Z artykułu dowiesz się m.in.:
- jakie argumenty przemawiają na korzyść sztucznych pszczół;
- jaka jest przewaga pszczół miodnych nad robopszczołami;
- czy są możliwości wykorzystania zarówno pszczół naturalnych, jak i sztucznych na zasadzie współpracy i wypełnienia luk, a nie konkurencji.
Czy AI i roboty mogą zastąpić pszczoły miodne?
W obliczu spadku liczebności i bioróżnorodności dzikich gatunków pszczół oraz nowych wyzwań związanych z hodowlą pszczół miodnych, tj. choroby, pasożyty i pestycydy, niektórzy naukowcy położyli nacisk na konieczność badania innych metod zapylania. Ich szczególną uwagę zwracają syntetyczne pszczołopodobne roboty, które mogą stanowić alternatywę dla naturalnych zapylaczy. Czy te technologiczne zamienniki są w stanie rzeczywiście sprostać wyzwaniom i konkurować z prawdziwymi pszczołami?
Pszczoły, konie i krowy
Co jakiś czas można usłyszeć o kolejnym przełomie w budowaniu sztucznej pszczoły, która ma zastąpić pszczołę miodną. Wielu z nas pszczelarzy łapie się za głowę, słysząc o tych doniesieniach. Jedni się śmieją, a drudzy oburzają. Owszem trudno się dziwić takim odczuciom, gdyż tym robotom jeszcze daleko do zgrabności, efektywności i przede wszystkim niskich kosztów jednostkowych. Jednak warto zwrócić tutaj uwagę na fakt, że w czasach gdy wymyślono konia mechanicznego, można było usłyszeć podobne opinie. Śmiano się z pierwszych potknięć konstrukcyjnych i wyśmiewano sam temat. A dziś? Praktycznie każdy jeździ na, a raczej w tych mechanicznych koniach. Nie można więc rzec, że na pewno naszym podopiecznym konkurencja ze strony mechanicznych pszczół nie grozi. Jeśli jesteśmy już przy temacie koni i samochodów, warto tu zadać pytanie: Czy konie przestaliśmy hodować w celach jeździeckich i rolniczych? Logicznie rzec biorąc, po co nam chów i hodowla koni, skoro mamy samochody i ciągniki? Może i auta w znacznym stopniu wyparły konie z niszy transportowej, ale hodowle koni wciąż są popularne. Większość z nas zapewne słyszała o hodowli koni w Janowie Podlaskim, która wciąż, pomimo ekscesów, ma światową renomę. Posiadanie dobrego konia, zarówno dawniej, jak i obecnie, to oznaka prestiżu. Być może podobnie będzie w pszczelarstwie, nawet jeśli przestawimy się na mechaniczne zapylacze. Jeśli ktoś uzna, że nie warto porównywać pszczoły do konia, to może jest sens porównywać pszczołę do… krowy? Koń najbardziej rozpoznawalny jest ze względu na funkcję transportową, bo w zasadzie nie ma nic więcej do zaoferowania. Co innego krowa – z uwagi na pozyskiwanie mleka jej hodowla nie jest w żaden sposób zagrożona mimo postępu technologii i obecności na rynku zamienników, np. „mleka” sojowego.
