Zimowanie rodzin po powrocie z wrzosowiska
Bartnicy dawniej a obecnie pszczelarze podobnie przygotowują pasieki do zazimowania: uzupełniają pszczołom zapasy pokarmu na zimę, zabezpieczają ule i starają się zimować tylko silne rodziny z młodą matką, a potem dbają, aby na toczkach nie zakłócano spokoju zimującym rodzinom.
fot. Rafał Krawczyk
Niejednokrotnie, kiedy zaglądam do starej literatury pszczelarskiej dochodzę do wniosku, że obecnie w dobie elektroniki, jaką stosuje się w pasiekach nie wymyślono większych zmian w samej gospodarce pasiecznej.
Te stare metody przygotowania pszczół do zimowli w zasadzie pozostają aktualne do dziś. Jedynie styropianowe ule i elektronika ułatwiła miodobranie i inne prace z tym związane. Nawet miodarka na 8 plastrów o prawych i lewych obrotach znana była już po pierwszej wojnie światowej. Zalecenia dla pszczelarzy z tego okresu jak przygotowywać rodziny do zazimowania są podobne, jakie stosujemy obecnie. Na dowód tego przypomnę rady „Bartnika Postępowego” z 1927 roku.
Jakie pnie zostawiać na zimę?
„Główna zasada w tej mierze jest ta: zostawiaj na zimę same pnie wyborne, a nędzy nie chowaj nigdy: bo ta chociaż z biedą dożyje wiosny, będzie kosztować wiele miodu i wiele z nią będzie kłopotu, a pożytku mało lub wcale żadnego.
Jeżeli zostawisz mizerię na zimę, to ta wyjdzie oczywiście jeszcze gorszą mizerją na wiosnę, bo przez zimę żaden pień nie poprawi się tylko spoślednieje. Wszak widzimy nieraz, że najwyborniejsze pnie słabną zimą do niepoznania: czegoż dopiero spodziewać się po owej nędzy?
Kto chce przyjść prędko do licznej pasieki i mieć z niej dochód conajwiekszy, niech postanowi sobie za prawo niezłomne, brać w zimę tylko pnie wyborne a nędzę kasować. Mamy wielu pasieczników, co przy największem usiłowaniu i poświeceniu nie mogą rozmnożyć pasieki: a przyczyną tego jest to, że zostawiają na zimę wszystko co przemnożą latem, choćby nawet pnie głodne i mało zarobione, a ta to właśnie nędza sprawia, że zamiast postępować w liczbie naprzód, oni coraz się wstecz cofają.
Nędza pożera wszystko co dadzą pnie dobre, a pasiecznikowi zostaje w zysku kłopot i zachód daremny (…). Więc nie zostawiaj na zimę nędzy, tylko nasienniki co najlepsze, to główny warunek, jeżeli chcesz przyjść do liczby i do intraty (…).
Powinien zaś dobry nasiennik mieć następujące właściwości :
a) gniazdo dostatnie i ciepłe;
b) dostatni zapas miodu;
c) dobrą siłę;
d) matkę młodą, doskonale płodną.”
Ten dawny warunek obowiązuje i dziś, a stosując się do niego możemy mieć wiosną silne rodziny już do zbioru miodu rzepakowego i „przyjść do intraty”, a „nędzę” też jesienią „kasujemy:…
Jeszcze przed zimą…
Po powrocie z wrzosowiska przygotowania do zimowli w mojej pasiece w zasadzie nie różnią się wiele od tych pasiek, gdzie już po lipie przygotowują pszczoły do zazimowania.
Jest tylko ta różnica, że w pasiekach powracających z wrzosu te wszystkie prace muszą być wykonywane jakby w przyspieszonym tempie i z większym wysiłkiem (o czym wspominałem już w cz. 2 „Wędrówek na wrzosowiska”).
Pamiętajmy, że czerwienie matek we wrześniu nie jest już wskazane, chociaż nie zawsze przy ciepłej jesieni możemy temu zapobiec. Szybkie uzupełnienie zapasów i „zalanie” wolnych komórek w plastrach ograniczy znacznie matkom czerwienie.
Dla ograniczenia czerwienia można też stosować...
[...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów
W mojej pasiece staram się utrzymywać pszczoły w „zimnym” ulu aż do pierwszego oblotu i pierwszego przeglądu, po którym usuwam zbędne ramki, odsklepiam pokarm, ścieśniam gniazdo i ocieplam ul, stwarzając odpowiednie warunki do intensywnego czerwienia matkom. To już koniec zimowli i rozpoczęcie wiosennego intensywnego rozwoju rodzin do kolejnego zbioru miodu rzepakowego.
Jan Baczmański
tel. 71 349 44 81
e-mail Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.