Co wydarzyło się w pasiekach, czyli podsumowanie minionego sezonu
Czy po ubiegłym sezonie coś jeszcze może nas zaskoczyć? Chyba nie, bo mieliśmy w mijającym roku wszystko, co w pasiekach i w pszczelarskim świecie możliwe. Najdłuższa zima, upalne lato, ciepła i długa jesień, najpierw brak zbiorów, potem całkiem niezłe. Do tego dobra kondycja rodzin przed zimą. A w okołopszczelarskiej polityce też się dużo działo.
Fot. serhii_bobyk, freepik
Najpierw pogoda
Zwyczajem ostatnich kilku lat była ona nietypowa. Rok zaczął się prawdziwą zimą, taką niespotykaną już od dawna. Trzydziestostopniowe mrozy na wschodzie kraju i niewiele wyższe temperatury w centrum to podobno u nas norma, chociaż od dziesięcioleci niespotykana. Ale okazuje się, że pszczoły są na takie warunki przygotowane. Na szczęście przez lata łagodnych zim nie zapomniały, jak przeżyć w ekstremalnych temperaturach.
We właściwie przygotowanej do zimowli pasiece trzaskające mrozy w styczniu czy w lutym nie powodują żadnych strat. Wszystko kończy się dobrze, jeśli wiosna przyjdzie na czas i stworzy warunki do wymiany steranych zimą pszczół na młode oraz dynamicznego rozwoju rodziny jeszcze przed rozpoczęciem sezonu.
[...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów
Co z rzepakiem?
W tej jesienno–zimowej scenerii wczesne pożytki nie dopisały, co zresztą było całkiem zrozumiałe. Mniszki, drzewa i krzewy owocowe, rzepaki – wszystkie te rośliny kwitły, jak należy, ale pszczoły niewiele miały chwil, by skorzystać z dostarczanego przez nie nektaru i pyłku. Pszczelarze nierzadko dziwili się, co się dzieje z ich podopiecznymi, że nie chcą latać po wziątek.
Ale one chciały, tylko że nie mogły, bo w temperaturze poniżej 8 stopni po prostu krzepną z zimna. Znów słychać było fantastyczne teorie o nowych odmianach rzepaku, nienektarujących, modyfikowanych itd. Prawda jest jednak inna, gdyż dla lotów pszczół jest potrzebna odpowiednia temperatura, natomiast dla nektarowania rzepaku właściwa agrotechnika.
Biorąc pod uwagę ten ostatni aspekt, trochę racji mogą mieć ci, którzy narzekają na nowe odmiany. Współczesny rzepak to roślina bardzo wymagająca. Musi być uprawiana prawidłowo, co dotyczy całej agrotechniki łącznie z nawożeniem, ochroną chemiczną (chwasty, szkodniki, choroby) i terminem siewu. Taki rzepak plonuje bardzo obficie i tak też nektaruje. Obecnie plony nasion rzepaku na poziomie 5 t z 1 ha nie należą u nas do rzadkości. Nasiennictwo rzepaku to bardzo nowoczesny dział rolnictwa, dostarczający na rynek co roku coraz to nowe odmiany tej rośliny.
Większość z nich jest rejestrowana tylko na rok, po czym wchodzą nowe, jeszcze bardziej intensywne, dające wyższy plon i bardziej wymagające. Niestety, jakiekolwiek uchybienie w uprawie powoduje zmniejszenie nektarowania i drastyczny spadek plonu nasion. Wtedy pszczoły kwitnącej plantacji nie zauważają i oblatują inne pożytki. Oczywiście do tego musi być ciepło.
[...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów
Lepszy czerwiec i lipiec
Na szczęście pod koniec maja pogoda się poprawiła i czerwiec był już prawdziwie letni. Pszczoły natychmiast wzięły się do pracy, by nadrobić stracone dwa miesiące. I udało im się, gdyż zbiory późniejszego miodu w wielu pasiekach były przyzwoite do tego stopnia, że niejeden pszczelarz uznał ten sezon za rekordowy. Do tego pracowało się dobrze, gdyż pszczoły bardzo się nie roiły. Co by to było, gdyby jeszcze dopisały pożytki wiosenne! Nie narzekamy, chociaż czysty miód lipowy nie wszędzie się trafił, podobnie gryka, mimo doskonałych warunków pogodowych, nie wykazała się tak, jak zwykle potrafi.
Nawłoć wypadła dobrze i nie wstydzimy się oferować miodu z tej rośliny mimo oskarżań kierowanych w stronę pszczelarzy o rozprzestrzenianie obcych roślin inwazyjnych1. W zimę nasze pszczółki weszły w dobrej kondycji i oczekują na wiosnę, która niech nadejdzie wreszcie we właściwym czasie, bo przez ostatnie trzy lata poważnie się spóźniała.
[...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów
Czego potrzeba pszczołom?
To oczywiste, pszczołom w zbliżającym się sezonie potrzeba ładnej pogody i dbającego o nie pszczelarza. Natomiast zimą potrzeba im spokoju, wystarczających zapasów i zdrowia. O to musieliśmy zadbać właśnie my i udaje się to coraz lepiej. Zaopatrzenie pszczół w pożywienie na zimę to nie problem, gdyż na rynku oprócz cukru znajdziemy wiele rodzajów syropów i ciast. Nie da się powiedzieć, który z tych produktów jest dla naszych pszczół najlepszy, jedno jest pewne – każdy jest dla nich wystarczająco dobry. Właściwa kondycja rodziny i zapasy to jedno, a zdrowotność, to rzecz kolejna, dużo ważniejsza od tych dwóch pierwszych.
