fbpx

NEWS:

w wydaniu tradycyjnym (papierowym) strona: 26

Z artykułu dowiesz się m.in.:

  • czy nowoczesna technologia może być przydatna w łapaniu rójek;
  • jak się przygotować do akcji;
  • w jaki sposób sprawnie zebrać rój pszczół.

Miejska rójka: Houston, mamy problem!

Rójki mogą uwiązać się w rozmaitych miejscach – nie zawsze bezpiecznych dla nich i dla ludzi. O ile jednak pszczoły zwykle entuzjastycznie podchodzą do kwestii przeprowadzki, o tyle osoby postronne często reagują nerwowo, widząc kłąb uzbrojonych w żądła owadów. W najlepszym przypadku dzwonią więc po służby i wrzucają dramatyczne relacje do mediów społecznościowych; w nieco gorszym – chwytają za środek owadobójczy, a nawet za... ogień.

Pasieka 2024 nr 3
Fot.1. Milan Motyka

Mając to wszystko na uwadze, od trzech lat wraz z przyjaciółką (również pszczelarką) zajmuję się zbieraniem miejskich rójek. Obie mieszkamy w Krakowie — podobnie jak pszczoły, którym pomagamy znaleźć nowy dom. Poniżej zamieszczam kilka wskazówek ułatwiających chwytanie takich miejskich rojów. Być może dzięki naszym doświadczeniom czytelnicy również będą w stanie pomóc pszczołom, które miały pecha osadzić się w miejscu, w jakim nie są mile widziane.

Reguła 1 – uniwersalna metoda nie istnieje

Nie brzmi to zbyt optymistycznie, ale prawda jest taka, że nie istnieje jedna, idealna metoda na schwytanie rójki, bo wiele zależy tu od okoliczności. Zdarzało nam się zbierać pszczoły z najróżniejszych miejsc, począwszy od drzew, bram, balkonów, rynien i znaków drogowych, aż po... szacowny budynek prokuratury rejonowej w Krakowie.

W tym ostatnim przypadku nie obyło się bez pomocy strażaków z podnośnikiem (Fot. 2), ponieważ rój uwiązał się na fasadzie na wysokości drugiego piętra (przy okazji spełniłyśmy marzenie z dzieciństwa – kto nie chciałby przejechać się wozem strażackim?). Mimo trudności akcja zakończyła się sukcesem – pszczoły zostały uratowane, profilaktycznie przeleczone i osadzone w pasiece. Pracownicy prokuratury nie doznali pożądleń, a strażacy stali się bogatsi o dwa słoiki miodu.

I tu docieramy do pierwszego aspektu chwytania rojów, a mianowicie do relacji pszczelarz – reszta świata. Pamiętajmy, że ludzie boją się tego, czego nie znają. Wielu z nich w kwestii świata owadów nigdy nie wyszło poza „Pszczółkę Maję”, dlatego nie możemy oczekiwać, że będą wiedzieli, jak się zachować wobec rójki.

Naszą rolą jako pszczelarzy jest sprawić, by wszyscy zachowali z tego wydarzenia wyłącznie dobre wspomnienia. Słoiczek miodu to niewielka „opłata” za współpracę – a kto wie, być może dzięki temu kolejne pszczoły zostaną potraktowane nie jako problem, ale jako atrakcja przyrodnicza?

Pasieka 2024 nr 3
Rys. Mariusz Uchman

Reguła 2 – mamy XXI w. Wykorzystajmy to!

Aby pomóc pszczołom, przede wszystkim musimy dowiedzieć się, że w jakimś miejscu uwiązał się rój. O ile nie są to nasze własne owady, szansa na przypadkowe natrafienie na rójkę (np. podczas spaceru) jest minimalna; chociaż nie zerowa – mamy na koncie i taki przypadek. Zawsze jednak możemy polegać na innych ludziach. Jak już wspomniałam, wiele osób, widząc rój, zadzwoni po straż miejską albo sięgnie po media społecznościowe.

Jako pszczelarze możemy więc „polubić” i obserwować odpowiednie grupy w social mediach (wystarczy wpisać hasło: pogotowie rojowe i nazwę miasta). Warunkiem sukcesu jest oczywiście częste zaglądanie do telefonu, ale dla większości z nas nie będzie to wielkie poświęcenie.

Niezależnie od Internetu, warto też pofatygować się do lokalnych placówek straży miejskiej i zostawić tam swój numer telefonu. W wypadku gdy ktoś zadzwoni z informacją o roju, strażnicy po prostu przekażą mu nasze namiary, sprawiając, że każda ze stron odniesie korzyść:

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów

Reguła 3 – dobre przygotowanie to podstawa

Do interwencji warto się wcześniej przygotować — potem nie będzie już na to czasu. Nasze doświadczenie wskazuje, że poza oczywistymi elementami, takimi jak rojnica, ramki z węzą czy strój pszczelarski, przydają się również:

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów

Zbierając rój, staramy się zgarnąć go sprawnie, ale bez nerwowego pośpiechu. O ile to możliwe, zmiatamy pszczoły delikatnie bezpośrednio na ramki w rojnicy. Bywa, że operację trzeba powtórzyć kilka razy, bo za pierwszym nie zdołamy zgarnąć matki i owady wracają na poprzednie miejsce. Od razu widać, kiedy ta sztuka się uda – pszczoły zaczynają chętnie wlatywać do rojnicy, a te, które osiądą na niej, unoszą odwłoki i intensywnie wachlują skrzydełkami, wołając się nawzajem.

Pasieka 2024 nr 3
Fot. 2. Zdejmowanie roju z budynku prokuratury rejonowej w Krakowie. Pszczoły uwiązały się na wysokości drugiego piętra. Fot. Archiwum Anny Ciężadło

Ponieważ nigdy nie udaje się zgarnąć wszystkich owadów, dobrą praktyką jest zostawienie rojnicy z pszczołami w okolicy na kilka godzin, niekiedy aż do wieczora. Nie zawsze jest to możliwe z uwagi na okoliczności i bezpieczeństwo, ale jeśli tylko jest taka opcja, zawsze z niej korzystamy, by schwytać również niedobitki.

Pamiętajmy też, że owady warto od razu podkarmić. Najlepiej do tego celu nadają się plastry wycofane jesienią, ale jeśli ich nie mamy, podajemy ciasto lub syrop. Tak naprawdę sprawdza się cokolwiek, co powoduje, że owady uznają rojnicę za atrakcyjne miejsce.

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów

Anna Ciężadło


 Wydanie tradycyjneZamów prenumeratę czasopisma "Pasieka"