fbpx

NEWS:

w wydaniu tradycyjnym (papierowym) strona: 0

UWAGA! Artykuł pochodzi ze starych wydań Pasieki. Część wiedzy może być już nieaktualna. By zapoznać się z AKTUALNYMI zaleceniami weterynaryjnymi sprawdź:

Pszczelarskie kompedium wiedzy o warrozie cz. 1

Pszczelarskie kompedium wiedzy o warrozie cz. 2

Dlaczego są problemy z wyborem zarejestrowanego leku przeciwko warrozie

Pamiętaj by zawsze sprawdzić informacje w nowszych numerach "Pasieki". Wiele informacji z zakresu leczenia pszczół lub gospodarki pasiecznej uległo zmianie. Informacje zawarte w tym artykule utrzymujemy na stronie w ramach archiwizacji wiedzy pszczelarskiej. 

Biowar. Prawdziwa czy domniemana tragedia polskich pszczelarzy?

Pierwsze oceny zimowania pszczół nadeszły do mnie z całej Polski pod koniec marca. Okazało się, że wielu kolegów odnotowało ogromne straty w pogłowiu pszczół, sięgające w wielu przypadkach nawet 100%!


Dla pszczelarzy, którzy zastosowali Biovar oczekiwanie na pierwszy
oblot było sporą próbą nerwów
Fot. Jerzy Jóźwik

Również i mojej pasieki nie ominęła ta katastrofa, przy czym charakterystycznymi objawami w rodzinach, które przeżyły, były ponadnormatywne ubytki pszczół, ogromne zawilgocenie większości uli, biegunka, bardzo mała liczebność żywych pszczół oraz duże zapasy nietkniętego syropu cukrowego.

Na zazimowanych 85 rodzin padło aż 35, czyli około 41% ogółu! Nigdy dotąd nie poniosłem takich strat. Po połączeniu bezmatków (takie również były rodziny) pozostało mi na dzień 17 kwietnia 46 w większości słabych rodzin.

Niektórzy koledzy skalę katastrofy w Polsce oceniają na 300 tysięcy padłych rodzin, inni aż na pół miliona. Mam nadzieję, że Polski Związek Pszczelarski zbierze dokładne informacje o liczbie padłych rodzin, ponieważ podane dane szacunkowe mogą być zawyżone.

Niezależnie od tej uwagi straty w pasiekach są ogromne i podwójne: upadki rodzin pszczelich i rodziny osłabione, które tę zimę przeżyły. Stąd też w wielu pasiekach pierwszy zbiór miodu będzie raczej wątpliwy. Dlatego warto zastanowić się nad przyczynami, które doprowadziły do takiej sytuacji.

Początkowo sądziłem,...

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów

Wszyscy pszczelarze, którzy użyli Fluwalinatu, Bayvarolu, Gabonu lub kwasu mrówkowego cieszą się z udanej zimowli, a nawet znam przypadek kolegi (40 rodzin), który paski Fluwalinatu użyte do leczenia pszczół w 2004 roku przechował hermetycznie zamknięte i w zeszłym roku użył ponownie, dzięki czemu przezimowały mu wszystkie rodziny!

Paski Biowaru założyłem zgodnie z załączoną instrukcją pod koniec lipca i zacząłem je wyjmować na przełomie sierpnia i września. Wówczas zorientowałem się, że jest źle. Dwie rodziny już padły (w ulu nie było ani jednej pszczoły), dość licznie trafiały się pszczoły ułomne, a po otworzeniu czerwia zasklepionego na każdej larwie było 1-2 sztuki żywej warrozy.

Natychmiast przeleczyłem je ponownie czeskim Gabonem 70-WP, który posiadałem jeszcze z 2003 roku i po kilku dniach z losowo wybranych uli wygarniałem tysiące sztuk martwych osobników warrozy. Założony środek był tak nieprzyjazny dla tych pasożytów, że uciekały one aż na mostki.

Byłem spokojny. Zazimowane pszczoły były silne i bardzo silne, zatem teoretycznie nie powinno być żadnych problemów z ich zimowaniem. Jakże się myliłem!

Na fakt, że to nie długa zima jest główną przyczyną strat w pogłowiu pszczół, naprowadziły mnie notatki sporządzane najpierw przez mojego teścia P. Lachowieckiego (od przełomu lat 40. i 50. ubiegłego wieku), a później moje. Z trudem odczytywałem na pożółkłych kartkach papieru zapiski sprzed ponad 50 lat.

Wynotowałem...