Ciekawostką jest na przykład, że armia Czyngis-chana, jak również inne armie mongolskie, wykorzystywały mleko klaczy jako element ich diety podczas kampanii wojennych. Mleko klaczy było dla nich cennym źródłem składników odżywczych, w tym białka, tłuszczów i minerałów, które pomagały im zachować energię i wytrzymałość w trudnych warunkach. Ponadto niektóre relacje wskazują, że mleko klaczy zastępowało wodę, zwłaszcza gdy jej zasoby były ograniczone lub niedostępne. Jednak trzeba przyznać, że krowa jest bardzo wszechstronnym zwierzęciem i zdarza jej się wykonywać prace, które tradycyjnie przeznaczone są dla koni, np. zaprzęga się je do orania. Podobnie jak krowa pszczoła jest zwierzęciem wielofunkcyjnym, dlatego całkowite zaniechanie hodowli tego gatunku z powodu rozwoju sztucznych zamienników wydaje się nierealne. Roboty pszczołopodobne są jak na razie tworzone wyłącznie po to, by zapylać uprawy. Jeśli chodzi o pszczoły miodne, to ta funkcja, choć bardzo ważna, nie jest w opinii wielu najważniejsza. To, co pierwsze przychodzi nam do głowy, myśląc o pszczole miodnej, to –jak sama nazwa gatunkowa wskazuje – jest miód. Gdyby zapylanie było priorytetem dla człowieka, pszczoła miodna nazywałaby się pszczołą zapylającą, a nie miodną. Pszczoły roboty nic prawdopodobnie nie zmienią w kontekście produkcji miodu, nawet jeśli zdolne będą do pobierania nektaru. Naturalny miód, ma unikalne właściwości, które trudno odtworzyć sztucznie. Temat syntetycznego miodu nie jest nowy. Od dawna znamy metody przemysłowe jego tworzenia, które nie wymagają użycia robotów przypominających pszczoły. Można spokojnie założyć, że produkcja syntetycznego miodu przez sztuczne pszczoły będzie droższa od obecnie stosowanych metod. Dlatego uważam, że skoro hodowla pszczół miodnych nie ucierpiała, gdy wynaleziono sztuczny miód, to prawdopodobnie nie ucierpi nawet po stworzeniu sztucznych pszczół.
Przewaga sztucznych pszczół
Jakie są najmocniejsze strony robotów pszczołopodobnych? Otóż jest ich kilka:
[...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów
Przewaga pszczół miodnych
Pszczoła miodna ma jednak kilka mocnych atutów, dzięki którym w dalszym ciągu będzie mogła rywalizować ze sztucznymi pszczołami.
1. Rozmnażanie. Niepowtarzalną cechą organizmów żywych jest ich zdolność do replikacji (rozmnażania). Dzięki temu praktycznie bezkosztowo możemy powiększać naszą populację pszczół. W przeciwieństwie do nich, sztuczne pszczoły jako maszyny będą wymagały napraw, serwisowania i zakupu nowych egzemplarzy, które dostarczać będzie jedynie firma je produkująca. Każdy może rozmnożyć lub złapać w rojołapkę pszczoły bez konieczności angażowania w to wielkiej firmy high technology (czyli tzw. przemysł wysokiej technologii1).
2. Koszt. Zapewne zapylanie przy udziale sztucznych pszczół będzie droższe niż przy udziale żywych owadów ze względu na stopień zaawansowania technologicznego takich robotów i wysokich kosztów ich produkcji.
3. Wytwarzanie produktów pszczelich. Pszczoła miodna może się pochwalić produkcją miodu, pierzgi, wosku, propolisu i innych produktów. Sztuczne pszczoły prawdopodobnie tego robić nie będą.
Pszczele nisze
[...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów
Rolnicy radzą sobie inaczej
Pora na prawdziwą zmianę reguł gry. Okazuje się, że do zapylania coraz częściej niepotrzebne są ani pszczoły miodne, ani roboty pszczołopodobne. Dla wielu roślin da się opracować rozwiązania inżynieryjne, które bazują na prostych mechanizmach, są wydajne, proste i proporcjonalnie tanie. Mowa o różnych maszynach zapylających. Nie są one jednorodne konstrukcyjnie i firmy oferują różne ich wielkości i zasady działania. Jedne są wielkości wykrywacza metalu, inne kosiarki, a jeszcze inne kombajnu. Na niektóre patrzy się z rozbawieniem, a na inne z podziwem. Maszyny takie najczęściej wykorzystują: fale dźwiękowe, uderzanie, wibracje lub podmuchy powietrza. W mojej opinii najbardziej obiecującymi są te wykorzystujące wibracje i podmuchy powietrza. Szczególnie te ostatnie dają niepowtarzalne możliwości, gdyż można powiązać je z różnego rodzaju opryskami np. usprawniającymi kiełkowanie ziaren pyłku (np. ze związkami tytanu), czy atraktantami, by dodatkowo zwabić do kwiatów pszczoły, które dotrą do egzemplarzy jeszcze z jakichś powodów niezapylonych. Czy te maszyny będą tylko uzupełnieniem zapylania, czy zastąpią pszczoły, to się okaże. Może być tak, że te dwa rodzaje zapylenia będą stosowane z różnym nasileniem w różnych latach, różnych rejonach i w uprawie różnych gatunków roślin. Zapylenie mechaniczne i to przy udziale pszczół mogą wzajemnie się uzupełniać. Nietrudno wpaść na to, że maszyny nektaru zbierać nie będą, a rolnik będzie wykorzystywał mniej pszczół na swojej plantacji, bo wspomagane zapylanie będzie dawało odpowiedni plon przy mniejszej liczbie użytych do zapylania pszczół. Z tego powodu plantacje będą atrakcyjniejsze dla naturalnych zapylaczy, bo na jedną pszczołę będzie przypadać więcej pokarmu. Mniejsze zagęszczenie pszczół to też lepsza ich kondycja, bo mniejsza szansa na przenoszenie chorób między pszczołami.
