fbpx

NEWS:

w wydaniu tradycyjnym (papierowym) strona: 0

Przygoda z mini ulem

Naturalne unasiennianie matek interesuje coraz większe rzesze pszczelarzy. Rosnącym zainteresowaniem cieszy się również produkowany w firmie Łysoń mini ul. Niestety, ponieważ jest to stosunkowo nowa konstrukcja, w naszej literaturze pszczelarskiej nie znajdzie się opisu gospodarki pasiecznej z jego wykorzystaniem.

Na pewno  każdemu z nas znane jest uczucie żalu, kiedy w okresie kwitnienia mniszka i rzepaku musimy „okraść z pszczoły” rozwijające się rodziny w celu napełnienia ulików weselnych, burząc w ten sposób porządek w pniach produkcyjnych.  Wielu konstruktorów, jak choćby Tadeusz Wawryn w swoim uliku sekcji czy Zander w znanym uliku z szybkami, podejmowało próby skonstruowania ulika weselnego, którego rameczki dałyby się połączyć w większą ramkę po to, aby po sezonie „coś” zrobić z pszczołami i czerwiem.

Niestety, teoretycznie możliwe zabiegi łączenia po sezonie wypracowanych rodzinek weselnych w większe rodziny praktycznie były nie do wykonania.

Dlatego luksemburski pszczelarz Jos Guth, konstruując Mini Plus Beute (bo tak brzmi oryginalna nazwa), rozpoczął nową jakość w historii ulików weselnych. Już nie trzeba zużywać pszczół z rodzin produkcyjnych do ich napełniania.

Po prostu przezimowane rodziny w mini ulach doprowadza się do dużej siły i na okres unasienniania matek dzieli na rodzinki weselne, aby po zakończeniu hodowli złożyć z nich rodziny o stosunkowo dużej sile dającej gwarancję przetrwania zimowli. Ta niezwykle prosta idea narodziła się na przełomie 80 i 90 lat ubiegłego stulecia.

Ja sam z mini zetknąłem się w Austrii w 1991 roku. Rozpoczynając pszczelarzenie w Polsce w 1995 roku, natychmiast zleciłem znajomemu ślusarzowi wykonanie formy do odlewania korpusików i daszków z poliuretanu. Zresztą wykonane wtedy w tej formie kilkaset korpusów służy nie tylko mnie do tej pory. Poliuretan nie należy do łatwych materiałów, marzyłem więc, aby produkcją takiego ula zainteresować Tomasza Łysonia.

Co roku, na kolejnych Dniach Pszczelarza, opowiadałem mu o genialnym uliku, którego produkcji powinien się podjąć. Po latach Tomasz, dziś mój serdeczny przyjaciel, wyznał, że zaczął mnie uważać za nieszkodliwego, nawiedzonego na punkcie jakiegoś ula wariata. Koniec końców ku mojej radości przed trzema laty mini ul pojawił się w ofercie firmy Łysoń, a wzmożone dyskusje na forach internetowych zmusiły mnie do napisania tej „istrukcji obsługi”, z jednoczesnym zastrzeżeniem, że na pewno nie wiem o mini wszystkiego.

Konstrukcja

Mini ul to sześcioramkowy ulik weselny o wymiarach ramki 220 x 165 mm, tzn. ¼ ramki Dadanta, składający się z dennicy, korpusu, daszka i podkarmiaczki górnej. Wykonany jest on z utwardzanego styropianu. Pierwotnie górne beleczki ramek wykonane były w taki sposób, że z dwóch ramek mini po ich połączeniu przez zsunięcie otrzymywało się ramkę odpowiadającą wielkością ramce nadstawkowej Dadanta. Miało to ułatwić ich ewentualne odbudowanie i zaczerwienie przez rodziny produkcyjne, ale o ile mi wiadomo zaniechano takiego rozwiązania. Moje mini ule na życzenie wyposażone są w dennice, w których znajduje się miejsce na podkarmiaczkę dennicową tylko z tego względu, iż jestem zwolennikiem takiego sposobu karmienia pszczół.

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów



Jacek Wojciechowski


 Zamów prenumeratę czasopisma "Pasieka"