Zdrowotność dotyczy przede wszystkim regularnego zwalczania Varroa destructor, największej plagi współczesnego pszczelarstwa, będącej przyczyną masowego ginięcia pszczół miodnych na całym świecie. Z warrozą jest bowiem trudniej niż z głodem u pszczół. Jeśli damy na zimę za mało zapasów, zawsze możemy głodną rodzinę dokarmić nawet w trzaskające mrozy ciastem położonym na górnych listewkach ramek.
Jeśli zaniedbaliśmy zwalczanie warrozy i rodziny zaczynają gwałtownie słabnąć jesienią lub na przedwiośniu, to ratunku dla nich nie ma. I chodzi nie tyle o leczenie w danym roku, ile to poprzedzające ostatni sezon, wykonane jesienią 2020 lub na przedwiośniu 2021. Na szczęście pszczelarze podchodzą coraz poważniej do swoich obowiązków i masowych upadków pszczół jest coraz mniej.
Również przedstawiciele świata nauki zauważyli wreszcie, że to ten pasożyt jest dla naszych pszczół najgroźniejszy i zaczęli na fakt ten zwracać uwagę na prelekcjach, szkoleniach i w publikacjach. Owszem, choroby grzybowe, bakteryjne, a zwłaszcza wirusowe są też groźne, ale naprawdę wielkie szkody czynią dopiero pszczołom osłabionym przez pasożyt Varroa.
Węza
Kolejny temat ważny w ostatnich paru latach to węza, a raczej jej jakość. Pisaliśmy już w „Pasiece”, że zarówno obserwacje pszczelarzy, jak i nieliczne badania laboratoryjne, dowodzą obecności w węzie różnych substancji, które nie powinny się w niej znaleźć. To parafina i inne związki, znacznie tańsze od wosku pszczelego, używane są nader często do fałszowania węzy. Skutek tego to nieprawidłowa budowa plastrów przez pszczoły, wyginanie się węzy po wtopieniu jej w druciki, „spływanie” w ramkach plastrów po wypełnieniu ich miodem, niechęć do zaczerwiania przez matkę, a w skrajnych wypadkach nawet zamieranie czerwiu.
Co z tym problemem zrobić, na razie nie wiadomo, ale jest szansa, że ureguluje go rynek. Wytwórców węzy pojawia się w naszym kraju coraz więcej i mamy wybór. To zmusi producentów do zwiększenia uwagi na jakość surowca, co do niedawna ich nie zawsze interesowało.
Do oceny składu wosku i wytworzonej z niego węzy niezbędna jest analiza laboratoryjna. Sama ocena organoleptyczna nie wystarczy, gdyż węza wykonana z wosku bardzo jasnego, pozyskanego z plastrów dziewiczych i odsklepin też może się falować, a plastry z miodem będą „spływać” z ramek. W procesie produkcji węzy taki stuprocentowy, bardzo jasny wosk, będzie się przyklejał do walców i kruszył. Najlepszą węzę wykonuje się z wosku uzyskanego z plastrów przeczerwionych, ciemniejszych.
Co nam oferuje państwo?
W mijającym roku zwiększyło się zainteresowanie sprawami pszczelarstwa naszych organów państwowych i samorządowych. Wprowadzono dopłaty do przezimowanej rodziny pszczelej. Nieduża to dotacja, bo tylko 20 zł do ula, ale pamiętajmy, że jeszcze przed rokiem nikt o czymś takim nawet nie chciał z pszczelarzami rozmawiać. Teraz dopłaty są i mają z nami na zawsze pozostać. By takie dofinansowanie otrzymać, należy osobiście złożyć wniosek w powiatowym oddziale ARiMR z zaświadczeniem z Powiatowego Inspektoratu Weterynarii o liczbie utrzymywanych rodzin pszczelich.
Do tego będzie kontynuowany Krajowy Program Wsparcia Pszczelarstwa na lata 2023–2027 (w prawie takiej samej formie jak dotychczasowy). To całkiem poważne pieniądze skierowane bezpośrednio do pszczelarzy, mające wpływ na wygląd naszych pasiek i pracowni, jakość pogłowia i zdrowie pszczół, a także na wiedzę i wydajność pracy.
Kolejny radosny fakt to dotacje kierowane do nas od samorządów wszystkich stopni. To piękna „tradycja”, licząca zaledwie kilka lat, ale zataczająca coraz szersze kręgi. Oby stała się normą, bo pomóc pszczołom i pszczelarstwu najlepiej można wspierając pszczelarzy. Nadzieją na poprawienie warunków prowadzenia pasiek są propozycje niektórych ekoschematów w dyskutowanym Krajowym Programie Strategicznym.
Nas najbardziej interesuje wprowadzenie dopłat obszarowych do uprawy mieszanek roślin miododajnych oraz do pozostawiania nieuprawianych ściernisk do lutego następnego roku. Jeśli te propozycje będą wprowadzone, mamy szansę na polepszenie bazy pożytkowej dla naszych pszczół na terenach rolniczych. Moda na pszczoły i ekologię oraz coraz szersze rozumienie znaczenia pszczelarstwa w gospodarce i przyrodzie powodują wzrost zainteresowania naszym pięknym zawodem, naszym losem i losem naszych pszczół. Oby ono nie słabło również w zbliżającym się kolejnym pszczelarskim sezonie.
Sławomir Trzybiński
Tel. 501-432-752
1 - Nawłoć kanadyjska oraz późna są roślinami inwazyjnymi i nie należy wprowadzać ich do środowiska. Więcej w artykule Marty Burzyńskiej na stronie 12 [przyp. red.]
Zamów prenumeratę czasopisma "Pasieka"