Z artykułu dowiesz się m.in.:
- jak stosować izolator w pasiece hobbystycznej;
- jakich błędów unikać;
- jak wykonać izolator własnej produkcji.
Izolacja matek na przykładzie pasieki hobbystycznej
Metody biotechniczne stosowane w walce z roztoczem Varroa destructor powoli zyskują na popularności. Dennice higieniczne są już dość powszechnie stosowane, ale do izolacji matek pszczelich nadal podchodzi się z pewną rezerwą. Przeciwnicy tej metody mówią o jej czasochłonności, a także o koniecznych wydatkach. Zwolennicy podkreślają możliwość rekordowych zbiorów miodu czy zmniejszenie liczby używanych leków.
Fot. 1. Izolator jednoramkowy własnej produkcji. Strzałki niebieskie pokazują, jak wygląda już uformowany pasek blachy, który stanowi ramę izolatora, a żółte strzałki wskazują poprzeczki. Jak widać, izolator „wisi” w ulu na wygiętych końcach blachy. Fot. Ewa Mazur
Poniżej przedstawimy przypadek użycia izolatorów matek pszczelich na przykładzie własnej pasieki. Próby z izolatorami przeprowadzaliśmy już długo przed pandemią, ale na pełną skalę rozpoczęliśmy ich stosowanie w 2020 r. Podkreślamy, że nie był to eksperyment, a opis ten nie jest artykułem naukowym. Nasze opinie w nim zawarte są subiektywne. Postaramy się uczciwie podkreślić wszystkie wady i zalety tej metody. Skupimy się na problemie dręcza pszczelego i ominiemy inne aspekty zdrowotne w pasiece.
Nasza pasieka znajduje się w województwie mazowieckim na obszarze Natura 2000. Korzystamy z pożytków stacjonarnych, głównie: kruszyny, maliny, robinii akacjowej, chabra bławatka, lip, a także roślin łąkowych. Sporadycznie pojawia się spadź, a nawłoć praktycznie nie występuje. Tym samym jesteśmy typową pasieką, w której wraz z końcem „lipy” zaczyna się dziura pożytkowa. Gospodarujemy w ulach wielkopolskich z dennicami higienicznymi. Użytkujemy rasę kraińską. Zajmujemy się pszczelarstwem od 18 lat, ale nadal uważamy się za pszczelarzy amatorów.
Fot. 2. Oznakowanie ramek wkładanych do izolatora. Ramka, która była w izolatorze a potem trafi do odkładu, jest oznakowana kółkiem. Trójkąt jest na ramce w izolatorze. Fot. Ewa Mazur
Izolacja czerwcowa 2020
Zima 2019 nie była dla nas pomyślna. Rodziny wyszły z zimowli słabe, dlatego podkarmialiśmy je ciastem pyłkowym. Z wyników badań osypów zimowych wiedzieliśmy, że przyczyną osłabienia rodzin był roztocz V. destructor (mimo leczenia późnym latem i jesienią, nastąpiła reinwazja). Wszystkie rodziny otrzymały po 1 dawce leku w postaci tabletek z amitrazem a przedtem 3 rodziny połączyliśmy. W trakcie przedwiośnia rozwój był umiarkowanie dobry. W maju zakładaliśmy pierwsze nadstawki. Z początkiem czerwca odebraliśmy miód wielokwiatowy i 06.06.2020 r. zamknęliśmy wszystkie matki w izolatorze 1-ramkowym (Fot. 1). Niestety jedna z rodzin wyroiła nam się tuż przed zamykaniem matek – tam pozostawiliśmy młodą matkę do unasienienia, a rójkę umieściliśmy w odkładówce. Izolatory 1-ramkowe posłużyły nam do metody zwanej „plaster pułapka”. Matka na zaczerwienie plastra miała 8–9 dni. Po tym czasie plaster z izolatora był przekładany do gniazda w tym samym ulu, aby robotnice zasklepiły czerw otwarty, a następnie (po kolejnych 9 dniach) zabierany do odkładów (Fot. 2). Ramkę w izolatorze wymienialiśmy dwukrotnie: 15.06.2020 i 23.06.2020. Tym sposobem odkłady z ramek z izolatorów wykonaliśmy 23.06.2020, 3.07.2020 i 10.07.2020 (Tabela 1). Odkłady miały po 3 ramki z czerwiem zasklepionym (ok. 17–18-dniowym), ocieplenie, wodę i ciasto cukrowe. Po wygryzieniu się pierwszych pszczół otrzymały paski z amitrazem. Matki unasienione zakupione u hodowcy podawaliśmy razem z lekiem.
Tabela 1. Fragment kalendarza z czerwca i lipca 2020. Na zielono zaznaczone są dni wkładania woszczyny do izolatorów. Niebieskie podkreślenie oznacza dni robienia odkładów. Czerwony okrąg pokazuje termin wypuszczenia matek.
Jakie błędy popełniliśmy?
