Nietypowe rójki
fot.© Wiesław Nagiecki
Zjawisko rojenia się pszczół jest doskonale znane każdemu pszczelarzowi. Od maja do lipca musimy systematycznie sprawdzać stan rodzin, aby uniknąć niekontrolowanego rozmnażania.
Rójka ma w większości przypadków negatywny wpływ na produkcję miodu, przez co pośrednio obniża dochody pszczelarza. W tym artykule chciałbym poruszyć problem rójek nietypowych i powodów, które mogą takie zjawiska wywoływać.
O ile wychodzenie rojów nawet na początku maja zdarza się dość często, to kwietniowe rójki każdego z nas zmuszają do przeanalizowania problemu. Zdarzył mi się rok pod koniec lat 90. ubiegłego wieku, kiedy to 20 kwietnia wyszły trzy roje z pięćdziesięciopniowej pasieki.
Po kontroli okazało się, że w wyrojonych ulach pozostało tylko po dwa mateczniki, co może dziwić, gdyż przy normalnych rójkach pszczoły budują ich dużo więcej, czasami nawet po kilkanaście. Czerwienie matek pozostawiało dużo do życzenia, gdyż, pomimo całkiem przyzwoitej siły rojów i macierzaków czerwiu było niedużo, a do tego sprawiał wrażenie rozstrzelonego.
Najprawdopodobniej pszczoły dążyły do cichej wymiany matki. Jednak, jak to się często zdarza przy obecności matki i mateczników w gnieździe, cicha wymiana przerodziła się w nastrój rojowy. Wpływ na to miała na pewno wczesna i bardzo ciepła wiosna.
Drugim powodem wychodzenia kwietniowych rojów jest zasiedlanie przez rodziny bardzo ciasnych uli, w których pszczelarz pomimo ciepłej wiosny (z dużym dopływem nektaru) z różnych powodów nie poszerza gniazda.
Kilka lat temu obserwowałem rodzinę pszczelą, która mieszkała w dziupli w ogromnej pomnikowej lipie. Przez trzy sezony pszczoły...
[...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów
Jednym z powodów wychodzenia kwietniowych rojów jest
zasiedlanie przez rodziny bardzo ciasnych uli.
fot.© Jerzy Jóźwik
Moją ciekawość budzą dość często widywane roje na pożytku wrzosowym, zdarzające się nawet we wrześniu. Nagromadzenie pasiek na tym pożytku jest przeważnie bardzo duże, a ich stan bardzo różny (od jednostek zadbanych po prowadzone dorywczo, w których pszczelarz niewiele wie o stanie rodzin).
Najczęściej zdarzają się malutkie roiki, niewiele większe od pięści, wędrujące sobie z miejsca na miejsce (są one często niezauważane przez pszczelarzy). Przy przewozie pszczół zdarzają się straty matek.
Ponieważ wielu pszczelarzy nie zagląda do uli na wrzosowiskach (sam zresztą do nich należę), pszczoły bez ograniczeń budują mateczniki ratunkowe (przeważnie kilka). Nie wszystkie rodziny, pomimo zbliżającej się jesieni, pozwalają pozostać w ulu tylko jednej matce.
W niektórych tli się jeszcze iskierka nastroju rojowego (szczególnie w tych bardzo silnych), co powoduje, że niewielka ilość pszczół wylatuje z matką w miniroiku. Pszczelarz może nie zorientować się nawet w sytuacji, gdyż przy przeglądzie wrześniowym w ulu kolejna matka już czerwi.
Niewielką siłę takiej rodziny skłonni jesteśmy przypisać...
[...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów
Krzysztof Furso
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.