fbpx

NEWS:

w wydaniu tradycyjnym (papierowym) strona: 0

MELECYTOZA – co to takiego?

Pod koniec minionego sezonu niektórzy pszczelarze, szczególnie ci młodsi stażem, zetknęli się z nowym w ich pszczelarskiej praktyce zjawiskiem. Podczas odsklepiania plastrów ze zdumieniem stwierdzali obecność skrystalizowanego miodu o takiej twardości, że gięły się zęby widelców. Korki tego jasnoszarego miodu szczelnie wypełniały całe szeregi komórek, a niekiedy całą powierzchnię plastrów. Próby wirowania takich plastrów kończyły się najczęściej ich wyłamaniem, nawet jeśli miodarka pracowała na niewielkich obrotach.

alt
Zdjęcia:Rafał Krawczyk i Janusz Pudełko

Kończący się sezon nie skłaniał do prób podawania plastrów wypełnionych tą dziwną spadzią rodzinom pszczelim, zwłaszcza że pszczoły po „oblizaniu” rzadkiego miodu zabierały się raczej do usuwania twardych korków. Pozostawienie w zapasach zimowych miodu spadziowego z dużą zawartością tzw. miodu cementowego kończy się prawie w stu procentach osypaniem rodzin. Podczas zimowli występuje bowiem często deficyt wody i pszczoły nie są w stanie rozpuścić skrystalizowanego w komórkach miodu. Giną po prostu z pragnienia. W skrajnych przypadkach pszczelarze niedysponujący wystarczającą liczbą zapasowych plastrów skazani byli na pożyczanie od przyjaciół ramek z odbudowaną woszczyną, aby zazimować pszczoły na zapasach strawnych dla zimujących rodzin.

Z uwagi na późne wystąpienie spadzi w Polsce południowej i problemy z terminowym uzupełnieniem zapasów zimowych należy się liczyć ze znacznymi stratami w pogłowiu rodzin pszczelich. Konsekwencją tego faktu będzie najprawdopodobniej zwiększone zapotrzebowanie na pakiety, odkłady oraz matki pszczele. Ten problem, znany większości polskich pszczelarzy prawie wyłącznie z literatury, stał się udręką właścicieli pasiek korzystających z pożytków spadziowych w Austrii, Niemczech, Grecji i innych krajach zachodnich.

Co roku w miodzie spadziowym pojawia się tam duża ilość miodu cementowego. Pszczelarze muszą dostosować metody gospodarki pasiecznej do tego zjawiska, którego przyczyną jest melecytoza. Melecytoza (melezytoza), zwana potocznie cukrem modrzewiowym, jest z chemicznego punktu widzenia trójcukrem nieredukującym o wzorze sumarycznym C18H32O16 • 2 H2O, tzn. węglowodanem, wiążącym dodatkowo dwie cząsteczki wody. Przekłada się to bezpośrednio na szybkość krystalizacji, gdyż krystalizować może miód o podwyższonej zawartości wody, czyli niedojrzały.

Melecytoza wbrew swej zwyczajowej nazwie występuje nie tylko w spadzi modrzewiowej, lecz również w sosnowej, świerkowej i jodłowej, a czasami w spadzi drzew liściastych. Jej zawartość, wg różnych źródeł, może wynosić od 5 do 44%. Co ciekawe, badania z ostatnich lat wykazują brak tego trójcukru w soku roślinnym. Oznacza to, że melecytoza jest najprawdopodobniej syntetyzowana z cukrów prostych w organizmach owadów wytwarzających spadź – mszyc i pluskwiaków. Praktyczny aspekt tego problemu to znalezienie skutecznego sposobu na odzyskanie zgromadzonego przez pszczoły miodu oraz uniknięcie strat związanych ze zniszczeniem plastrów podczas miodobrania.

Najgorszą z możliwych opcji jest rozwiązanie „siłowe” – próba odwirowania plastrów ze skrystalizowanym miodem. Kończy się to nieodmiennie wyłamaniem plastrów bez względu na rodzaj miodarki i wielkość jej obrotów. Można oczywiście zwilżyć wodą wyłamane fragmenty i podać pszczołom do osuszenia w pobliżu pasieczyska, lecz wiąże się to z ryzykiem wywołania rabunków, roznoszenia chorób i ze stratami w suszu, którego zazwyczaj nigdy nie ma za wiele. Inną, spotykaną w literaturze metodą postępowania jest zwilżenie plastrów i wystawienie ich poza terenem pasieczyska w celu wyrabowania ich przez pszczoły.

Odzyskujemy wówczas ramki z woszczyną, lecz prawie w całości tracimy zgromadzony przez pszczoły miód spadziowy. Pszczoły nie są w stanie opróżnić plastrów do końca, więc rolą pszczelarza jest wytrzepanie pozostałości na rozłożone arkusze papieru, a następnie, po rozpuszczeniu wodą, podanie ich do podkarmiaczek. Wiąże się to jednak z dodatkowymi nakładami robocizny. Wędrowni pszczelarze austriaccy, którzy spotykają się z problemem miodu cementowego, często decydują się na przeniesienie pasieki w inne miejsce, aby nie dopuścić do zalania plastrów miodem z melecytozą.

Pszczelarzy prowadzących gospodarkę stacjonarną nie stać jednak najczęściej na wywiezienie pszczół, zwłaszcza gdy pasieka ulokowana jest w dużym kompleksie leśnym. W pasiekach towarowych, jeżeli już nastąpi skrystalizowanie miodu w plastrach, należy postępować w następujący sposób. Wszystkie plastry, po odsklepieniu i stwierdzeniu obecności miodu skrystalizowanego, układa się szczelnie warstwami w 200-litrowych beczkach przeznaczonych do przechowywania miodu.

Następnie zalewa się je letnią wodą tak, aby żaden plaster nie wystawał ponad jej powierzchnię. Po 48 godzinach ociekające wodą plastry trafiają do miodarki. Grad uderzających o ściany miodarki grudek cukru świadczy o opróżnianiu plastrów z jego resztek.


zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów

Marek Kolek


 Zamów prenumeratę czasopisma "Pasieka"