chce i jak ma być.

Pasiekę założył Jego ojciec Józef już w 1940 roku. Jerzy wkrótce się przyłączył i kontynuował dzieło ojca. Ogarnięci wspólną pasją, nie poprzestali na produkcji miodu, zapragnęli czegoś więcej dla swoich odbiorców. Szukali materiału hodowlanego, wykorzystywali matki rodzime i z importu. I tak w 1968 roku dali Polsce linię hodowlaną Beskidka.

W tamtych latach nie było jeszcze inseminacji, rozród trzeba było prowadzić na trutowiskach. Beskid Śląski to piękna kraina niewysokich gór, które dają możliwość izolacji przestrzennej przed zalatywaniem niepożądanych trutni.

Zatem trutowisko powstało na zboczu malowniczej góry niedaleko miejscowości Wisła. W połowie góry droga się kończy, uliki i rodziny ojcowskie trzeba było wnosić „na własnym grzbiecie”. Sezon w sezon, przez kilkadziesiąt lat... Z czasem trutowisko nabrało mocy „urzędowej”.

Obecnie, dzięki zapobiegliwości Jerzego i życzliwości pszczelarzy, trutowisko będzie nadal działać, pozostając w zarządzie Śląskiego Związku Pszczelarzy pod nadzorem Sejmiku Województwa Śląskiego. Jerzy był tradycjonalistą, „uparł się” przy wykorzystywaniu trutowiska w pracy hodowlanej, mimo ciężkiej pracy wkładanej w jego obsługę. W ostatnich latach docenili to także hodowcy programów krzyżowniczych, którym udostępniał miejsce na trutowisku.

Wiedział co robi – monitorował populację hodowlaną Beskidki bardzo wnikliwą analizą pomiarów morfologicznych. Zawsze był przygotowany – po prostu wiedział, że obserwacja i dokumentacja jest podstawą pracy hodowlanej i że na to nie należy żałować czasu i wysiłku.

To On dawał nam przykład, jak mają wyglądać notatki. On wiedział wszystko o swoich pszczołach, każdej matce i rodzinie hodowlanej. Jego system dokumentacji był rzetelny, opierał się na wypracowanych nawykach. Kochał pszczoły i swoją pracę, umiał podpatrywać przyrodę. Nie da się tego powtórzyć, ale mówił o pszczołach swoim językiem, u niego matki się „rodziły” a nie „wygryzały” czy „wylęgały”.

Był człowiekiem skromnym, skupionym na swojej przygodzie z pszczołami. Dzięki temu, że starał się robić wszystko jak najlepiej, rezultaty Jego pracy doceniali odbiorcy matek pszczelich w całej Polsce.

W 2005 roku, kiedy przypadała 30 rocznica pierwszego rozporządzenia Ministra Rolnictwa o uznawaniu pasiek hodowlanych, Krajowe Centrum Hodowli Zwierząt zorganizowało jubileuszową wystawę linii hodowlanych pszczół podczas Targów „Polagra” w Poznaniu.

Hodowcy przywozili na wystawę uliki pokazowe z pszczołami różnych ras i linii hodowlanych. A co zrobił Jerzy Kubeczek? Jako hodowca z krwi i kości, na wystawie hodowlanej wystawił nie jakąś matkę z linii Beskidka, ale najlepszą matkę zarodową z linii Beskidka! Z Dzięgielowa do Poznania jest daleka droga, a ostatni jej odcinek matka w uliku przebyła pod pachą Pana Jerzego w zatłoczonym pociągu.

To jest prawdziwa determinacja i postawa hodowcy. Byliśmy dumni i szczęśliwi, widząc łzy radości Jerzego, kiedy Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi odznaczał Go Srebrnym Krzyżem Zasługi podczas uroczystości zorganizowanej z okazji 30-lecia hodowli pszczół w Polsce.

Jerzy pozostawia po sobie nie tylko wspomnienie. Przykład, jaki dał nam swoim życiem to prawdziwa wartość dla następnych pokoleń pszczelarzy i hodowców. Umiał pracować i osiągać doskonałe rezultaty w pracy hodowlanej. Umiał się bawić w gronie kolegów i na spotkaniach z pszczelarzami. Był zawsze pogodny i koleżeński, gotów do pomocy. Dziękujemy Ci, Jurku!

Joanna Troszkiewicz
oraz Jego przyjaciele ze Śląskiego Związku Pszczelarzy
i Stowarzyszenia Pszczelarzy Zawodowych


 Zamów prenumeratę czasopisma "Pasieka"