Jak karmić, aby nie zafałszować miodu?
Karmienie pszczół to nie tylko uzupełnianie zapasów zimowych, ale też pobudzanie rodzin do rozwoju w wymagających tego sytuacjach. We współczesnym pszczelarstwie potrzeba karmienia może zaistnieć w najróżniejszych momentach w sezonie – wynika z układu pożytków, przebiegu pogody oraz wykonywania określonych specjalistycznych prac w pasiece.
Fot. David Hablützel z Pixabay
Dzięki karmieniu uzyskamy określone korzyści: czy to zgromadzenie potrzebnych zapasów, intensywniejszy rozwój, czy dodatkowe produkty. Nie wynikną z tego żadne negatywne konsekwencje dla pszczół. Ich po prostu nie da się przekarmić. Co innego niedobór pożywienia – stres pokarmowy to jedna z najczęstszych przyczyn obniżenia produkcji, spadku kondycji i czynnik pobudzający rozwój chorób.
Za to pszczelarz musi uważać, bo niewłaściwie przeprowadzone karmienie może być dla niego niekorzystne. Przede wszystkim podawane pokarmy mogą zostać odłożone w plastrach i odebrane potem wraz z miodem, co doprowadzi do jego zafałszowania. Ponadto nadmierna ilość pokarmu powoduje ograniczenie miejsca na składanie jajeczek przez matkę. Wtedy rozwój rodziny zostanie spowolniony, wskutek czego „wejdzie do zimy” w złej kondycji lub będzie za słaba, by skutecznie wykorzystać planowany pożytek. Dlatego karmienie, podobnie jak każde inne działanie w pasiece, musi być przemyślane. Należy dokładnie wybrać termin tego zabiegu i wielkość dawki pokarmowej. W każdym sezonie termin wykonania określonych czynności może być inny, ponieważ zależy od stanu fizjologicznego rodziny i od warunków zewnętrznych: pożytku i pogody.
Karmienie główne
Tak określa się karmienie mające na celu uzupełnienie pokarmu, aby przygotować rodziny do zimowli. Celowo użyłem słowa „uzupełnienie”, gdyż podajemy paszę rodzinie, w której już są zapasy. Przez dokarmienie uzupełnimy je do ilości potrzebnej, by rodzina pszczela przezimowała i mogła się rozwijać na przedwiośniu, przed pojawieniem się pierwszych obfitych pożytków rozwojowych. Ilość pokarmu podanego rodzinie zależy od jej siły, którą określamy liczbą ramek obsiadanych przez pszczoły. Pamiętajmy, że w momencie rozpoczęcia karmienia, na ogół w sierpniu, pszczoły będą zajmowały dużo większą kubaturę niż za miesiąc lub dwa, gdy zrobi się chłodno. Dlatego do określenia siły w tym czasie najlepiej wykorzystać liczbę ramek z czerwiem we wszystkich stadiach. Po wygryzieniu się czerwiu, zakończeniu karmienia i obniżeniu temperatury na dworze okaże się, że tyle właśnie jest plastrów obsiadanych przez pszczoły „na czarno”, ile było ramek z czerwiem. By gniazdo zimowe miało właściwy kształt, pozostawiamy przed karmieniem właśnie ramki z czerwiem i dwie ramki suszu jako skrajne. Wtedy zimowla będzie przebiegać najlepiej, bowiem pszczoły zajmą wszystkie uliczki międzyramkowe, łącznie z przedostatnimi. Podany w odpowiedniej ilości pokarm będzie zgromadzony równomiernie na wszystkich plastrach i wystarczy go do wiosny. Dawka na rodzinę zależy od liczby ramek i na jedną ramkę wielkopolską lub warszawską zwykłą dajemy około 2 kg cukru lub zawartości suchej masy w gotowym pokarmie (syrop, ciasto), a w ulu Dadanta i warszawskim poszerzonym 2,2 kg. W obliczeniu zapotrzebowania bierzemy pod uwagę ilość zapasów już znajdujących się w gnieździe. Jeżeli przed rozpoczęciem karmienia gniazdo złożymy z większej liczby plastrów niż wynikającej z powyższego wyliczenia, to pszczoły dużo pokarmu zgromadzą w ramkach skrajnych, których potem nie obsiądą. Mało tego, w czasie karmienia rodzin na zbyt obszernych gniazdach matki będą obficie czerwić, ponieważ mają do dyspozycji dużo miejsca, właśnie w środku gniazda. Tam też pozostanie niewielka ilość zapasów i to w tym miejscu pszczoły utworzą kłąb zimowy. Już na początku zimy zacznie im brakować pokarmu. Niestety, pożywienia z pełnych zapasów skrajnych ramek pszczoły zimą nie wykorzystają, gdyż nie będą mogły się do nich dostać. Zdarza się potem tak, że rodzina zimująca na zbyt obszernym gnieździe osypie się z głodu, podczas gdy zewnętrzne ramki są pełne zasklepionego pokarmu.
