Jaki ul?
Ten krótki, niewiele mówiący tytuł, jak zapewne wiedzą trochę bardziej doświadczeni i oczytani pszczelarze, już wielokrotnie pojawiał się w czasopismach pszczelarskich, podręcznikach i na wykładach. Często problem ten bywa także tematem dyskusji na spotkaniach pszczelarzy i to bez względu na to, czy spotyka się dwóch czy dwustu pszczelarzy. Dyskutanci najczęściej starają się przekonać swoich kolegów do jednego z konkretnych typów czy konstrukcji ula i najczęściej jest to właśnie taki typ, jakiego używają w swojej pasiece.
Do podjęcia tego tematu na łamach „Pasieki” skłoniła mnie trwająca od pewnego czasu na pszczelarskich stronach internetowych dyskusja na temat jakości reklamowanych przez niektóre firmy uli. Nie można nie zauważyć, że ilość pszczelarzy korzystających z tej formy dzielenia się wiedzą i zdobywania informacji w stosunku do ogólnej ich liczby jest niewielka, jednak przeważają wśród nich ludzie młodzi, często jeśli nawet nie wiekiem to stażem pszczelarskim. Pszczelarze ci, poszukujący najlepszych rozwiązań dla nieraz bardzo ambitnych planów rozwoju swoich pasiek, chcieliby opierać je na najnowocześniejszych ulach i wydaje im się, że takie właśnie rozwiązania są w stanie im zaproponować firmy zachodnie. Dotyczy to zresztą nie tylko uli, ale także reklamowanych na zachodzie ras czy linii pszczół.
Wydaje mi się jednak, że w procesie urządzania gospodarstwa pasiecznego najważniejszą inwestycją, która na długo zadecyduje o tym, jak będzie funkcjonować pasieka oraz jakie będą ułatwienia czy też utrudnienia w jej funkcjonowaniu na wiele przyszłych lat, są właśnie ule. Chciałbym potraktować problem bardziej ogólnie, co znaczy, że nie mam zamiaru uzasadniać wyższości jakiejś jednej konkretnej konstrukcji nad całą resztą. Nie jest też moim celem reklama żadnej firmy, ani też występowanie przeciwko jakiemukolwiek producentowi uli. Pragnę jedynie podzielić się wieloletnim doświadczeniem, jakie posiadam w pszczelarstwie, pogłębionym jeszcze znajomością literatury fachowej.
W ostatnim czasie pojawiło się kilka firm z krajów zachodnich, głównie takich jak Niemcy czy Austria, które chciałyby wejść na nasz rynek i oferują głównie ule jednościenne z litego drewna. Można z całą odpowiedzialnością stwierdzić, że trudno byłoby zliczyć, ile to już razy w historii pszczelarstwa w Polsce czyniono próby wprowadzania do naszych pasiek uli z pojedynczej deski. Gdyby trzeba było wymienić choćby same tytuły opracowań, jakie ukazały się przez kilkadziesiąt lat w samych tylko czasopismach pszczelarskich, zajęłoby to kilkanaście stron. Zawsze też znajdowali się tacy, którzy nie mając własnych doświadczeń lub nie wiedząc, jak takie próby się kończyły, zachęcani perspektywą dużych oszczędności, wprowadzali takie ule do pasiek i wcześniej czy później ponosili tego konsekwencje. Polegały one na spadkach rodzin, dużych kosztach zimowli, a zdarzały się także straty wynikające z osunięcia się plastrów spowodowanego przegrzaniem przez słońce pojedynczej ściany ula.
Klimat w naszym kraju nie charakteryzuje się stabilnością. Czasem następuje po sobie kilka sezonów takich, że gospodarowanie w ulach z pojedynczej deski może nie różnić się od pszczelarzenia w ulach dobrze ocieplonych i w tym czasie następuje uśpienie czujności niektórych pszczelarzy. Niestety, kiedy potem zdarzy się zima o wyjątkowo niskich temperaturach czy wiatrach, a jeszcze gorzej, jeśli będzie ona przedłużała się ponad właściwą dla naszego klimatu normę, wtedy, jak pokazuje historia, straty pasiek wynikające ze słabo ocieplonych uli mogą być ogromne.
Jest jeszcze jeden problem, na który przy tej okazji należy także zwrócić uwagę. Stopień zabezpieczenia przed utratą ciepła wytworzonego przez pszczoły w ulu nie zawsze jest jednakowo ważny. Są okresy, gdy ocieplenie ula nie jest tak bardzo potrzebne. Mam tu na myśli jesień i początek zimy, kiedy w ulu z reguły nie ma czerwia i jeżeli tylko będzie on w miarę szczelny, a pszczoły będą miały pokarm, to nic złego im nie grozi. Później jednak następuje okres, kiedy pszczoły zaczynają wychów czerwia i w związku z tym muszą znacznie podnieść temperaturę w gnieździe, a także poza nim. Muszą bowiem dostarczać pożywienie dla larw, które nie zawsze będzie znajdowało się tuż obok czerwia. Zasoby pierzgi, jeśli w ogóle są, mogą znajdować się w ramkach skrajnych. Pszczoły muszą też wylatywać po wodę, często w bardzo niekorzystnych warunkach pogodowych. Jeżeli już w ulu mają problemy z wytworzeniem właściwej temperatury spowodowane brakiem ocieplenia, bardzo szybko po wylocie mogą krzepnąć i już do niego nie powrócić. Pszczoła dobrze zagrzana zdąży wylecieć, znaleźć miejsce z wodą, nabrać jej i powrócić do ula.
[...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów