Garść wspomnień
Proponuję trochę wspomnień o tradycji, dawnych pszczelarzach i starych sposobach pszczelarzenia. Należę do pokolenia pszczelarzy, które pamięta z czasów młodości długie rzędy uli, oczywiście zasiedlonych, ustawionych wśród rozłożystych drzew owocowych odmian dziś już prawie niespotykanych, na przykład szarych renet. Z reguły były to ule słomiane. Oglądałem też kószki, niestety już puste, których tu w Wielkopolsce kiedyś było dużo.
fot.© Milan Motyka
O gospodarce w nich opowiedział mi jeden z pszczelarzy-seniorów, a właściwie to o gospodarce u jego ojca. Na początku mojej pszczelarskiej kariery zapragnąłem mieć dwie takie kószki w pasiece jako ozdobę.
Z moim krewnym, rolnikiem, który potrafił pleść warkocze ze słomy, przez dwa mroźne zimowe dni ukręciliśmy dwie kószki. Pod koniec maja zasiedliłem je bardzo silnymi rojami – mieszańcami Włoszek. Włoszki te dobrze sprawowały się w moim rejonie o wczesnych pożytkach i były mało rojliwe.
Tak zwany krzyżak w kószce posmarowałem roztopionym woskiem i przez otwór w „czapie” rozpocząłem podkarmianie małymi dawkami syropu. Do końca lata całe kószki były zabudowane i świetnie przezimowały.
W kolejnym sezonie, zgodnie z instrukcją pszczelarza-seniora, gdy pszczoły były widoczne w otworze w „czapie”, nakładałem półnadstawkę z półramkami wielkopolskimi. Taka była ich konstrukcja. Po kilkunastu dniach dostawały drugą półnadstawkę. Termin założenia pierwszych nadstawek przypadał na początek kwitnienia jabłoni i zawsze było to kilka dni przed dodaniem nadstawek innym ulom w pasiece.
Nie brakowało kwiatów drzew owocowych i w powietrzu przy dobrej pogodzie dominowała woń kwitnących czereśni i jabłoni. Po napełnieniu drugiej półnadstawki, ramki z niedojrzałym miodem przenosiłem do uli, gdyż konstrukcja kószki była zbyt krucha na taką wagę. Jeszcze przed dodaniem nadstawek, wiosną, wycinałem ¼ plastrów z gniazd, dzięki czemu były one odnawiane.
[...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów
Pszczoły powinny być więc traktowane zgodnie ze swoją naturą. Nie wszystkie pomysły racjonalizatorskie pszczołom pomogą, bardziej trzeba się pochylić nad ich naturalnymi potrzebami. Bogactwo pożytków, czysta przyroda, dostateczna ilość pyłku, zapewnienie pszczołom spokoju – to rzeczy najbardziej im potrzebne. Kochający i szanujący przyrodę pszczelarz powinien o tym pamiętać.
Stanisław Kaczmarek