Fot. RPN z Pixabay
Podany w zaproponowanej ilości pokarm będzie spożyty w czasie zimowli, od września do marca. Na przedwiośniu w rodzinach przybywa czerwiu i pozostałe po zimie zapasy zostaną zjedzone. To wtedy, mimo najgorszej pogody, odważne do szaleństwa zbieraczki wylatują na zewnątrz w poszukiwaniu wody. Jest ona potrzebna do przygotowywania miodowo-pyłkowego pokarmu dla starszych larw. Gdy zacznie się pożytek i poprawi się pogoda, rozwijającej się rodzinie wystarczy woda zawarta w przynoszonym nektarze.
Przygotowując do zimy rodzinę w tak przemyślany sposób, sprawimy, że wszystkie zapasy zimowe zostaną spożyte. Rodzina nie będzie jednak głodować, gdyż w momencie kończenia się pokarmu zimowego jest już przynoszony nektar z wiosennego pożytku. Jeśli zapasu byłoby za dużo, jego część pozostanie w gnieździe. W sezonie pszczoły nie przenoszą wcześniej zasklepionych zapasów, a więc nie odbierzemy ich, gdy miodobranie będzie robione tylko z nadstawek. Ale w klasycznej gospodarce w ulu wielkopolskim lub innym wielokorpusowym już w maju plastry z czerwiem przenosi się z rodni do korpusu nadstawkowego, a w ich miejsce wstawia węzę. To w celu wycofania plastrów, na których rodzina zimowała, co skutkuje poprawieniem higieny w ulu. Po wygryzieniu się czerwiu w nadstawce te plastry zostaną przez pszczoły napełnione miodem, zabrane do pracowni, odwirowane i przetopione. Pozostałe w nich resztki zapasów zimowych zafałszują pozyskany miód. Nie można do tego dopuścić i to jest kolejny powód, dla którego nie należy układać zbyt dużych gniazd przed karmieniem.
Aby zwiększyć spożycie pozostałości zimowych zapasów i przy okazji przyspieszyć rozwój wiosenny, odsklepia się „widelcem” lub tylko narusza dłutem zasklep pokarmu na ramkach bezpośrednio graniczących z plastrami z czerwiem. Pszczoły paszę szybko zjedzą i już po paru dniach w jej miejscu jest pełno czerwiu. Jednak obserwacje porównawcze wykazały, że pszczoły spożywają te zapasy równie dobrze bez odsklepiania, matki czerwią, a bodźcem stymulującym rozwój jest wiosenne ciepło. Zdarza się, że wiosna w pełni, kwitnące wokół pasieki rośliny pożytkowe zaczynają dostarczać nektaru oraz pyłku a zasklepiony pokarm pszczół nie interesuje. By wtedy nie doszło do zahamowania rozwoju rodziny, trzeba poszerzyć gniazda ramkami z węzą lub młodym suszem.
