fbpx

NEWS:

w wydaniu tradycyjnym (papierowym) strona: 12

Z artykułu dowiesz się m.in.:

  • jak minął tegoroczny sezon;
  • jakie czynniki mają największy wpływ na wydajność miodową;
  • czy nagłe ocieplenie w styczniu może zaszkodzić pszczołom.

Rozważania po sezonie

Minął kolejny sezon – dla jednych kolegów udany, dla innych mniej. Nasz kraj nie jest duży, ale różnice pogodowe występujące w nawet nieodległych od siebie regionach mogą być znaczne. Stąd też różne efekty pracy naszych pszczół i naszego z nimi gospodarowania. Jakby nie patrzeć na minione miesiące, po raz kolejny sprawdza się stara prawda, że na wynik prowadzenia pasieki największy wpływ ma pogoda.

Fot. aleksandr_gavrilychev

W pszczelarskich dyskusjach różnie są ważone czynniki decydujące o możliwości wykorzystania potencjału rodzin pszczelich. Pszczoły na pracę mają tylko kilkadziesiąt dni w roku, co jednak w zupełności wystarcza, by obdarowały swojego opiekuna ogromną ilością miodu i innych produktów. Warunki do wydajnych, produkcyjnych lotów zaczynają się w kwietniu, chociaż nie zawsze. Nawet cała pierwsza połowa maja może być zimna i deszczowa i pszczoły mogą tylko czekać na możliwość wyruszenia do pracy. Gdy wreszcie wyjrzy słońce, natychmiast każdą chwilę wykorzystują na przyniesienie jak największej ilości nektaru i pyłku. Dużo tego czasu im nie zostało, bo dla wielu polskich pasiek okres pożytkowy jest krótki. Większość terenów, zwłaszcza nizinnych, pożytek dla pszczół oferuje zaledwie do końca czerwca, a nawet do jego połowy. Nierzadko ostatnią rośliną dostarczającą obfitego pożytku jest robinia akacjowa. Nie wszyscy chcą się z tym pogodzić i po jej przekwitnięciu oczekują na kolejny zbiór, może nie tak dobry, ale jednak. Tymczasem prawda jest taka, że pszczoły jak Salomon: z pustego nie naleją. Po prostu gospodarkę pasieczną trzeba dostosować do warunków zewnętrznych.

Ten krótki okres sprzyjającej pogody wystarczy, by silna rodzina pszczela przyniosła nawet kilkadziesiąt kilogramów miodu. Na szczęście są takie miejsca, gdzie po akacji zakwitają lipy i inne rośliny pożytkowe. Nie ma ich tak dużo jak przed laty, gdyż – po pierwsze – starych, obficie kwitnących drzew u nas ubywa. Po drugie – nie mamy teraz pożytków z chwastów kwitnących w uprawach roślin rolniczych. Nowoczesne rolnictwo polega na maksymalnym zwiększaniu plonu i przy takiej gospodarce nie ma miejsca na tak chętnie widziane przez nas i nasze pszczoły chabry, ostrożnie, ognichy, łopuchy, maki i rumiany. Wszędzie stosuje się teraz herbicydy i nie możemy liczyć na takie pożytki, z jakich korzystały nasze pasieki jeszcze kilkanaście lat temu. Niemniej w wielu miejscach pszczoły mają co zbierać w lipcu oraz w sierpniu, co pozwala ich możliwości wykorzystać jeszcze bardziej.

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów

Jak było?

W mijającym roku było różnie. Pogoda była zmienna i różniła się w poszczególnych częściach kraju. Stąd i zbiory były niejednakowe i takaż satysfakcja naszych pasieczników. Rok zaczął się nietypowo. Po dość wczesnej i zimnej jesieni w pierwszy dzień stycznia przyszły niebywałe upały. Niespotykana dotąd o tej porze temperatura kilkunastu stopni powyżej zera sprawiła, że prawie wszystkie rodziny pszczele w Polsce się obleciały. Dobrze to czy źle? – zastanawiali się pszczelarze. Z punktu widzenia silnej, dobrze przygotowanej do zimy rodziny, to zjawisko jak najbardziej korzystne. W połowie zimy pszczółki mogły sobie polatać i załatwić potrzeby fizjologiczne, po czym wróciły do ula i spokojnie czekały na wiosnę. Takiej prawdziwej zimy, z wielkim mrozem i śniegiem już nie doświadczyliśmy. Nie było też rewelacyjnego przedwiośnia i wczesnej wiosny, co nie jest nowością. Do niesprzyjającej pszczołom pogody w marcu i kwietniu zdążyliśmy się przyzwyczaić.

