Pszczelarz ekspresowy
Wykonywanie zbyt częstych, niepotrzebnych przeglądów pasieki nie opłaca się, odbija się bowiem ujemnie na poziomie produkcji. Każde otwarcie ula i rozebranie gniazda destabilizuje ten układ i niepokoi pszczoły.
Zastosowanie folii zamiast beleczek
dostępowych pozwala na natychmiastową
ocenę siły rodziny. fot. R. Krawczyk
Jakkolwiek każdy z nas w pracy przy pszczołach znajduje przede wszystkim przyjemność, to zdarzają się sytuacje, kiedy wykonywanie pewnych zabiegów należałoby przyspieszyć. Na obsługę pasieki mamy przecież czas tylko przez parę miesięcy w roku.
Paradoksalnie dla prac przygotowawczych dysponujemy całą jesienią, zimą, początkiem wiosny i końcówką lata. Wielu robót związanych z przygotowaniem sprzętu nie musimy wykonywać, wszystko bowiem można obecnie kupić.
Często zakup określonego sprzętu nawet bardziej się opłaci niż próba jego własnoręcznej produkcji. Takie prace jak odsklepianie i wirowanie plastrów, wtapianie węzy oraz postępowanie z odebranym miodem można zmechanizować.
Może je wykonać osoba nie będąca pszczelarzem: pracownik, pomocnik lub domownik.
Jedynie czynności związane z bezpośrednią obsługą rodzin pszczelich wymagają osobistego zaangażowania pszczelarza i nie dają się zmechanizować. Ale i tutaj można wprowadzić usprawnienia pozwalające przyspieszyć obsługę pasieki.
Zasadniczo są dwie drogi prowadzące do zmniejszenia czasochłonności pracy przy pszczołach. Pierwsza z nich to zrezygnowanie z niektórych zabiegów. Jest wiele takich prac, które wykonujemy z przyzwyczajenia lub by w danym momencie zaspokoić naszą ciekawość, a które pszczołom mogą zaszkodzić.
Druga droga to wykonywanie określonych prac pasiecznych sposobami najprostszymi i jednocześnie najbardziej uniwersalnymi, to znaczy...
[...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów
fot. J. Pudełko
Wykonywanie zbyt częstych, niepotrzebnych przeglądów pasieki po prostu się nie opłaci, odbija się bowiem ujemnie na poziomie produkcji. Zawsze więc, zanim chwycimy za podkurzacz i dłuto, zastanówmy się, czy tego akurat dnia zaglądanie do uli jest naprawdę potrzebne.
Po chwili przemyślenia możemy dojść do wniosku, że doskonale wiemy, co w którym ulu się dzieje, a chcemy tylko sprawdzić, czy pszczoły na pewno noszą miód, ciągną węzę, matka zaczerwia poddane wczoraj plastry itd. Zaglądanie nic nie pomoże, pszczoły dzięki niemu miodu więcej nie przyniosą, zwolnią tylko tempo pracy.
Węzę odbudują później, ponieważ przeglądem schłodzimy gniazdo i rozpędzimy woszczarki. Matkę natomiast w trakcie sprawdzania, czy dobrze wypełnia swoje obowiązki, możemy zagnieść lub uszkodzić. A więc może odłóżmy przegląd na tydzień, kiedy przy okazji zabierzemy miód, zrobimy odkład, dodamy węzę i wymienimy beleczki, by je oskrobać z propolisu.
To także najprostszy przykład ułatwienia sobie obsługi pasieki. Oczywiście w ciągu tego tygodnia oczekiwania niepokój nasz sięgnie zenitu. Naprawdę trudno będzie powstrzymać się przed zajrzeniem do chociaż jednego ula.
Ale gdy już zajrzymy i stwierdzimy, że wszystko jest w porządku, to cóż nam szkodzi przejrzeć następny i kolejne? Jest na to rada. Musimy czymś wypełnić czas, a najlepszym na to sposobem będzie...
[...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów
Ramka pracy szybko dostarcza nam
informacji o stanie rodziny. fot. J. Jóźwik
To tylko niektóre korzyści wynikające z utrzymywania w pasiece wartościowych matek. Oszczędności czasu z tego tytułu będą ogromne. Z niektórych prac zrezygnujemy zupełnie (podmiatanie, podkarmianie, walka z rójką), inne zajmą nam kilkakrotnie mniej czasu, ponieważ przy spokojnych, łagodnych pszczołach pracuje się szybko.
