Matki, robotnice i pszczelarz, cz. 2.
W poprzedniej części publikacji autor omówił dwie przyczyny strat matek – gdy traktowana jest jako „obca” oraz na drodze cichej wymiany, jeśli pszczołom nie odpowiada jej „status”. Pan profesor opisał również sposoby eliminowania matek pszczelich (żądlenie, okłębianie) oraz mechanizmy i uwarunkowania tych strat.
Bardzo ważne w kontekście całego artykułu jest pojęcie statusu matki – jest on tym wyższy, im królowa jest bardziej wartościowa dla pszczół (można powiedzieć, że spełnia ich oczekiwania). Autor dokładnie opisał, jakie czynniki wpływają na ten aspekt.
Fot. Bruno /Germany, Pixabay
Bezmateczność a status matki
Wszystkie materiały traktujące o metodach poddawania matek stwierdzają, że rodzina, do której matki poddajemy, musi być bezmateczna. Dotyczy to także matek starych i nieczerwiących albo bardzo młodych i przypadkowo wygryzionych, czy też matek niedorozwiniętych. Robotnice pamiętają bowiem bukiet feromonów swojej matki.
Warto podkreślić, że pszczoły rozpoznawały zapach matki, z którą uprzednio przebywały, jeszcze po 10 dniach oraz że substancja mateczna działa na robotnicę już w dawce 0,00001 miligrama, a miligram to jedna tysięczna grama. Z drugiej strony niektóre, szczególnie młode nieunasienione matki są ekspertami w ukrywaniu się, niekoniecznie na plastrze.
W naszych doświadczeniach obserwowaliśmy młode matki walczące pomiędzy sobą w klatce na plasterku z kilkunastoma młodymi robotnicami. Niektóre z matek nie podejmowały walki, tylko uciekały. Gdy otworzyliśmy otwór klateczki, uciekały na zewnątrz i tam czekały. Podobnie jest w ulu, gdzie takie matki mogą się ukryć poza gniazdem. To nie najgorsza strategia przetrwania, ale kłopotliwa dla pszczelarza poddającego matki.
Czy zawsze brak matki w rodzinie pszczelej oznacza jednak jej brak?
Patrząc przez pryzmat poddawania nowej matki – nie oznacza. „Z punktu widzenia robotnic” nie jest bowiem matką to samo, co w naszym rozumieniu, ale to, co robotnice za matkę uznają. Nieważne, co pszczelarz na ten temat sądzi.
Poza matką status matki ma na ogół matecznik. Gdy jest w rodzinie, pszczoły najczęściej nie przyjmują nowej matki, gdyż uważają, że matkę już mają. Dlatego poddając matkę, usuwamy mateczniki. Proszę zauważyć, jak zmienia się zachowanie rodziny osieroconej, gdy zbudowane zostaną mateczniki.
Problem jest w tym, że status matki może mieć nawet miseczka matecznikowa, którą pszczoły „uznają za matkę”. Na przykład, czasami rój czeka z wyjściem aż do wygryzienia nowej matki, ale czasem wychodzi, gdy tylko w miseczce znajdzie się jajeczko. W tym drugim przypadku pszczoły uznały, że „już mają matkę”.
Status matki może mieć także „fałszywa matka”. W rodzinie bez matki pojawiają się trutówki składające jajeczka i wydzielające więcej feromonów matecznych. Jest to początek problemów. Trutówki bowiem uniemożliwiają przyjęcie nowej matki, najczęściej ją likwidując.
Nie jest to jednak jedyny kłopot. Jedna z trutówek przejmuje rolę matki, emituje feromony, ma powiększony odwłok, wydaje odpowiednie dźwięki, czasem formuje świtę młodych robotnic, stając się fałszywą matką. Jej obecność bardzo utrudnia poddanie nowej, gdyż w konsekwencji wszystkie robotnice, nie tylko trutówki, traktują fałszywą matkę „jako swoją” a poddawaną jako obcą.
Status matki w mniemaniu pszczół ma bowiem fałszywa matka. Gdy pozbędziemy się większości trutówek, a fałszywa matka zostanie, problem pozostaje wraz z nią. Co więcej, fałszywa matka może pojawić się w rodzinie szykowanej na przyjęcie nowej matki niedługo po jej osieroceniu.
