MIODY PITNE
Od lat panuje i utwierdza się w Polsce błędne przekonanie, jakoby miody pitne miały być tylko i wyłącznie polskimi trunkami, nigdzie więcej na świecie nieznanymi.
Dlatego też szczycimy się nimi przed obcokrajowcami i prezentujemy jak naszą narodową specjalność. Co ciekawe, to zadanie podziela wielu Polaków bez względu na wykształcenie czy nawet większy lub mniejszy kontakt z pszczelarstwem.
Fot. Roman Dudzik
Doskonałym tego przykładem był okres przygotowań przed wstąpieniem Polski do Unii Europejskiej. Podczas dyskusji o ochronie oscypka poruszano także kwestię innych produktów regionalnych.
Jeden z dziennikarzy opisujących tę problematykę z oburzeniem zauważył, że Włosi starali się zastrzec miody pitne jako włoski wyrób regionalny. Zaskoczenie i skandal. Oto Włosi, z miłości do mamony, chęci podbicia i zdominowania polskiego rynku miodów pitnych, przywłaszczyli sobie nasz tradycyjny, staropolski napitek.
Takie przynajmniej wrażenie można było odnieść po przeczytaniu tego artykułu. Tymczasem Włosi mają takie same prawa do miodu pitnego jak Polacy. Na terenie Italii miody również sycono od wieków. I nie tylko tutaj.
W czasach prehistorycznych miód był jedynym naturalnym źródłem cukru. Dziś nie wiadomo, co było pierwszym napojem alkoholowym na świecie, ale niektórzy historycy przychylają się...
[...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów
Fot. Janusz Pudełko
Jedna ze starych legend brytyjskich mówi o walce dwóch smoków. Czerwony był i jest do dziś znakiem Walii. Biały oznaczał najeźdźców z Saksonii. Po długiej walce obydwa dwa smoki upiły się miodem pitnym i zasnęły. Zostały wtedy zakopane w Oxford, w centrum wyspy brytyjskiej, w wielkiej kamiennej skrzyni. Legenda mówi, że do czasu, kiedy nikt ich nie odkryje, wyspa nie będzie zdobyta.
W Anglii miody pitne wytwarzano w dużych ilościach, a o ich popularności świadczyć może fakt, że do wielbicielek miodu pitnego zaliczano królową Elżbietę I. Wspominali o nich w swoich dziełach Chaucer i Shakespeare. Jeszcze w XIX wieku bohater powieści Dickensa, Pickwick miał popijać miód pitny przed snem.
W ostatnich czasach w Anglii miody wyrabiał również jeden z najbardziej znanych na świecie pszczelarzy, brat Adam z benedyktyńskiego opactwa w Buckfast. Znany z wyhodowania pszczoły Buckfast był również zawziętym miodosytnikiem, a – co warto podkreślić – miody sycił z miodu wrzosowego.
Nie byłoby w tym nic zaskakującego, gdyby nie fakt, że miodosytnicy od starożytności aż po XIX wiek jednym i zgodnym głosem twierdzili, że ten miód najmniej nadaje się do sycenia. Nie tak dawno temu wspominał mi Raymond Zimmer, pszczelarz z Alzacji i przez długi okres współpracownik brata Adama, że wśród wielu miodów, jakie miał okazję pić w swym długim życiu, miody brata Adama były najlepsze.
Sycono miody także we Francji, a jak wspomina żołnierz Cortesa, Hiszpanie sprowadzili je nawet do Ameryki na uczty, które wydano po podbiciu Meksyku przez Cortesa. Znano je także w krajach...
[...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów
Fot. Roman Dudzik
Trunki miodowe znała nie tylko Europa. Znane były również w Azji, w dawnej kulturze indyjskiej, a także u Tatarów w XVII wieku. Z braku wiadomości nie można stwierdzić, co pili pierwsi Australijczycy, są jednak pewne przesłanki pozwalające przypuszczać, że mógł być to również miód.
O wiele więcej wiadomo o obu Amerykach i Afryce. W Ameryce Północnej miodosytnictwo pojawiło się dopiero z pierwszymi Europejczykami, którzy na ten kontynent przywieźli kilka uli Apis mellifera. W krótkim czasie pszczoły zasiedliły kontynent.
Miody wyrabiali i francuscy osadnicy w Quebecu, i angielscy w pozostałej części Nowego Świata. Importowali oni rodzime przepisy znane początkowo wąskiej rzeszy pszczelarzy, jako że jedynie ci mieli tyle miodu, żeby móc obrócić go w trunek.
Później przepisy na miody lub wina miodowe podawali Langstroth i Dadant oraz współcześni pszczelarze. Obecnie w Stanach Zjednoczonych istnieją liczne miodosytnie oraz grupy pasjonatów dzielących się własnymi osiągnięciami i doświadczeniem. To w ich gronie jeden z pszczelarzy zastanawiał się na przykład nad wyrobem miodu pitnego z niewielkim dodatkiem jadu pszczelego.
W Ameryce Południowej również nie było Apis mellifera, dlatego też jedynym dostępnym był miód Trygon i Mellipon. Miodbranie trwało tu nawet trzy miesiące ze względu na małe rozmiary gniazd tych owadów. Później miód fermentował z wodą w wysuszonych naczyniach z tykwy bądź w skórach rozpiętych na słońcu. Kiedy napój był gotowy, spraszano mieszkańców sąsiednich wiosek na święto miodu.
O wiele bardziej udoskonalone metody wyrobu znano w Afryce. Ten kontynent to prawdziwe zagłębie miodowe. Miody miały tam tylko dwóch wrogów – inne napoje alkoholowe oraz islam. Ale niejednokrotnie miód zwyciężał, nawet jeśli miała polać się krew.
I tak na przykład w XVIII wieku nowy król państwa Bambara w dzisiejszym Mali postanowił zakazać wszelkiego kultu związanego z animizmem oraz wprowadzić przymusową trzeźwość, zakazując wyrabiania miodu pitnego. Nie wiadomo, który z zakazów wywołał...
[...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów
Nie tędy droga. Mit o „jedyności” polskiego miodu nie ma żadnych podstaw. Nie z tego powodu polskie miody mogą być znane cenione w kraju i na świecie. Jakości miodu nie mierzy się tradycją, a jedynie jego wartością i wyjątkowym smakiem.
Paweł LiberaTen adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.