Całoroczna gospodarka pasieczna, cz. 6.
Quidquid agis, prudenter agas et respice finem –
Cokolwiek czynisz, czyń roztropnie i przewiduj koniec
(Owidiusz)
Sezon w pełni. Rodziny pszczele osiągnęły maksymalną zdolność produkcyjną, a zarazem dojrzałość biologiczną. Praca wykonana wiosną powinna teraz przynieść efekt w postaci obfitego miodobrania. Dwa czynniki mogą jednak zburzyć tworzone przez nas dzieło.
Nektarowanie roślin, które w dużej mierze uzależnione jest od pogody oraz nastrój rojowy skutkujący utratą zdolności produkcyjnych. Skupmy naszą uwagę głównie na tym, na co mamy realny wpływ. Oddziaływanie na pogodę oczywiście przekracza nasze możliwości. Możemy jednak minimalizować jej negatywny wpływ na rodziny pszczele. Odpowiednie kierowanie rozwojem rodzin pozwoli natomiast na utrzymanie nastroju roboczego.
Fot. 1,2,3,4 - Poddawanie matki poprzez łączenie miniplusa z rodziną. (fot.Monika Leleń)
Umiejętnie wykonywane wczesnowiosenne czynności w ramach gospodarki pasiecznej szybko dają efekty. Pszczelarz w tym okresie niejako współpracuje z pszczołami, pomaga im realizować ich naturalne instynkty, wzmacnia naturalny pęd do rozwoju.
W momencie osiągnięcia przez rodziny dojrzałości biologicznej wiele się zmienia. Wówczas okazuje się, że rodziny pszczele dążą do rozmnożenia się i zgromadzenia pokarmu do przezimowania. Celem pszczelarza jest natomiast zbiór miodu. Potrzeba prokreacji, którą pszczoły realizują poprzez wydanie roju, jest jednym z najsilniejszych instynktów w świecie przyrody.
Nawet najbardziej wytrwała praca hodowlana nie prowadzi do całkowitego wyeliminowania chęci do rójek. Oferowanie więc linii hodowlanych, które „nigdy się nie roją” jest nieetycznym zabiegiem marketingowym, takim samym, jak sprzedaż pszczół, które „nie wymagają leczenia” niezależnie od warunków środowiskowych, w jakich są utrzymywane.
[...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów
Poza obfitością bazy pożytkowej podstawowym czynnikiem decydującym o zbiorach miodu jest utrzymanie rodzin o dużym potencjale produkcyjnym (duża liczba robotnic) w ciągłym nastroju roboczym. Najlepiej takim, który graniczy z nastrojem rojowym. W mojej ocenie błędne jest określanie tym terminem również wstępnej fazy nastroju rojowego.
W wielu opracowaniach można znaleźć tezę, że rozpoczyna się on w momencie pojawienia się pierwszego czerwiu trutowego. Oczywiście wychów trutni jest pierwszym sygnałem do tego, że rodziny niedługo będą gotowe do wydania roju, co wcale nie oznacza, że go wydadzą. Sam fakt pojawienia się trutni nie wymaga od nas również podejmowania specjalnych kroków.
Konkretne zabiegi przeciwrójkowe stosuje się w rodzinach, w których matki składają jaja w miseczkach matecznikowych. Wcześniejsze zabiegi to zwykłe czynności pasieczne, które mają utrzymać rodzinę w dużej sile, stwarzając matce możliwość intensywnego czerwienia, a pszczołom pracę.
Ze względu na ograniczone ramy artykułu pomijam aspekty gospodarki pasiecznej w rejonach o słabych pożytkach, gdzie sterowanie rozwojem musi być bardziej precyzyjne i konieczne jest okresowe stymulowanie i radykalne ograniczanie czerwienia. W takim przypadku sprawdzą się kilkuramkowe izolatory i zasady, które obrazuje metoda Taranova.
W rejonach, gdzie występuje więcej niż jeden pożytek lub gdy wywozimy pszczoły na tereny bogatsze w nektarujące rośliny, konieczne jest utrzymywanie intensywnego czerwienia przez cały sezon. Kluczowe, a niestety niekiedy lekceważone, jest zapewnienie odpowiedniej ilości plastrów do składowania nektaru w momencie wystąpienia większych przybytków.
W wielu naszych pasiekach w szczycie sezonu utrzymujemy pszczoły po prostu zbyt ciasno. Jest to efekt upowszechnienia się w naszej polskiej pszczelarskiej świadomości, że standard ula wielkopolskiego to 2,5 korpusu. Ten model obecnie się nie sprawdza. Nowoczesne linie pszczół rozwijają się bardziej intensywnie niż ich przodkowie.
Tworzą silniejsze roje. Potrzebują więcej miejsca. Ul wielkopolski powinien składać się z minimum 3, a najlepiej 4 korpusów. Pozwala to na zwiększanie miodni w okresie intensywnego nektarowania rzepaku, akacji, czy przy intensywnej krótkotrwałej spadzi (a niestety pożytek ten w ostatnich latach często występuje w coraz krótszych okresach).
Aby pszczoły, a szczególnie kraińskie, utrzymały nastrój roboczy, stosunek miodni do rodni powinien wynosić co najmniej 2:1.
Fot. 5. Rójka. Fot. Przemysław Szeliga
[...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów
Fot. 6. Miniplusy wykorzystane jako dwukomorowe uliki weselne.
Fot. Przemysław Szeliga
Maj i czerwiec to szczyt sezonu pszczelarskiego i od naszej pracy, doświadczenia, a czasem skłonności do ryzykowania zależą zbiory miodu. Konieczna jest nasza elastyczność i umiejętność dostosowania postępowania do zmieniających się warunków. Dynamika rodzin pszczelich oraz zjawisk pogodowych jest ogromna.
Kilka sprzyjających dni i korpusy są pełne miodu, ale nie wolno nam zapomnieć, że tydzień deszczu może powodować znaczne niedobory pokarmu, a dłuższe okresy niepogody wręcz osypywanie się rodzin z głodu. Cykl artykułów z gospodarki pasiecznej dobiega końca, a ja mam nadzieję, że na początku Waszej przygody z pszczołami były to pożyteczne spotkania. Życzę Wam powodzenia w sezonie i zdrowych pszczół.
Przemysław Szeliga