Warto dodać, że z około 1% niezapłodnionych jaj składanych przez robotnice mogą partenogenetycznie (bez zapłodnienia) powstawać robotnice potomne, a w określonych okolicznościach nawet komórka matecznikowa mająca status matki. Zjawisko to pospolite u pszczół Apis mellifera capensis, jako mechanizm chroniący je przed wyginięciem, zdarza się okazjonalnie u pszczół europejskich.
Warto także wspomnieć o czerwiu trutowym. Robotnice w „bezmatku” mogą próbować wychować matkę na komórce z larwą trutową. Czasem jedna z komórek „garbatego” czerwiu trutowego może być potraktowana jako matecznik i osiągać status matki. Wszystkie te zjawiska przyczyniają się do niszczenia poddanych matek.
Podsumowując, pojęcie bezmateczności jest złożone, nie zawsze brak matki oznacza, że pszczoły „uważają”, że jej tam nie ma. Zatem, jeśli w rodzinie znajduje się cokolwiek, co ma status matki, poddana matka nie będzie przyjęta.
Wartościowanie w kontekście bieżącym
Status matki, będący kluczem do jej przyjęcia albo odrzucenia, jest oceniany przez pszczoły na tle innej, najczęściej poprzedniej matki. Oznacza to, że z góry nie można uznać, która matka spełnia oczekiwania pszczół. Owady te, podobnie do człowieka, oceniają (wartościują) w tzw. kontekście bieżącym. Inaczej mówiąc, stosują oceny względne.
To cecha bardzo dobrze rozwiniętego układu nerwowego. Na przykład mamy na rynku dwa telewizory; drogi i dobry oraz tani i gorszy. Klienci najczęściej kupują ten tańszy. Drogi sprzedaje się słabo. Dlatego firma wprowadza trzeci model, niewiele lepszy od tego drogiego, ale jeszcze droższy.
I wtedy ten dotychczas drogi telewizor, będąc prawie tak dobry jak nowy, najdroższy, staje się średni pod względem ceny, czyli „względnie przestaje być drogi”.
I klienci zaczynają go kupować. Taki chwyt marketingowy. Podobnie jest u pszczół, najlepszy pożytek może stać się najgorszym, kiedy pojawią się lepsze. Gdy w sadach zakwitnie sporo mniszka, pszczoły porzucają drzewa owocowe. Mniszek jest zbyt atrakcyjny, a sad w jego obliczu przestaje być interesującym pożytkiem.
Nawet wierność kwiatowa nic tu nie pomoże. Jest to w zapylaniu upraw tak zwany „problem roślin konkurencyjnych”. Sadownikom zaleca się koszenie mniszka albo wstawianie zwiększonej obsady pszczół. Tak samo jest z matkami. Pszczoły mogą poddawaną, a nawet niedawno przyjętą matkę, uznać za dobrą albo złą, na przykład w porównaniu do matki poprzedniej.
Jak to działa? Dla przykładu rozpatrzmy jeden mechanizm. Jajeczka składane przez matkę są znaczone feromonami gruczołu Dufoura i feromonami jajowodu. Dlatego robotnice potrafią odróżnić jajeczka trutówek od jajeczek matki. Jest to ponadto dla pszczół następny biochemiczny sygnał, że matka już czerwi.
Sygnał ten mówi także o intensywności czerwienia – dużo feromonu – dużo jajeczek. Zatem robotnice mogą rozpoznać czy nowa matka składa mniej jajeczek od usuniętej albo więcej od dziewiczej. Biolodzy mówią o zgodności feromonów matki i młodego czerwiu. Pszczoły mogą rozpoznać czy jajeczka są od swojej, czy od obcej matki. Rozpoznają także matkę, która przestała składać jaja na skutek wysyłki.
Wartościowanie w kontekście bieżącym to następne zjawisko komplikujące poddawanie matek. Wynika z niego wskazówka, że poddawana matka nie powinna być gorsza od poprzedniczki. Czy pszczoły zgodzą się z naszą oceną to już inne pytanie. Możemy, jak już napisałem, tylko zwiększać szanse.