Kolejną rewolucją, która całkowicie zmienia rolę pszczół w procesie zapylania, jest rosnąca popularność samopylnych i partenokarpicznych odmian roślin. Te odmiany są zdolne do zapylania bez udziału zewnętrznego wsparcia, co deklasuje nawet specjalistyczne maszyny rolnicze używane do zapylania. Odmiany samopylne zapylają się same dzięki swojej budowie kwiatu, podczas gdy odmiany partenokarpiczne tworzą owoce bez potrzeby zapylania. Szczególnie odmiany partenokarpiczne są cenione w uprawie i handlu nie tylko z powodu braku konieczności zapylania kwiatów, ale także ze względu na brak nasion w owocach. Dzięki temu wiele osób preferuje np. winogrona, ogórki, arbuzy czy cytrusy bez nasion. Nie mówiąc już o bananach bez nasion, do których tak się przyzwyczailiśmy, że nie wyobrażamy sobie, by mogły je w ogóle mieć. Z każdym rokiem odmian takich jest coraz więcej.
Należy tutaj dodać, że spożywanie owoców z nasionami jest zdrowsze, głównie ze względu na zawartość różnorodnych korzystnych substancji dla organizmu, które mogą być obecne jedynie w nasionach lub znajdować się w śladowych ilościach w miąższu owoców. Nasiona wpływają również korzystnie na sprawność układu pokarmowego poprzez mechaniczne oczyszczanie oraz zawartość błonnika.
Podsumowanie
Na koniec jeszcze raz wrócę do wniosków, które zawarłem w siostrzanym artykule: „Czy murarka jest konkurencją dla pszczoły miodnej?”. Szczególnie mam tu na myśli wyniki ankiety. Okazało się w niej, że wielu „pszczelarzy miodnych” posiada również murarki. Nie traktują oni murarek jako zagrożenie dla pszczół miodnych, ale jako ich uzupełnienie. Skoro można pszczelarzyć na pszczołach miodnych i murarkach, to dlaczego nie wzbogacić swojej oferty pszczelarskiej również o usługi zapylania robotami pszczołopodobnymi? Czy szykuje się nam nowy odłam pszczelarstwa?
Nie wiem, czy sztuczne pszczoły to chwilowy wymysł inżynierów, czy coś, co realnie zostanie wprowadzone do upraw, ale jedno wiem. Warto śledzić bieżące informacje (choćby za pośrednictwem czasopisma „Pasieka”) w tym aspekcie i być przygotowanym na zmiany.
1 - Jest to gałąź przemysłu wykorzystująca najnowsze osiągnięcia naukowe, techniczne i technologiczne, zarówno w procesie produkcyjnym, jak i w samym produkcie.
2 - Patrz: https://pasieka24.pl/index.php/pl-pl/pasieka-czasopismo-dla-pszczelarzy/233-pasieka-1-2022/3306-44-czy-murarka-jest-konkurencja-dla-pszczoly-miodnej