RZEPAK WAŻNĄ ROŚLINĄ PSZCZELARSKĄ
POŻYTEK PSZCZELI OD WIOSNY DO JESIENI
f o t . © M i e c z y s ł a w J a n i k
Rzepak jest, a jeżeli nie to na pewno będzie najważniejszą rośliną miododajną w najbliższych, a być może i w następnych latach. Jest to związane z jego uprawą nie tylko na cele spożywcze, ale również jako rośliny przemysłowej, a dokładniej energetycznej. Takie przeznaczenie jest nieuniknione w dobie rozwoju motoryzacji i kurczenia się naturalnych zasobów ropy naftowej. Energia z rzepaku należy do tzw. energii odtwarzalnej, czyli może być pozyskiwana corocznie, poprzez zasiewy pól rzepakiem.
W tej chwili w Polsce rzepak uprawiany jest na około 600 tys. hektarów, co stanowi około 4 % zasiewów. W 2006 roku pozyskano około1,5 mln ton nasion, z tego niewiele przetworzone zostało na paliwa, ale tendencja jest optymistyczna.
Uprawa rzepaku na cele energetyczne ma być dotowana specjalnymi dopłatami unijnymi.
I tak dyrektywa Unii Europejskiej mówi o stopniowym zwiększaniu estrów roślinnych jako dodatku do paliw. Już w 2010 roku ich ilość nie będzie mogła być mniejsza niż 5 % ogólnej masy olejów napędowych wprowadzonych do obrotu. Według danych specjalistów z branży paliwowej minimalne zapotrzebowanie na estry rzepakowe jako dodatek do paliw będzie na poziomie 400 tys. ton. Oznacza to zwiększenie upraw rzepaku o około 0,5 mln hektarów, a więc prawie o 100%. Dzięki temu będzie dużo pracy dla rolników, przetwórców i pszczelarzy, jako że głównym zapylaczem rzepaku jest pszczoła.
Czy będzie to realne? Chyba nie tylko realne, ale konieczne, bo przecież rzepak może wyprodukować kto inny, a my będziemy kolejny raz narzekać na nasz los. Miejmy nadzieję, że ta szansa nie zostanie stracona, co zależy głównie od decydentów, czyli tych którzy ustalają zasady produkcji, a przede wszystkim jej opłacalność.
O wykorzystaniu rzepaku do celów energetycznych mówi się od kilku, a może i kilkunastu lat, ale jak na razie niewiele zostało zrobione, pomijając chyba trzy ustawy sejmowe. Główne przyczyny to niekompetencja i zła organizacja na wielu szczeblach decyzyjnych. Chodzi tu o cały proces związany z organizacją produkcji oraz zagospodarowaniem i przetwórstwem rzepaku na cele energetyczne. Powinien zostać stworzony pewien lobbing na rzecz wykorzystania własnych surowców energetycznych, w tym rzepaku.
Produkcja rzepaku do celów energetycznych jest sprawą niebagatelną. Na pewno wpłynie korzystnie na stan gospodarki, stworzy możliwości pracy w wielu ogniwach pośrednich. Zyskają na niej rolnicy, pszczelarze, przetwórcy i producenci paliw.
Przede wszystkim trzeba stworzyć przyjazną atmosferę wokół możliwości wykorzystania biokomponentów, a nie straszyć kierowców zniszczeniem ich pojazdów. Przecież Rudolf Diesel, konstruując silnik, użył oleju roślinnego, a konkretnie arachidowego. Zresztą dyrektywa unijna jest jednoznaczna przy stosowaniu dodatków roślinnych do paliw i nikt na ten temat nie dyskutuje, gdyż jest to oczywiste.
Wydaje się, że nie ma odwrotu od motoryzacji, a więc i od produkcji paliw, a co za tym idzie uprawy rzepaku na cele energetyczne. Jest kwestią czasu zorganizowanie się i zainwestowanie środków w gałąź gospodarki, która przyniesie niemal pewny zysk. Jak wszystko zacznie się zazębiać, nasze pszczoły mogą mieć raj z pożytku rzepakowego.
Ilość hektarów zasianych rzepakiem zależy od opłacalności, na którą wpływa polityka państwa poprzez regulacje podatkowe.
[...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów
Mieczysław Janik