Problemów z pożytkami spadziowymi ciąg dalszy
W poprzedniej części rozważań na temat pożytków spadziowych wykazane zostały zasadnicze różnice pomiędzy nimi a pożytkami nektarowymi. Na zniwelowanie tych różnic, zwłaszcza niekorzystnych, pszczelarz nie ma wielkiego wpływu.
Fot. Rafał Krawczyk
Za udany pożytek spadziowy płaci stanem rodzin, złą zimolwą, słabym rozwojem wiosennym, a co za tym idzie złym wykorzystaniem wiosennych pożytków. Jeśli uda mu się utrzymać pszczoły w jako takiej kondycji, to przy nienajgorszej wiośnie może doprowadzić rodziny do w miarę dobrego stanu na czas, kiedy powinna pojawić się spadź. Jednak z reguły nigdy nie występuje ona rok po roku.
Na terenach spadziowych utarło się nawet twierdzenie, że nie ma tu wczesnych pożytków, gdyż pszczelarze rzadko uzyskują wczesny miód. Tymczasem w czasie ich trwania nie mają oni pszczół, które byłyby w stanie je wykorzystać.
W czasie występowania późnej spadzi pszczoły tak zapamiętują się w jej znoszeniu, że zapominają o znoszeniu pyłku. Zresztą w tym okresie ilość roślin pyłkodajnych jest już bardzo ograniczona.
Co więc zalecić tym, którzy od lat borykają się z takimi problemami i uważają je za normalne? Z ekonomicznego punktu widzenia jednym z rozwiązań, jakie okazało się celowe w takiej sytuacji, jest utworzenie w okresie, kiedy jeszcze spadź nie wystąpiła, tylu odkładów, ile ma liczyć pasieka w przyszłym sezonie.
Następnie wywiezienie ich na teren, gdzie pożytki spadziowe już nie sięgają i systematyczne rozwijanie, tak aby w przyszłości mogły zastąpić spracowane i osłabione rodziny zasadnicze.
Koszty utworzenia takich rodzin i prawidłowe przygotowanie ich do zazimowania oraz utrzymanie ich w dobrym stanie zdrowotnym są o wiele mniejsze aniżeli nerwowe wykonywanie w spóźnionym czasie potrzebnych prac, których efektywność stoi pod dużym znakiem zapytania.
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że posiadacz kilkupniowej pasieki powie, że dla niego takie właśnie rozwiązanie będzie z powodów ekonomicznych nieuzasadnione. I będzie...
[...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów
Pozostałe sezony można określić jako mieszane, kiedy można by z powodzeniem wykorzystać kilka pożytków kwiatowych typu rzepak, akacja czy nawet coraz bardziej przesuwający się w czasie ku wczesności pożytek z lipy.
Trzeba jednak obiektywnie zauważyć, że poważnym utrudnieniem prowadzenia takiej gospodarki pasiecznej w naszym kraju są skomplikowane i nieprecyzyjne przepisy dotyczące przewożenia pasiek oraz coraz trudniejsza ich ochrona przed kradzieżami i wandalizmem. Czasem decydujące znaczenie ma także ciągle rosnący ze względu na ceny paliwa koszt transportu.
Jak postępować, kiedy pożytek spadziowy wystąpi?
Bliższego omówienia wymaga też sytuacja, kiedy tak oczekiwany dobry rok spadziowy wystąpi. Jak się często okazuje, jego nasilenie przerasta wyobrażenia niektórych pszczelarzy.
Fot. Janusz Pudełko
Są oni do jego wykorzystania po prostu nieprzygotowani, a mogliby zebrać znacznie więcej tego wspaniałego i poszukiwanego miodu, gdyby w tym czasie poświęcili pszczołom należytą ilość czasu i posiadali odpowiednią do potrzeb ilość sprzętu pasiecznego.
Po pierwsze w każdej pasiece korzystającej z pożytku spadziowego powinna funkcjonować waga pasieczna. Dopiero ona daje rzetelną informację o tym, ile pszczoły w danym dniu przynoszą do ula i jak powinniśmy na te przybytki reagować.
W dobrym sezonie spadziowym przybytki 5 – 6 kilogramowe nie są czymś nadzwyczajnym i mogą utrzymywać się przez dłuższy czas. Oczywiście o ile pszczelarz stworzy pszczołom warunki do tego, aby taki pożytek mogły w ulu pomieścić i należycie rozłożyć.
O ile więc czasem dwa korpusy wielkopolskie mogą w zupełności wystarczać przez cały sezon, o tyle przy dobrej spadzi nie wystarczają nawet na kilka dni. Niektóre rodziny mogą...
[...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów
Fot. Janusz Pudełko
Wielu pszczelarzy na tych terenach takie ule niestety posiada i nieraz nawet nie wiedzą, ile faktycznie miodu mogliby zebrać, gdyby posiadali ule odpowiednio pojemne i należycie reagowali na to, co się w pasiece w tym czasie dzieje. Cieszą się, że pszczoły przyniosły pełne ule miodu, a nie przypuszczają nawet, że gdyby na czas wirowali i dbali o miejsce w ulu, mogliby go mieć trzy i cztery razy więcej.
Błędnym też jest oczekiwanie na zasklepienie przynajmniej jednej trzeciej powierzchni ramki jako na znak dojrzałości miodu przed wirowaniem. O ile taka oznaka ma uzasadnienie co do miodów nektarowych, o tyle przy miodzie spadziowym nie jest konieczna.
Wiadomo, że nektar kwiatowy zawiera około 80% wody i zanim powstanie z niego dobry miód, ilość ta musi być obniżona do około 20%. Przy miodzie spadziowym warunki są inne. Krople spadzi wiszące na powierzchni igieł lub blaszkach liści wysychają i zdarza się nawet, że stają się zbyt gęste, aby mogły być zebrane przez pszczoły.
Produkt ten zostaje więc przyniesiony do ula w stanie znacznie gęściejszym niż nektar kwiatowy. Znacznie krótszy też jest proces dojrzewania tego miodu w ulu. Krótko mówiąc, jeżeli...
[...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów
Można więc mieć nadzieję, że niektóre z negatywnych dla stanu rodziny pszczelej skutków pożytków spadziowych można usunąć, trzeba jednak dobrze je poznać i znaleźć prawidłowe dla nich zalecenia.
W kolejnej części artykułu na temat spadzi będę chciał przedstawić propozycje dla pszczelarzy z innych terenów, w jaki sposób i oni mogliby korzystać z dobrodziejstw pożytków spadziowych.
Czesław Jung