Podkarmianie na przedwiośniu
Wraz ze zbliżającym się końcem zimy każdego pszczelarza ogarnia niepokój, czy pszczołom wystarczy zapasów do pierwszych wiosennych pożytków. Często są to obawy uzasadnione, zwłaszcza gdy pszczoły otrzymały za mało pokarmu, gniazda były za duże w stosunku do siły rodzin lub jesienią długo trwał wychów czerwiu. Wtedy przystępujemy do karmienia ciastem lub syropem w celu uzupełnienia zapasów. Ciasto kładzie się bezpośrednio na górnych listewkach ramek. Natomiast syrop można podać w słoiku z zakrętką z otworami, ustawionym „do góry nogami”, albo w delikatnie przedziurkowanym woreczku foliowym. W takich właśnie woreczkach można nabyć w sklepach pszczelarskich gotowy syrop do przedwiosennego karmienia.
Pszczoły bardzo chętnie pobierają zarówno syrop, jak i ciasto. Tajemnicą jednak pozostaje, co z nim dalej robią. Czy ten pokarm zjedzą oraz zużyją do karmienia czerwiu, bo zapasy w gnieździe się już kończyły? Czy może odłożą go w gnieździe, bo zapasów mają jeszcze dosyć? Ten drugi przypadek generuje kilka problemów. Po pierwsze, może doprowadzić do zafałszowania miodu. Po drugie, ubędzie miejsca na czerw, który jest niezbędny, gdyż już niedługo sterane zimą pszczoły muszą być zastąpione. A młodych robotnic potrzeba jak najwięcej, bo zbliżają się pierwsze pożytki towarowe i ich wykorzystanie będzie zależeć od siły rodzin. Kolejny problem to szybsze wyczerpanie się pszczół zmuszonych do przerabiania tego niepotrzebnego teraz pokarmu. Konsekwencją wykonania tej pracy będzie skrócenie ich życia, co już niedługo objawi się gorszą kondycją rodziny. To trzeba rozważyć, zanim rozpoczniemy przedwiosenne karmienie. Jeśli zapasów nie brakuje, to taka operacja nie jest potrzebna.
To samo dotyczy podania syropu lub ciasta w celu przyspieszenia rozwoju. Zabieg będzie skuteczny, gdy w rodzinie pasza się skończyła. Ale pszczoły zaopatrzone w zapasy pozostałe jeszcze po zimie będą się równie dobrze rozwijać jak te podkarmiane. Jedynym koniecznym tutaj warunkiem jest ciepło.
Podkarmianie w sezonie
Różne warunki pożytkowe zmuszają nas do opracowania odpowiednich dla nich metod gospodarowania. Dlatego obecnie nie ma uniwersalnej recepty na prowadzenie pasieki.
Kiedyś było łatwiej, gdyż między pożytkami towarowymi występowały słabsze od nich pożytki rozwojowe. Dzięki temu rozwój rodzin trwał przez cały sezon, a pszczelarz miał mniej pracy i nie musiał posiadać tak dużej wiedzy. Również pogoda była bardziej przewidywalna. Dlatego nie istniała konieczność wykonywania wielu zabiegów właściwych współczesnej gospodarce pasiecznej. Należy do nich między innymi karmienie pszczół w środku sezonu. Działanie to może być potrzebne do przyspieszenia rozwoju rodzin w określonym momencie, najczęściej w przerwie w dopływie wziątku, przed planowanym pożytkiem. Może też służyć uzupełnieniu zapasów właśnie w czasie przerwy pożytkowej, ale najczęściej ma jeden i drugi cel. Skuteczność zabiegu będzie zależeć głównie od terminu jego przeprowadzenia. Niepotrzebną konsekwencją może być zafałszowanie miodu, który ma być pozyskany właśnie z pożytku, na który pszczoły przygotowujemy. By do tego nie doszło, należy odpowiednio dobrać dawki podawanego pokarmu. Jeśli w grę wchodzi podkarmianie, to dawki muszą być niewielkie, by pszczoły nie zdołały odłożyć zapasów. Przy dokarmianiu należy zabrać nadstawki, gdyż to tam zostanie zmagazynowany podany pokarm. Gdy zacznie się oczekiwany pożytek, nadstawki oddajemy, ale zgromadzone w części gniazdowej zapasy nie będą przeniesione „na górę”. Pszczoły zajmą się pracą na pożytku i gromadzeniem miodu, a podane wcześniej, odłożone w gnieździe zapasy pozostaną nieruszone. Trzeba zwrócić na to uwagę przy gospodarowaniu plastrami z gniazd, by niechcący nie odwirować paszy. Można je pozostawić w ulach na zimę lub odebrać i wykorzystać do zasilenia w pokarm odkładów lub rodzin, które tego potrzebują.