Gwałtowne ocieplenie w pierwszy dzień stycznia przeraziło wielu pszczelarzy. Obawiali się, czy rozbiegane pszczoły zdążą przed powrotem niskich temperatur wrócić do kłębu zimowego. Obawy zupełnie niepotrzebne, gdyż pszczoły bardzo szybko reagują na zmiany temperatury i radzą sobie w znacznie bardziej ekstremalnych warunkach. Niemniej niejeden kolega próbował wyjaśnić straty poniesione w tej zimowli właśnie tą przyczyną. Zdarzało się, że część rodzin w pasiece zginęła, w zasadzie nie wiadomo dlaczego. Nic wtedy prostszego, jak winą obarczyć ten nietypowy zimowy skok temperatury. Tylko dlaczego pozostałe rodziny w pasiece przezimowały bez problemów, a przecież stały w tych samych warunkach? Wyjaśnienie jest jedno: trzeba się zastanowić, co w tych utraconych rodzinach było inaczej niż w pozostałych, które przeżyły. Może były słabsze, a może presja warrozy większa na skutek przedłużającego się czerwienia matek? A może źle rozłożony pokarm lub wszystkie te czynniki razem albo jeszcze inne. To jak zawsze dobra szkoła dla pszczelarza, bo na własnych błędach uczymy się najlepiej.

To niespodziewane ocieplenie w pierwszy dzień roku miało również dobre strony. W tę porę w gniazdach prawie nigdy nie ma czerwiu, zatem wszystkie pasożyty Varroa znajdują się na pszczołach dorosłych. Najlepszy to więc czas na zwalczenie roztoczy przez prosty zabieg chociażby jednorazowego odymienia wszystkich rodzin. Właśnie na takie niespodziane ocieplenia w środku zimy powinniśmy być przygotowani i skwapliwie wykorzystywać je dla dobra naszych pszczółek.

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów

Dużo pszczół, pszczelarzy i miodu

Pszczół mamy dużo, pszczelarzy też. Jest nas wszystkich już ponad 90 tysięcy, a zasiedlonych uli ponad dwa miliony. Teraz wystarczy tylko ładna pogoda, by globalne zbiory miodu były ogromne. No i od razu nasuwa się obawa: przy tak dużym pogłowiu i wielkiej produkcji podaż miodu szybko przekroczy popyt. W mijającym roku ten problem wydaje się mieć miejsce. Pszczelarze narzekają na kłopoty ze zbytem, podmioty skupujące miód proponują niskie ceny lub nie są zainteresowane produktami pszczelimi z polskich pasiek. Import miodu z tradycyjnych kierunków nie zmniejsza się, co świadczy o ciągłym zapotrzebowaniu na tani produkt w naszym kraju. Pamiętajmy jednak, że nie każdy rok będzie tak urodzajny i zapasy miodu w pszczelarskich pracowniach mogą się przydać.

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów

Pszczoła zwierzęciem gospodarczym

Rekordowe zbiory w niektórych rejonach naszego kraju w mijającym roku świadczą, że z pożytkami u nas nie jest tak źle, w każdym razie nie wszędzie. Są, co prawda, miejsca będące pożytkową pustynią i tam pszczół nie powinno się trzymać wcale. Na wielu terenach występują jednak dwa pożytki lub jeden, po czym pszczoły nie mają nawet tyle do zbierania, aby przeżyć. Tak może być na terenach rolniczych, gdzie uprawia się rzepak, a oprócz niego tylko kukurydzę i pszenicę. Również tam, gdzie dominują akacje, może brakować innych roślin tak wczesną wiosną, jak i latem. Jednak te dwa pożytki mogą być na tyle bogate, by z każdego pszczoły dały swojemu pszczelarzowi po 20–30 kg miodu z ula. Niestety, kolejnych zbiorów nie będzie, chyba że pasiekę przewieziemy w inne miejsce, gdzie jest obfity pożytek. Jeśli nie mamy takiej możliwości, to utrzymujemy pszczoły przy życiu odpowiednio je karmiąc i regulując siłę rodzin. Pasieka pozostaje cały czas pod pszczelarską kontrolą, a dotyczy to zarówno żywienia, kondycji, zdrowia, jak i rodzaju pogłowia.

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów

Sławomir Trzybiński
tel. 501-432-752


 Wydanie tradycyjneZamów prenumeratę czasopisma "Pasieka"