Analizując przyczyny nieudanych prób poddania matek, warto zwrócić uwagę jeszcze na dwie sytuacje. Większość podręczników pszczelarskich podaje, ile dni trwa rozwój jajeczka, a ile larwy. Okazuje się jednak, że są to wartości najczęściej spotykane, ale zależne od wielu uwarunkowań.
Jajeczko może bowiem rozwijać się od 48 do 144 godzin (do 6 dni). Rozwój larwy trwa od 4 do 6 dni. Razem nawet 11, 12 dni. To następna niespodzianka zgotowana przez naturę pszczelarzom poddającym matki. Ponadto poddawanie matki do pszczół w nastroju rojowym może powodować ryzyko ich ucieczki wraz z matką.
Fot. seagul, Pixabay
Trzy fazy zachowania robotnic wobec poddawanej matki
Pierwsza faza to omijanie lub agresja. Robotnice albo kompletnie lekceważą matkę, albo ją szarpią, próbują okłębiać lub żądlić. Gdy ktoś poddaje świeżo wygryzioną matkę „z ręki” na plaster z pszczołami czy przez wylot, to może obserwować albo jedno, albo drugie zachowanie.
Trzeba wspomnieć, że matki młode, do trzech dni, prawie nie wydzielają głównych składników substancji matecznej 9-ODA, 10-HDA, wytwarzając jedynie pewne ilości 9-HDA. Robotnice także produkują 9-HDA, co upodabnia do nich matki tuż po wygryzieniu. Dlatego poddawanie „z ręki” jest bardzo skuteczne, gdy poddajemy świeżo wygryzione matki.
Gdy w takich okolicznościach obserwujemy agresję, nie jest to agresja przeciw obcej matce, ale przeciw obcemu osobnikowi (intruzowi), tak jak przeciw obcej robotnicy lub osie (wyjaśniono wyżej). Dlatego metoda ta sprawdza się podczas dobrej pogody i pożytku, gdy agresywność robotnic maleje.
Po trzech dniach rośnie stężenie 10-HDA, który przeważa u starszych matek i wtedy robotnice rozpoznają poddawaną matkę jako inną od tej, którą miały dotąd. Wtedy poddawanie z ręki przestaje działać, a wraz z wiekiem i zmianą bukietu feromonów poddawanie jest trudniejsze.
Druga faza polega na tym, że wszystkie robotnice interesują się matką, zaprzestają agresji i próbują ją karmić (tak jak to robi świta matki). Są to pierwsze oznaki akceptacji. Nie znaczy to jednak, że matka została przyjęta. Taka opieka nad matką jest bardzo myląca. Pszczelarze mówią, że widzieli matkę przyjętą i pielęgnowaną na plastrze, a potem gdzieś zniknęła.
Trzecia faza charakteryzuje się całkowitą obojętnością robotnic wobec matki. Zupełnie nie zwracają na nią uwagi. Karmi, pielęgnuje i interesuje się matką tylko jej świta. I taki stan wskazuje dopiero, że matka jest przyjęta. Dlatego wiele źródeł zaleca obserwowanie pszczół nawet dwa tygodnie po poddaniu.
Innym znakiem skutecznego poddania jest także podjęcie produkcji wosku. Gruczoły woskowe są stymulowane przez substancję mateczną i budowa plasterków, szczególnie przy klateczce z matką, świadczy o przejęciu przez nią „feromonalnej kontroli” nad robotnicami. Nie znaczy jednak, że matka ta nie może zostać następnie wyeliminowana podczas cichej wymiany.
Jak wspomniano, wiele jest metod poddawania matek, ale zawsze mamy do czynienia z tymi samymi czynnikami ich akceptacji przez robotnice. Ich znajomość jest też przydatna nie tylko podczas wymiany matek, ale także przy łączeniu rodzin.
Na przykład instynkty obronne każdej rodziny są słabe na wiosnę, potem wzrastają, zanikając przy intensywnych pożytkach, by stać się najsilniejsze jesienią. Spróbujmy sprecyzować te czynniki:
1. Nie należy poddawać matki wtedy, kiedy istnieje podejrzenie, że w rodzinie są trutówki i kiedy w rodzinie jest coś, co może mieć status matki, (np. matecznik, miseczki matecznikowe i wiele innych).