Fot. eberhard grossgasteiger z Pixabay
Podkarmianie przy wychowie matek i trutni
Kondycja matek pszczelich w głównej mierze zależy od warunków ich wychowu, co się tyczy żywienia larw matecznych. Ten sam czynnik ma wpływ na kondycję trutni i ich przydatność do unasienniania, zarówno naturalnego, jak i sztucznego. Dlatego rodziny wychowujące oraz ojcowskie powinny być dobrze odżywione. W trakcie wychowu nie zawsze możemy liczyć na obfity pożytek, a jeśli już będzie, to może nie dopisać pogoda. Dlatego często istnieje potrzeba karmienia rodzin zaangażowanych w wychów. Skutkiem karmienia może być zgromadzenie w plastrach dużej ilości podanego pokarmu. Nie można go odwirować, ale plastry pełne zasklepionego zapasu przydadzą się do zazimowania rodzin, bieżącego dokarmienia odkładów lub zaspokojenia innych tego typu potrzeb.
Podkarmianie w celu zwiększenia produkcji wosku
Biorąc pod uwagę cenę wosku, łatwo wyliczyć, że opłaci się go produkować kosztem cukru lub innego pokarmu węglowodanowego. Na wytworzenie 1 kg wosku pszczoły zużyją około 3,5 kg miodu. Karmiąc zatem pszczoły w okresie bezpożytkowym, możemy uzyskać z naszej pasieki dodatkowy dochód. To nawet szansa dla tych pasiek, które korzystają z wczesnych pożytków nektarowych. Dla nich sezon często kończy się na początku lipca lub jeszcze wcześniej. W ulach pozostaje dużo pszczół, które nie mają zatrudnienia i można je spożytkować właśnie do produkcji wosku. Zdarza się też, że przy niesprzyjającej pogodzie sezon zakończy się wcześniej, co miało miejsce po raz ostatni w roku 2018. Już od początku kwietnia w całym kraju zrobiło się bardzo ciepło, czego następstwem był szybki rozwój roślinności. Główne pożytki wystąpiły aż o miesiąc wcześniej niż zazwyczaj, na przykład robinie zakwitły już w pierwszej dekadzie maja, a lipy na początku czerwca kończyły kwitnienie. W tej sytuacji w wielu miejscach aż przez dwa miesiące pszczoły nie miały co robić. Ten czas można było wykorzystać na produkcję wosku. Ale wtedy zarówno w gniazdach, jak i w nadstawkach zostanie zgromadzony podany przez pszczelarza pokarm, który nie jest miodem. Taki niby-miód należy odwirować i użyć do kolejnego karmienia pszczół, czy to w celu wyprodukowania wosku, czy też nakarmienia rodzin na zimę. Produkcja wosku przy wykorzystaniu podawanego przez pszczelarza pokarmu to nic nowego. W latach 70. XX w., gdy wosk był deficytowym towarem i jego cena była bardzo atrakcyjna, pszczelarze często interesowali się tym kierunkiem produkcji. W prasie pszczelarskiej publikowano dokładne instrukcje wytwarzania wosku tym sposobem.
Sławomir Trzybiński