Organizacja pracy w pasiece stacjonarnej, cz. 2.
Fot. 1. Zdejmowanie roju do przetaka ze sklejki. fot.© Maciej Winiarski
W poprzedniej części artykułu w skrócie omówiono strukturę pszczelarstwa w Polsce wyciągając wnioski, że większość pszczelarzy w naszym kraju gospodaruje w pasiekach stacjonarnych.
Ponadto poruszono zagadnienie gospodarki rotacyjnej, której istotą jest częste przemieszczanie uli. Autor przedstawił czytelnikom rozwiązania, dzięki którym praca w pasiece staje się o wiele łatwiejsza, np. używając wózka do przewozu uli i składanych stojaków pod ule.
Łapanie i zagospodarowanie rojów
Pszczelarze zawodowi w USA w ogóle nie łapią pszczół rojowych. Jeżeli dojdzie do wyrojenia, to pszczoły jakiś czas żyją w naturalnym środowisku. Zupełnie inaczej jest w Polsce u pszczelarzy gospodarujących w pasiekach stacjonarnych.
Rodzina rojowa (zwłaszcza silna) stanowi dla pszczelarza dużą wartość i jest on nieusatysfakcjonowany, jeżeli mu ucieknie. Jeśli chodzi o Autora artykułu, to najważniejszą sprawą jest informacja, która rodzina się wyroiła, a dopiero później ewentualne złapanie i osadzenie roju (w nowym ulu lub macierzystym). W niewodnickiej pasiece służy do tego zapomniany już sposób strzepania roju, lub znęcenia go do głębokiego „przetaka” wykonanego z cienkiej sklejki (przez to jest lekki).
Fot. 2. Topiarka słoneczna konstrukcji p. Stanisława Janków – widok z boku. fot.© Maciej Winiarski
Wadą jest to, że nie można go zamknąć i rój taki albo należy zanieść do zaciemnionej piwnicy, w której można go trzymać do trzech dni, albo prawie natychmiast należy go gdzieś osadzić (fot. 1.). Przy łapaniu rojów przydatny jest ręczny zraszacz do kwiatów.
Na rynku występują różne typy i o różnych pojemnościach zbiorniczka na wodę: od 0,5 l do 2,0 l. Dlaczego zraszacz ten jest dobry do pszczół? Po pierwsze dlatego, że posiada ruchomą końcówkę głowicy, którą reguluje się wielkość kropli: od wodnej mgiełki do strumienia; po drugie dlatego, że jeżeli ustawimy głowicę na strumień, to tryska wodą w górę do trzech metrów.
Jeśli człowiek wyciągnie rękę ze zraszaczem w górę to może z ziemi opryskać rój wiszący na wysokości 5 m. Współcześnie modne jest polewanie pszczół różnymi paralekami.
Aparat ten po nastawieniu na wytwarzanie mgiełki idealnie się nadaje do tego celu. Autor, niekiedy również używa zraszacza do ratowania pszczół głodnych na przedwiośniu. Jeżeli podczas przeglądu zauważy się umierającą z głodu rodzinę (brak zapasów, pszczoły sprawiają wrażenie ospałych), to rzadkim i ciepłym syropem można również opryskać pszczoły.
Oczywiście, taka pomoc jest doraźna i uratowana rodzina musi otrzymać natychmiast duży zapas syropu lub miodu – najlepiej w ramkach, a przy ich braku – ciasto cukrowo-miodowe.
Fot. 3. Ta sama topiarka – widok z przodu z widocznymi pojemnikami na plastry i zastygłym woskiem w pojemniku. fot.© Maciej Winiarski
W niewodnickiej pasiece takie sytuacje zdarzają się rzadko i tylko wtedy, gdy taka rodzina pozwoli się obrabować jeszcze jesienią.
Pozyskiwanie wosku i dezynfekcja ramek
W działaniach przeciwdziałających chorobom pszczół coraz większego znaczenia nabiera częsta wymiana plastrów gniazdowych. W niewodnickiej pasiece wszystkie ramki gniazdowe są wymieniane dwukrotnie w ciągu 3 lat, bez najmniejszego uszczerbku na produkcję miodu.
Skutkuje to nie tylko całkowitym wyeliminowaniem niektórych chorób, jak np. askoferiozy (grzybicy wapiennej czerwiu), lecz również ogranicza patogenność wielu innych chorób, a zwłaszcza chorób zarodnikowcowych (nosemoz).
Tak szybka rotacja plastrów zwiększa nakład pracy, zwłaszcza z wytapianiem dużej ilości plastrów i dezynfekcją ramek.
Wytopienie kilkuset plastrów w sposób tradycyjny, tzn. przy pomocy energii konwencjonalnej (prąd elektryczny lub węgiel) związane jest z dużymi kosztami energii. Mamy jednak do dyspozycji darmową energię słoneczną, którą możemy wykorzystywać w topiarkach słonecznych od
[...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów
dr inż. Maciej Winiarski