Plastry bardziej i mniej potrzebne
Oczywiście plastry są potrzebne, bo na nich toczy życie rodzina pszczela. W nich gromadzi zapasy i w nich się rozmnaża. Gospodarka plastrami to integralna część gospodarki pasiecznej i w każdej pasiece przebiega ona zgodnie z ustalonym planem.
Fot. Sławomir Trzybiński
Pszczelarza najbardziej interesuje kwestia zabezpieczenia plastrów przed zniszczeniem w czasie ich przechowywania. Na zimę w ulu pozostawia niewiele plastrów i nie stanie się im nic złego, gdyż są obsiadane przez pszczoły.
Jednak te odebrane przez pszczelarza są narażone na atak szkodników, z których największe szkody wyrządzają mole: barciaki mniejszy i większy, zwane też motylicą woskową. Na szczęście ryzyko porażenia występuje tylko w okresie ciepłym, czyli końcówce lata, wczesnej jesieni, a potem cieplejszych dni przedwiośnia oraz wiosny.
Później plastry wracają do uli i są znów skutecznie chronione przez pszczoły. Natomiast zimą plastry przechowywane w magazynie czy pracowni są bezpieczne, gdyż w niskich temperaturach barciaki się nie rozwijają i nie żerują.
[...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów
Nie oszczędzajmy plastrów
Jedną z zasad nowoczesnej gospodarki pasiecznej jest częsta wymiana plastrów znajdujących się w gnieździe. Szybka rotacja plastrów wynika z dwóch przyczyn. Pierwsza to względy higieniczne, gdyż w starych, często czerwionych plastrach, mogą się znajdować przetrwalniki chorób.
Najgroźniejszymi są Nosema apis i ceraneae – to jeśli chodzi o choroby grzybowe pszczół dorosłych. Natomiast czerwiowi będą zagrażały przetrwalniki bakterii wywołujących zgnilec złośliwy i europejski oraz grzybów powodujących grzybicę wapienną i kamienną.
Te zagrożenia możemy wyeliminować, wycofując stare plastry i w ich miejsce wstawiając ramki z węzą.
[...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów
Czerw, wychowywany w młodych plastrach, jest mniej narażony na atak patogenów. Pszczoły są większe, mają lepszą kondycję i jeszcze wydajniej będą pracować na kolejnych pożytkach. Ponieważ nasze rodziny są silne nie tylko w pełni sezonu, ale i na przedwiośniu, to nie musimy przez zimę przechowywać wielu plastrów, bo bez problemu wiosną gniazda poszerzymy ramkami z węzą.
A plastry wycofane w trakcie sezonu, po odwirowaniu z nich miodu, jak najszybciej przetapiamy, by nie zniszczyła ich motylica.
Co innego plastry nadstawkowe. Tych musimy mieć odpowiedni zapas, zwłaszcza wtedy, gdy ramki w nadstawce mają inne wymiary niż gniazdowe. Na pierwszy pożytek szybko dajemy nadstawki, by pszczoły mogły zgromadzić jak najwięcej miodu.
Te plastry trzeba przechować przez okres bezproduktywny w magazynach i trzeba to zrobić bez żadnych strat.
Pszczelarze przechowują ramki na rozmaite sposoby…
Przechowywanie
Najczęściej plastry przechowujemy w nadstawkach i korpusach. Podobna metoda to zawieszenie ramek na stojakach lub przetrzymanie ich w skrzyniach, szafach. Tak długo, jak jest ciepło, są narażone na zniszczenie przez larwy barciaków. To nieuniknione.
Jeśli więc nie mamy możliwości zabezpieczenia plastrów przed atakiem szkodników w inny sposób, należy je zawiesić w odstępach nie mniejszych niż 2 cm od siebie. Jeśli będą siebie dotykać, larwy barciaków bardzo szybko skolonizują całą masę plastrów i już po dwóch tygodniach większość z nich zostanie zniszczona.
Do tego szkodniki nadgryzą drewniane ramki, a nawet wieszaki czy nadstawki, w których plastry były przechowywane. Dlatego warto zorganizować bardziej skuteczny sposób przechowywania. Te najprostsze były opisane w artykule o odkażaniu w czwartym numerze „Pasieki” z bieżącego roku. Warto je pokrótce przypomnieć.
[...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów
Kontener służący do przechowywania plastrów. Fot. Sławomir Trzybiński
Węza
Do porad dotyczących zużywania dużej ilości węzy w ciągu sezonu pasiecznego wielu pszczelarzy podchodzi z ostrożnością. Sporo się bowiem ostatnio mówi o niskiej jakości węzy znajdującej się na naszym rynku. Pszczelarze obawiają się, że zakupiona przez nich węza może zawierać dodatek substancji szkodliwych.
Fot. Katarzyna Judycka
Według Polskiej Normy, jeszcze tej z lat 80. XX wieku, węza powinna być wykonana z wosku pszczelego pierwszej klasy i nie może zawierać żadnych innych substancji. To czy pszczelarze mają rację, czy nie, powinna wykazać dokładna analiza laboratoryjna węzy podejrzewanej o zafałszowanie.
Niemniej jednak wszystkie węzy znajdujące się na polskim rynku, od wszystkich wytwórców, są dobrze nadbudowywane przez pszczoły. Warunkiem jest wysoka kondycja rodziny i obecność obfitego wziątku. Jeśli jednak pszczelarz obawia się, że „sklepowa” węza może jego pszczołom zaszkodzić, zawsze może zlecić wykonanie węzy z wosku wyprodukowanego we własnej pasiece.
To nie jest duży koszt, a my będziemy mieli pewność, że w naszych ulach wszystko jest autentycznie naturalne.
Sławomir Trzybiński