METODA IZOLATOROWA
przeznaczona głównie dla pszczelarzy posiadających pasieki stacjonarne, korzystające z pożytków słabych i średnich.
© J a n u s z P u d e ł k o
Wśród wielu metod gospodarki pasiecznej, np. tradycyjnej jednorodzinnej, dwurodzinnej, z nalotami, z wymianą czerwia, wędrownej oraz szeregu odmian w zależności od typu ula, pożytków, a nawet rasy pszczół, pojawiła się ostatnio jeszcze jedna, którą przyjęto nazywać metodą izolatorową, bo do jej stosowania używa się izolatorów do ograniczenia matki w czerwieniu. Są to specjalne kasety, najczęściej o konstrukcji metalowej, posiadające ściany z tzw. kraty odgrodowej, wykonane z tworzywa sztucznego lub drutów metalowych.
Metoda ta przeznaczona jest głównie dla pszczelarzy posiadających pasieki stacjonarne korzystające z pożytków słabych i średnich. Główną jej ideą jest niedopuszczenie do ucieczki roju i zwiększenie ilości pozyskiwanego miodu towarowego. Poza tym umożliwia ona kierowanie pszczołami, a konkretnie ich siłą, poprzez regulowanie ilości składanych jaj przez matkę oraz radykalne oddzielenie rodni od miodni i zwiększenie w ten sposób powierzchni magazynowej na miód.
W artykule tym chciałbym przedstawić podstawowe zasady i wyposażenie w odpowiedni sprzęt służący do prawidłowego stosowania metody izolatorowej. Zacznę jednak od stwierdzenia, że dyskusja o gospodarce pasiecznej w danej pasiece, a tym bardziej między pasiekami powinna się rozpocząć od szczegółowego przedstawienia wielkości głównych pożytków i terminów ich występowania. W przeciwnym wypadku opisy własnych metod gospodarowania będą bezprzedmiotowe i nie przyniosą prawie żadnych obiektywnych korzyści.
Przyjrzyjmy się bliżej niektórym elementom tej metody.
Problem rójki.
Jak wiadomo, w wyniku występowania w rodzinach pszczelich w ciągu całego sezonu pasiecznego pewnych zjawisk fizjologicznych i biologicznych takich jak brak pożytków, nieodpowiednia pogoda, niekorzystne warunki bytowania pszczół w ulu, niedobór feromonów matki stabilizujących pracę pszczół itp. w rodzinie może wystąpić zachwiania równowagi psychicznej pszczół, a w jego następstwie rójka.
Jest ona zjawiskiem niekorzystnym w pasiece, ponieważ rojącej się rodzinie grozi utrata większości pszczół lotnych, a tym samym obniżenie zdolności produkcyjnej całej pasieki. Poza tym pszczelarz traci dużą ilość czasu na łapanie roju i organizowanie stanowiska dla nowej rodziny. Natomiast, kiedy matka jest zamknięta w izolatorze, rój po krótkim czasie latania i poszukiwania matki sam wraca do macierzaka i pszczelarz nie ponosi żadnych strat.
Z kolei najważniejszą czynnością po rójce jest przywrócenie w rodzinie nastroju roboczego. W przypadku stosowania metody izolatorowej zabiera to pszczelarzowi nie więcej niż 10 minut. Wystarczy bowiem wycofać z izolatora tylko 2 ramki czerwia i wymienić na ramki z węzą. Przy okazji warto wspomnieć, że wcześniejsze wykonanie takich przeciwrojowych czynności jak sztuczne rójki, nieracjonalne odkłady, dodawanie korpusów z węzą, wymiana matek itp. są często nieskuteczne i nieporównanie bardziej pracochłonne niż jednorazowe odnalezienie matki w gnieździe, oznakowanie jej i włożenie do izolatora.
© M a r i a i E u g e n i u s z S a p i o ł k o
Często pojawia się główny zarzut przeciwników izolatorów, że powodują one zwiększenie skłonności pszczół do rójki. Jaka jest prawda? Na przykład faktem jest, że mniejsze czerwienie spowoduje zmniejszenie siły rodziny, co w ostateczności ograniczy niebezpieczeństwo przegrzania ula i prawdopodobieństwo rójki. Jednocześnie mniejsza ilość czerwia do karmienia spowoduje powiększenie rezerwy pszczół niespracowanych, karmiących siebie nawzajem mleczkiem, co zwiększy zagrożenia rójką, ale także spowoduje wyraźne przedłużenie życia pszczół. Jak widać powstaje wiele pytań i odpowiedzi przeciwstawnych. Które czynniki przeważą? O ostatecznym wyniku może w każdej chwili zadecydować pojawienie się dużego pożytku towarowego i cały problem w jednej chwili przestanie istnieć.
Moim zdaniem prawda kryje się w stopniu wrażliwości poszczególnych rodzin na bodźce stresowe, a więc w genetyce. Próg wrażliwości rodziny na bodźce jest zdeterminowany genetycznie i skłonność do rojenia większości rodzin, nawet przy tej samej sile i warunkach poużytkowych, może być różna. Dlatego uważam, że lepiej nie zadawać takich pytań, bo na razie nie ma na nie jednoznacznych odpowiedzi.
Tymczasem w tej metodzie zjawisko rójki nie ma decydującego znaczenia. W mojej 30-letniej praktyce i 20-letnim publikowaniu artykułów na ten temat nigdy i nigdzie nie napisałem, że ograniczenie matki w czerwieniu i stosowanie izolatorów zabezpiecza rodzinę przed nastrojem rojowym i rójką. Natomiast zawsze podkreślałem, co uważam za najważniejsze i decydujące w tej metodzie, że jej główną zaletą jest to, że nie dopuszcza ona do ucieczki pszczół rojowych, a to w praktyce jest najważniejsze i decyduje o wynikach produkcyjnych w pasiece.
Na rójkę trzeba spojrzeć zupełnie inaczej, tak jak to już dawno sugerował prof. Demianowicz. Nastrój rojowy i ostateczny jego skutek rójka, informuje tylko pszczelarza o najwyższej gotowości roju do produkcji miodu. Po jego powrocie do macierzaka, wszystkie pszczoły lotne mają czekać na rozpoczęcie się pożytku głównego. Jedynym obowiązkiem pszczelarza w tym momencie jest wykonanie mało skomplikowanego zabiegu w izolatorze, wycofania czerwia z matecznikami oraz włożenia do izolatora i gniazda 4-6 ramek z węzą.
Najwyższa pora przedstawić moją pasiekę, jej pożytki i trochę historii.
Aktualnie posiadam 40 rodzin w ulach Wielkopolskich, stojakach 10-ramkowych. Dysponuję tylko dwoma głównymi pożytkami towarowymi, z których pszczoły praktycznie produkują miód. Są to kruszyna i akacja (25 maja – 15 czerwca) oraz dwa gatunki lip (25 czerwca – 15 lipca).
Był rok 1980. Wielkość tych pożytków ledwie wystarczała na wiosenny rozwój i jako takie zapasy. W pozostałych okresach pszczoły trzeba było koniecznie dokarmiać. Pewnego dnia do pasieki przyszedł nieznajomy pszczelarz i powiedział: „Panie Kolego, niech Pan stąd ucieka. To nie jest teren dla pszczół. Tu będą same rójki”. Miał rację. Po 3 latach „skakania” po drzewach (pasieka stoi w wysokim lesie sosnowym) miałem już dość takiej gospodarki. Na szczęście pojawił się w porę stary pomysł naszych pradziadów – radykalne ograniczenie czerwienia, połączony z własnym doświadczeniem – izolatory nowej technologii z kratami odgrodowymi. W takich okolicznościach narodziła się metoda, która od razu zabezpieczyła mnie jednocześnie przed ucieczką rojów i nadmierną ilością potomstwa, dla którego po lipie nie będzie już odpowiednich pożytków
W następnych latach okazało się, że i w takich okolicznościach pasieka może bardzo dobrze prosperować i przynosić opłacalne ilości miodu.
Do gospodarki tą metodą wymagane są:
1. Izolator do ograniczenia matki w czerwieniu o pojemności 2 ramek.
Taka pojemność jest wystarczająca do podtrzymania przez najważniejszą część sezonu osiągniętej wcześniej siły rodziny i maksymalnego wykorzystanie dwóch pożytków towarowych jeden po drugim, np. lipy po akacji.
W takich okolicznościach nie należy stosować zasady Taranowa, zgodnie z którą matka powinna być ograniczona w czerwieniu na 30 dni przed końcem ostatniego pożytku towarowego, ale zasadę Ciesielskiego, że ograniczenie powinno być zastosowane na 10 dni przed początkiem pierwszego pożytku towarowego. Chodzi o to, aby w czasie tego pożytku większość czerwia była już zasklepiona i pszczoły nie zużywały przynoszonego nektaru na karmienie larw, ale trafiał on głównie do nadstawki miodowej. W praktyce wynika z tego, że nie powinniśmy ograniczać matki dopiero w czerwcu, ale zrobić to już w maju. O konsekwencjach tego za chwilę.
Warto jeszcze pamiętać, że zawsze możemy dodatkowo:
a) Wymienić, w zależności od wielkości pożytku i terminu jego wystąpienia, jedną lub dwie ramki w izolatorze i przenieść czerw kryty do gniazda,
b) Wykonać naloty na późne pożytki, np. grykę.
Naszym głównym zadaniem w tej metodzie jest tak szybko przyspieszać rozwój wiosenny rodziny (w marcu i kwietniu), aby w momencie decyzji przeniesienia matki z gniazda do izolatora (w maju) posiadała ona już maksymalną siłę, co najmniej 6 ramek czerwia, tj. około 30-40 tys. pszczół.
Nie zapominajmy również, że w wyniku małego zaangażowania pszczół w karmienie larw będą one żyły dłużej około 10 dni. Ta ilość pszczół i dodatkowo z izolatora co 21 dni po około 13 tys. będzie zupełnie wystarczająca do wyprodukowania maksymalnej ilości miodu z dwóch kolejnych pożytków (akacji i lipy). Obliczenia te dotyczą samodzielnego rozwoju rodziny, bez dodatkowych zabiegów wzmacniających siłę. Natomiast jesienią takie zabiegi są wskazane, aby zimowały jak najsilniejsze rodziny, zwłaszcza jeżeli będą korzystały z rzepaków. Dokładniejsze obliczenia na ten temat znajdują się w moim artykule pt. „Znaczenie struktury rodziny pszczelej w pasiece stacjonarnej” („Pszczelarstwo” 1/2000) lub w książce „Dziennik pszczelarza praktyka” (str. 199).
Taka sytuacja rodziny może być tylko wynikiem nieprzerwanego dostępu pszczół do zapasów pierzgi, pyłku, wody i miodu, począwszy od pierwszego oblotu w rodzinie silnej i zdrowej.
[...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów
Janusz Mazurek
Kiełpińska 6/15
01-780 Warszawa
tel. 022 835-29-96 dom
022 782-32-55 pasieka