Kolejne usprawnienie to wnioskowanie o stanie rodziny bez rozbierania całego gniazda. Najprostsza jest obserwacja pszczół wylatujących z ula. Już pierwszy oblot wiosenny dostarczyć może wielu informacji o stanie rodziny. Jeżeli przebiega dynamicznie, nie trzeba zaglądać do uli.
Dopiero za miesiąc przyjdziemy z suszem lub węzą i rozpoczniemy poszerzanie gniazd (jeżeli przez ten miesiąc było ciepło). Później, wiosną i latem zachowanie pszczół na wylotku doświadczonemu pszczelarzowi dostarczy tylu informacji, że przeglądy sprawdzające nie będą potrzebne.
Intensywne loty po nektar świadczą o nastroju roboczym. Wentylowanie gniazd wieczorem i w ciepłe czerwcowe noce oznacza zagęszczanie przyniesionego wziątku.
Świadczy to o tym, że praca wre. Wieczorne śpiewanie matek w ulach to znak, że jutro będziemy mieli rójki, a więc coś wcześniej zaniedbaliśmy.
Natomiast przynoszenie przez zbieraczki dużych ilości pyłku, mimo że cieszy pszczelarza, nie zawsze świadczy o tym, że w rodzinie wszystko jest dobrze. Pszczoły bowiem przynoszą...
[...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów
fot. J. Pudełko
Metoda ta zapobiega wyrojeniu się rodziny oraz pozawala uzyskać duże ilości miodu, szczególnie na terenach o niezbyt obfitych pożytkach. Jest najbardziej godna polecenia wszystkim pszczelarzom polskim prowadzącym pasieki stacjonarne.
Jedyną bardziej skomplikowana i czasochłonną pracą wykonywaną przy tej metodzie jest wyszukanie matki w celu umieszczenia jej w izolatorze. Czynność ta nie jest trudna, gdy pszczoły są łagodne, a matka jest oznakowana.
Za to później nie tracimy czasu na zwalczanie nastroju rojowego i chwytanie rojów, a koszt zbudowania lub zakupu izolatorów zrekompensuje już pierwsze miodobranie.
Zauważmy, że wszystkie wymienione dotychczas usprawnienia dadzą się zastosować w każdej pasiece bez względu na typ ula. Jeszcze lepsze efekty wydajności naszej pracy uzyskamy, stosując nowoczesne, całkowicie rozbieralne ule wielokorpusowe zbudowane z lekkich materiałów.
Wtedy zamiast operować przy wykonywaniu określonych zbiegów (poszerzanie gniazd, miodobranie) pojedynczą ramką, przestawiamy, dostawiamy, ujmujemy lub wymieniamy całe korpusy. Miodobranie możemy usprawnić, usuwając pszczoły z kondygnacji z miodem przy pomocy przegonek.
Siłę rodziny określamy, sprawdzając, jak dużo pszczół obsiada najwyższy korpus magazynowy i najniższy gniazdowy. Jeżeli jest nastrój rojowy, to na dolnym skraju plastrów w gnieździe widać miseczki matecznikowe lub mateczniki.
Wtedy jeden korpus z czerwiem, matką i pszczołami zabieramy jako odkład, a do pozostałej części rodziny poddajemy matkę nieunasiennioną lub zostawiamy jeden matecznik. Jeżeli jest pożytek, zabieg taki wystarczy, by nastrój rojowy zaniknął.
Taka modyfikacja prac pasiecznych pozwala wydatnie zwiększyć wydajność pracy pszczelarza. To z kolei droga do powiększenia i utowarowienia pasieki, skąd już tylko krok do pełnego zawodowstwa.
A pszczelarstwo jako zawód to bardzo odpowiedzialna praca, z tym że odpowiadamy przed pszczołami i przed sobą. Oprócz tego oznacza także spokój i w miarę pewny coroczny dochód – we współczesnym świecie jedną z najbardziej poszukiwanych wartości.
Sławomir Trzybiński