2. W czasie silnego pożytku i dobrych warunków prawie każda metoda poddawania matki jest dobra. Rodzina jest nastawiona na zbieranie, błądzące obce robotnice są wpuszczane, nie ma pszczół lotnych, a rodzina nie przejawia agresji.
Ponadto duży napływ nektaru zmienia zapach rodziny (ujednolica wszystkie rodziny w pasiece) i słabiej działają feromony oraz identyfikujący intruzów system zapachowy „swój – obcy”. Można też stosować wyrównanie zapachu matki i rodziny stosując podobne środki jak przy łączeniu rodzin. Wszelkie sposoby niwelowania działania feromonów innymi zapachami mogą być pomocne.
3. Należy unikać okresów, w których rodzina jest ukierunkowana na agresję. Stan taki może być powodowany przez takie czynniki środowiskowe jak brak pożytku, czy niesprzyjająca pogoda, gdy więcej robotnic nie ma zajęcia i reaguje na sygnały alarmowe.
Ponadto należy uwzględnić takie czynniki jak rabunki, szkodniki i napastnicy, pasożyty i choroby, albo jak niektórzy uważają, pestycydy, które przez zmianę statusu feromonalnego lub stres matek, mogą zmienić zachowania rodziny w kierunku obronnych. Należy zwracać uwagę na takie czynniki zewnętrzne jak pora roku i inne.
4. Czynniki wywołujące agresję można eliminować, a tym samym ułatwiać przyjmowanie, stosując umiejętnie dym czy objadanie się pszczół miodem. Można stosować niektóre dźwięki lub terroryzowanie pszczół – np. wytrzepanie ich przed ul i tym podobne.
5. Matka wprowadzana winna składać więcej jajeczek od usuniętej i, przynajmniej według naszych kryteriów, być lepsza od poprzedniczki.
6. Warto pamiętać, że młode pszczoły nie odpowiadają na sygnały alarmowe i akceptują prawie każdą matkę. Dlatego są zawsze pożądane w rodzinie przyjmującej. Z kolei młoda matka jest najczęściej ignorowana przez pszczoły.
7. Ważny jest stan fizjologiczny, w tym udział młodych pszczół, rodziny/odkładu.
Dwie matki w ulu
Kiedy dwie matki, mające taki sam status, z jakichś przyczyn nie walczą, żadna z nich nie zostanie wyeliminowana przynajmniej przez pewien czas, nawet przy braku pożytku czy rabunku. Matki o takim samym statusie najczęściej jednak walczą ze sobą, a pszczoły się do tego nie wtrącają, gdyż nie są w stanie dokonać wyboru.
Matki o różnym statusie często nie walczą. Do walki dochodzi tylko pomiędzy matkami młodymi lub pomiędzy matkami starymi. Matka młoda nie walczy ze starą. Dlatego podczas cichej wymiany lub rojenia w ulu mogą przebywać dwie matki (w czasie rojenia nawet młode). Gdy matki nie walczą, wtedy pszczoły decydują, która z nich zostanie w ulu, biorąc pod uwagę jej status.
Zjawiska te wykorzystuję podczas tak zwanej gospodarki dwugniazdowej. Polega ona na utrzymywaniu w rodzinie dwu matek, na przykład na dwu oddzielonych kratą korpusach.
Rodziny wielomateczne to także doskonały model do badań naukowych nad zależnościami matka-robotnice, co ważne jest przy opracowywaniu bezpiecznych metod poddawania matek. Aby matki o takim samym statusie nie walczyły, co, jak wspomniano, robią najczęściej, agresję matek względem siebie można wyeliminować.
Inaczej, można je do siebie „przyzwyczaić”. Jeśli umieścimy je w cienkiej szklanej rurce tak, by miały ze sobą kontakt (głowami), ale nie mogły walczyć i żądlić, albo obetniemy końcówki żądeł i pozwolimy matkom walczyć, to po pewnym czasie zaprzestaną one agresji i będą się tolerować.
Jest znamienne, że gdy matki walczą ze sobą, robotnice je ignorują i nie próbują którejś wyeliminować, czekając na wynik walki. Agresja matek jest niespecyficzna, czyli raz przyzwyczajone do siebie matki nie atakują także innych matek. Inaczej jest z pszczołami. Przebywając z grupą kilku matek, zaatakują każdą nową dodaną matkę.
W ulikach weselnych utrzymywaliśmy przez długi okres rodzinki nawet z 8 matkami. Jeśli natomiast matka nie spełnia oczekiwań robotnic, zostanie przez nie wyeliminowana. Kiedy dwie matki są „o takim samym statusie”, żadna z nich nie zostanie usunięta, nawet przy braku pożytku czy rabunku i rodzina wielomateczna może być przez jakiś czas utrzymana. Odnotowaliśmy sukcesy (jednak były też kłopoty) w zimowaniu rodzin wielomatecznych.
Dodatek
Gdy w gnieździe os zaczniemy wyłapywać powracających z pokarmem myśliwych, zaczną one wynosić czerw z gniazda. Ptaki przy niedoborach pożywienia wyrzucają z gniazd pisklęta. Eliminowane są zatem osobniki, których nie można wykarmić. Pszczoły są ekonomiczne i u nich nic się nie marnuje.
Gdy matka składa więcej jajeczek, niż robotnice są w stanie ogrzać, a potem zapewnić rozwój wygryzającym się larwom – jajeczka, a nawet larwy, są zjadane. To następny aspekt relacji matki z robotnicami zwany pszczelim kanibalizmem.
Płynący z tego wniosek (szczególnie w kontekście rozwoju wiosennego) jest taki, że najplenniejsza matka w zbyt słabej rodzinie nie jest w stanie wykorzystać swych możliwości.
Przede wszystkim to jednak z powodu warrozy, innych groźnych pasożytów i chorób, zmian cywilizacyjnych, chemizacji rolnictwa, zmian klimatycznych oraz zmian w strukturze i fenologii pożytków, rekomendowane jest zimowanie i użytkowanie silnych rodzin. Jest to temat na osobny artykuł.
Przy obecnej strukturze i fenologii pożytków utrzymywanie silnych rodzin stwarza jednak potrzebę przeciwdziałania dość wcześnie pojawiającym się nastrojom rojowym. Ponadto, na wielu terenach przygotowania do zimowli rozpoczynać trzeba w lipcu, co przy ciepłej i długiej jesieni stwarza następne problemy. Szczególnie gdy mamy ochotę na późniejsze pożytki.
To też jest temat na osobny artykuł. Wszystkie te zjawiska powodują, że warto użytkować intensywnie czerwiące, młode (najlepiej poniżej dwu lat) matki, których status, w tym wydzielanie feromonów, jest wysoki. Warto dodać, że czerwienie łatwiej ograniczyć niż zwiększyć.
A gdyby tak, dość wcześnie (zależnie od struktury pożytków) zrobić niewielkie odkłady, gdzieś w około 50-60% rodzin. Jak wspomniano, w takich odkładach nowa matka jest dobrze przyjmowana i zaopiekowana. Odkłady stwarzają też szansę (nie wnikając w szczegóły) dodatkowego zwalczania warrozy.
Gdyby potraktować macierzak i odkład jako jedną jednostkę, powstaje interesująca sytuacja. Wymiana matki nastąpiła częściej niż raz na dwa lata, a jak wykazano, u matki dwuletniej wydzielanie feromonów nie musi już być najlepsze.
Ponadto, tak jak w gospodarce dwugniazdowej, przez pewien okres dwie matki, stara i młoda, pracują dla potrzeb jednej rodziny, ale nie oddzielone kratą, tylko jedna w odkładzie, a druga, w macierzaku. W tej sytuacji unikamy także przerwy w czerwieniu spowodowanej wymianą matek, mając jednocześnie dodatkową sposobność na leczenie warrozy (w odkładzie).
Oczywiście pod koniec sezonu, w terminie zależącym od typu gospodarki i pożytku, odkłady zostaną połączone z macierzakami (niekoniecznie każdy ze swoim własnym), co zapewni dobre warunki do zazimowania silnych rodzin. W tym dodatku spojrzałem na problem z punktu widzenia poddawania matek i ich relacji z robotnicami, ale jest on wart rozwinięcia i przedyskutowania w osobnym artykule. Jednak to, jak pisał Hans Christian Andersen, „jest już zupełnie inna bajka”.
Prof. dr hab. Jerzy Demetraki-Paleolog
Katedra Zoologii i Ekologii Zwierząt
Uniwersytet Przyrodniczy w Lublinie