Czy jesienią pszczoły się roją?
Rójka jest naturalnym sposobem rozmnażania się rodzin pszczelich. Ale mechanizm wychodzenia roju różni się od zachowań rozrodczych zwierząt wyższych, na czele z człowiekiem. By pszczoły rojowe opuściły macierzyste gniazdo, sytuacja feromonowa w nim staje się odmienna od tej normalnej, panującej na co dzień. W rodzinie przygotowującej się do rójki pszczoły czują się coraz gorzej, co manifestuje się ich niepokojem. Tenże niepokój osiąga w określonym czasie swoje apogeum, co kończy się ucieczką części pszczół wraz ze starą matką. Dzieje się to na ogół jeden dzień po zasklepieniu najstarszego matecznika rojowego. Wychodzi pierwak. Na ogół na tym się nie kończy i atmosfera w gnieździe nadal jest nerwowa. Gdy wygryzą się pierwsze matki rojowe, może wyjść kolejny rój, drużak, a potem trzeciak czy nawet czwartak. Dopiero wtedy sytuacja się normuje i pozostałe w ulu pszczoły przystępują do pracy.
Fot. Lipatova Marina, freepik
Z powyższego widać, że ucieczkę pszczół wywołuje stres. W przypadku rójki naturalnej zachwianie równowagi hormonalnej (feromonowej) spowodowane jest serią zjawisk: osiągnięciem przez rodzinę dużej liczebności, zakończeniem obfitego pożytku, niedostatecznym przepływem substancji matecznej między pszczołami, zmniejszeniem wydzielania tejże substancji przez matkę. Ale stres mogą powodować też inne czynniki. Takim bodźcem jest trapiący rodzinę pszczelą głód. Najczęściej zdarza się on w okresie bezpożytkowym, w drugiej części sezonu. Wtedy zaniepokojona rodzina pszczela opuszcza swoje gniazdo i leci w siną dal szukać szczęścia, co zazwyczaj kończy się dla niej tragicznie. Jedyne szczęśliwe rozwiązanie może się zdarzyć, gdy jakiś porządny pszczelarz złapie taki rój, osadzi w swojej pasiece i porządnie nakarmi. Bo poprzedni opiekun tych pszczół zaniedbał tę ważną czynność, a przecież żywienie to czynnik mający największy wpływ na poziom produkcji zwierzęcej i w ogóle na życie zwierząt.
[...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów
Mechanizm ginięcia pszczół jest zupełnie inny. Przyczyną opustoszenia uli jest silne porażenie pszczół, a w zasadzie czerwiu, przez warrozę. Sprzyja temu intensywny rozwój rodzin w okresie wiosny i wczesnego lata, a także długa ciepła jesień. Znaczenie ma również niewłaściwe zwalczanie pasożytów. Pszczelarz zabiegi lecznicze wykonuje w sierpniu lub we wrześniu, kiedy w gniazdach jest dużo czerwiu zasklepionego. Mnóstwo pasożytów taki zabieg przeżywa i z powodzeniem rozmnażają się one na kolejnych pokoleniach czerwiu. Pokoleń tych jest kilka, gdyż jesień jest ciepła i długa. Populacja pasożytów zostaje odbudowana jeszcze przed zimą. Przychodzi przedwiośnie i matka zaczyna czerwić, a na czerwiu rozwija się warroza.
W sierpniu, gdy czerwiu jest już mniej, roztoczy jest bardzo dużo, gdyż rozmnażały się przez cały sezon. Wszystkie one znajdują się teraz na czerwiu, nawet po kilka na jednej poczwarce. Zadaniem pszczół powstałych z tego czerwiu jest przeżycie zimy, ale będą one bardzo słabe i do tego silnie porażone przez wirusy, w których transferze biorą udział roztocze Varroa. Te pszczoły nie przeżyją zimy, są słabe i zamiast żyć konieczne osiem miesięcy, zginą już po kilku tygodniach, we wrześniu lub październiku. Zginą w trakcie ostatnich lotów oczyszczających przed zimą. Zginą kilka lub kilkadziesiąt metrów od ula i pszczelarz ich nie znajdzie. Dlatego tak ważne jest skuteczne zwalczanie warrozy. Wszelkie tutaj zaniedbania skutkują tajemniczym znikaniem pszczół z uli. ■