fbpx

NEWS:

w wydaniu tradycyjnym (papierowym) strona: 0

Pochwalmy się tym, co mamy najlepsze!

W Europie od lat widoczna jest tendencja powrotu do natury i tradycji. Zamożne społeczeństwa Zachodu, kiedyś o podejściu czysto konsumpcyjnym, zafascynowane produktem ładnie wyglądającym, bo ładnie opakowanym, dziś coraz większą uwagę przywiązują do tego, co i jak jedzą. Dość mają bezbarwnej żywności bez smaku i zapachu, produkowanej masowo, do tego przy użyciu licznych konserwantów i polepszaczy.

W związku z tym coraz większe rzesze ludzi, zwłaszcza tych, którzy lepiej zarabiają i mają wyższe wykształcenie, skłaniają się ku żywności wytworzonej metodami tradycyjnymi. W Europie od pewnego czasu występuje nawet pewien snobizm na żywność naturalną. W modzie jest kupowanie na rynku lokalnym, od znajomych producentów, gdyż coraz większe znaczenie ma pochodzenie żywności.

Wpływ na to mają między innymi ostatnie afery związane z chorobami zwierząt. Nie bez znaczenia jest też zmieniający się gust, który z czasem staje się bardziej wyszukany. Dużą pomocą dla konsumentów są specjalne oznaczenia produktów rolno-spożywczych, czy to w jednolitym systemie europejskim, czy też na szczeblu krajowym, które dają kupującym gwarancję jakości i pochodzenia produktu oraz dobrego smaku.

Polska żywność jest uważana w świecie za bardzo smaczną. Dużym wzięciem cieszą się polskie sklepy z żywnością w Wielkiej Brytanii, Irlandii czy Kanadzie. Polscy emigranci często dopiero za granicą doceniają jej wartość – niepowtarzalny smak, wyborny zapach oraz wartości odżywcze. Natomiast w Polsce jeszcze stosunkowo rzadko mówi się o zaletach naszej żywności, choć przyznać muszę, że ostatnio tych głosów pojawia się coraz więcej. Polska i Polacy powoli zaczynają zdawać sobie sprawę, że naszą silną stroną może być to, co do niedawna było powodem wielu kompleksów.

Nasze tzw. cywilizacyjne zacofanie względem rozwiniętych krajów Europy Zachodniej nie doprowadziło do pełnego zintensyfikowania polskiego rolnictwa, dzięki czemu zachowały się małe gospodarstwa rolne, które po dziś dzień produkują przepyszne przetwory z owoców i warzyw, smakowite wędliny czy ręcznie wyrabiany chleb pieczony na liściach chrzanu, w starym piecu opalanym drewnem.


Polskie smakołyki w kolejce do unijnej elity


Na obszarze starej Unii Europejskiej konsumenci dobrze znają pojęcie produktów regionalnych. Objęte unijnym systemem ochrony produkty rolno-spożywcze cieszą się dużym szacunkiem, są poszukiwane na rynku, a dostać je można tylko w najlepszych sklepach i to za wysoką cenę. Mimo to chętnych do ich kupna nie brakuje. Żółto-niebieskie logo, zastrzeżone właśnie dla zarejestrowanych i chronionych prawem produktów regionalnych, to rozpoznawalny przez wielu wyznacznik jakości i smaku. Polscy producenci żywności powoli zaczynają ubiegać się o włączenie do tego prestiżowego systemu, zgłaszając markowe wyroby do rejestracji.

Pierwszym produktem zgłoszonym z Polski był miód wrzosowy z Borów Dolnośląskich (niestety do dziś dnia jeszcze nie zarejestrowanym). Zaraz po nim wpłynęły wnioski o rejestrację oscypka i bryndzy podhalańskiej, następnie miodów pitnych, kiełbasy lisieckiej, sera smażonego z Nowego Tomyśla, andrutów kaliskich, kiełbasy jałowcowej, rogala świętomarcińskiego, wiśni nadwiślanki, kabanosów, karpia zatorskiego, kiełbasy myśliwskiej, podkarpackiego miodu spadziowego itd. Ostatnio zgłoszonymi do rejestracji produktami są lipiec białowieski, miód z Sejneńszczyzny oraz miód z Łoździej.

Jak widać reprezentowane są praktycznie wszystkie kategorie spożywcze, przy czym najwięcej jest chyba miodów. Nic w tym dziwnego, w końcu najpierw bartnictwo, a następnie pszczelarstwo było rzemiosłem, którym od zawsze parały się narody słowiańskie. Stąd tyle produktów pochodzących z pasieki, zgłoszonych do unijnej rejestracji w celu ochrony tradycyjnych metod ich wytwarzania.

Niemal wszystkie spośród produktów, które „podążają” obecnie ku zjednoczonej Europie, są nierozerwalnie związane z określonym obszarem. Najbardziej obrazującym tę tezę przykładem jest oscypek. Ten ser zawsze będzie się kojarzył z górami i góralami. Trudno mówić o oscypku i myśleć o Pomorzu. Oscypek to jeden z niewielu przypadków, kiedy niepotrzebne jest dookreślanie miejsca pochodzenia. Trudno natomiast produkt o nazwie „miód” kojarzyć tylko z jednym obszarem. Wiadomo, miody robi się w całej Polsce, Europie, praktycznie w każdym miejscu na świecie, gdzie występują rośliny. Dlatego w przypadku zgłoszonych miodów jednocześnie podaje się nazwę regionu, z jakiego pochodzi (taki jest też wymóg). I tak mamy miód wrzosowy z Borów Dolnośląskich, gdzie występują największe w Europie zwarte kompleksy wrzosowisk, podkarpacki miód spadziowy (bogato występująca jodła), lipiec białowieski, miód z Sejneńszczyzny itp.

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów


Marta Kamińska
Niezależny konsultant ds. produktu regionalnego, lokalnego i tradycyjnego
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.


 Zamów prenumeratę czasopisma "Pasieka"