Odkłady, które stworzyliśmy, nie miały pszczół dorosłych. Mimo ocieplenia część czerwiu się nie wygryzła. Największy problem był z pierwszymi odkładami, ponieważ matki na początku izolacji nie czerwiły chętnie, mimo trwania pożytku. Przez to czerw w tych odkładach mógł mieć mniej niż 17 dni i nie był w stanie się ogrzać samodzielnie. Ostatecznie te odkłady łączyliśmy. Początkowo matki były zamykane na węzie w izolatorze, jednak w kilku rodzinach była ona słabo odbudowywana i później używaliśmy już tylko jasnej woszczyny. To też miało wpływ na powolne czerwienie matek. Istotną wadą naszego działania było to, że odkłady musiały zostać w tej samej pasiece, więc istniało ryzyko reinwazji roztoczy.
Niezaprzeczalną korzyścią z izolacji matek był zbiór miodu – zebraliśmy rekordową ilość wczesnoletniej patoki. Jeżeli chodzi o praco- i czasochłonność, to główną niedogodnością były niezbędne działania w trakcie tygodnia pracy. Dla osób, które dojeżdżają do pasiek (jak my), może to być uciążliwe. Same czynności łapania matek i wymiany ramek nie stanowiły problemu dla dwóch osób pracujących razem. Zdarzył się nam problem z dopasowaniem ramki do izolatora, tj. wręgi były za szerokie i musieliśmy je ścinać. Niektóre rodziny miały tendencję do nadbudowywania woszczyny w izolatorze, więc były problemy z wyjmowaniem ramki tak, aby nie zgnieść pszczół. W dwóch rodzinach po izolacji pszczoły wymieniły dwuletnie matki poprzez cichą wymianę. W innych rodzinach wymienialiśmy królowe w drugiej połowie lipca.
Izolacja jesienna 2020
W drugiej połowie lata rodziny wymagały regularnego podkarmiania. W sierpniu wykonaliśmy test z cukrem pudrem na obecność roztoczy V. destructor w 50% wcześniej izolowanych rodzin. Wynik wahał się od 0 do 3%. Oznacza to, że w niektórych rodzinach poziom inwazji był umiarkowanie wysoki po ok. półtora miesiąca od pierwszej izolacji. Piątego września zamknęliśmy matki w izolatorach Chmary (Fot. 3). Rozpoczęliśmy karmienie zimowe. Pszczoły składały pokarm do ramek po wygryzającym się czerwiu. Dostały ok. 12 kg syropu cukrowego 3 : 2. Gniazda były ułożone ciasno na 7–8 ramkach. Matki wypuściliśmy po 22 dniach. Cały czerw wygryzł się, ramki zostały prawie całkowicie zalane pokarmem i matki nie miały jak podjąć ewentualnego czerwienia, a przypomnijmy, że była to ciepła jesień. Po 7 dniach podaliśmy lek z kwasem szczawiowym. Połowa pasieki zimowała na dennicach otwartych.
Uwagi do izolacji jesiennej 2020
Lek podaliśmy w kilkudniowym odstępie od wypuszczenia matki. W ciągu tygodnia królowa zaczęła składać pojedyncze jaja, ale pszczoły nie zdążyły zasklepić czerwiu, więc skuteczność farmaceutyku była wysoka. Korzystamy z dwóch rodzajów izolatorów Chmary – komercyjnych (oryginalne) i własnoręcznie wykonanych. Oba izolatory otwieraliśmy (uchylaliśmy) i zostawialiśmy w gnieździe, aby matka mogła wyjść samodzielnie. Dopiero przed podaniem leku wyciągaliśmy je z gniazd. Izolatory zrobiliśmy z kraty odgrodowej, która jest przypięta zszywkami. Problem jest taki, że krata odgrodowa uchyla się tylko na kilka centymetrów w jednym rogu i nie ma możliwości wyjęcia matki od razu. W oryginalnym izolatorze otwiera się dwa „okienka” dla królowej lub cały izolator.
Wkładanie matek do izolatora Chmary może stanowić problem dla pszczelarzy nieprzyzwyczajonych do łapania pszczoły palcami. Próbowaliśmy używać do tego celu specjalistycznych chwytaczy, ale zamykanie izolatorów (oryginalnych) po położeniu na nich matki jest nieco stresujące. Pojawia się duże ryzyko, że zostanie zgnieciona albo zdąży uciec. Zdecydowanie łatwiej i szybciej jest złapać królową palcami i włożyć ją przez otwór. Nie zaobserwowaliśmy cichej wymiany po izolacji jesiennej. Pszczoły prawidłowo zawiązały kłąb.
Nie lada wyzwaniem jest czyszczenie izolatorów. Zeskrobywanie resztek wosku i propolisu jest bardzo żmudne, a najczęściej nie da się tego wykonać idealnie. Po czyszczeniu mechanicznym izolatory kąpiemy w roztworze z podchlorynem sodu. Niestety mamy złe doświadczenia z wkładaniem izolatorów Chmary do topiarki słonecznej, ponieważ odkształcały się pod wpływem temperatury.
[...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów
Ewa Mazur 1,2,3
Witold Mazur 3
1 - Pracownia Chorób Owadów Użytkowych, IMW, SGGW
2 - Specjalistyczny Gabinet Weterynaryjny Vet for bees
3 - Pasieka Kosmos