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów


Mały osyp na dennicy – wielka ulga dla pszczelarza
Fot. Jerzy Jóźwik

I co się stało? Literatura przedmiotu podaje, że najlepiej przygotowane do zimy są pszczoły wylęgnięte w sierpniu (do 70% przeżywalności). Jednak przy małej skuteczności Biowaru (być może żadnej) warroza atakowała nie tylko czerw, ale i dorosłe osobniki (tzw. varroa foretyczna).

Dopiero wrześniowe zabiegi leczenia pszczół uwolniły je od tej plagi, ale były one spóźnione. Nie mniej jednak dzięki nim część pszczół została uratowana. Na domiar złego była długa i ciepła jesień, co owocowało długim nektarowaniem gorczycy (do 15 listopada, a w niektórych przypadkach i dłużej).

Osłabione warrozą pszczoły cały czas wypracowywały się na gorczycy, matki czerwiły (zwłaszcza młode) i już od jesieni (po ułożeniu gniazd) następowały ponadnormatywne ubytki pszczół. Straty robotnic były tak duże, że nie można było ich uzupełnić niewielką ilością młodych pszczół, które raczej stanowiły balast dla pszczół przy późniejszym braku możliwości oblecenia się i oczyszczenia.

W tej sytuacji szybko malejąca liczba pszczół została pozostawiona przez pszczelarzy w zbyt dużych gniazdach. Z drugiej strony wiemy, że młode królowe charakteryzują się niewielkim czerwieniem przez cały okres zimowy.

Zatem malejąca ilość pszczół (przez cały okres zimowli były ponadnormatywne ubytki) skupiła się na ogrzewaniu czerwia na części 3-4 ramek, dochodziła do górnej beleczki i osypywała się. Przecież pszczoły w żadnych okolicznościach nie opuszczą swego potomstwa.

Gdyby tegoroczna zima była taka jak poprzednia, to najprawdopodobniej pszczoły z zimowli wyszłyby osłabione, ale nie byłoby tak dużych strat w rodzinach. Jedynie silne i zdrowe rodziny przeżyły tak długi okres bezlotny w dobrej kondycji, w ulach suchych i bez objawów choroby sporowcowej.

A więc co z tą wilgocią? Przecież nie powinno jej być. Jeżeli jednak do ścisłej zimowli zostało zaledwie kilka tysięcy pszczół lub jeszcze mniej, to na wiosnę okazało się, że niektóre ule spleśniały po sam daszek i z ramek wylewała się woda. W tym miejscu należy wspomóc się prawami fizyki.

Otóż przy zbyt dużych gniazdach wnętrze ula i niezasiedlone ramki w czasie mroźnych nocy silnie się schładzały i w dzień nie nagrzewały się. Natomiast podczas dnia temperatura powietrza na zewnątrz ula podnosiła się o kilka stopni. Cieplejsze powietrze zewnętrzne wypierało przez wylotek ula powietrze zimniejsze i przy zetknięciu się z zimniejszymi o kilka stopni Celsjusza ściankami ula i ramkami, następowało w ulu skraplanie się pary wodnej zawartej w tym cieplejszym powietrzu.

Możemy mówić o...

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów

Kiedyś napisałem artykuł o etyce zawodu pszczelarza (nie opublikowany), głównie w kontekście zawartości resztek niedozwolonych środków chemicznych w miodzie. Nigdy i przenigdy do głowy mi nie przyszło, że mocne słowa w nim użyte w stosunku do niesubordynowanych pszczelarzy, którzy stosują niedozwolone środki farmakologiczne do leczenia pszczół oraz nie przestrzegają okresów karencji, o wiele bardziej przystają do tych wszystkich ludzi, którzy doprowadzili do zbiorowego nieszczęścia w polskim pszczelarstwie.

I że nikt i nigdy nas pszczelarzy za krzywdy nam wyrządzone nie przeprosi i nie uzna swojej winy, nie wspominając o należnym zadośćuczynieniu materialnym. Przecież kiedy idę do lekarza i wykupuję przepisany mi lek, to nie zastanawiam się, jaki jest jego skład chemiczny. Co najwyżej czytam, czy mogę prowadzić samochód.

JA NA LEKARSTWACH MAM PRAWO SIĘ NIE ZNAĆ! MAM PEŁNE ZAUFANIE DO LEKARZA PROWADZĄCEGO I JAK DOTĄD DOBRZE NA TYM WYCHODZĘ. Tak samo my pszczelarze, powinniśmy mieć pełne zaufanie do tych medykamentów, które oferuje nam nauka i przemysł farmaceutyczny. Pozostaje tylko żal i wściekłość, że jak dzieci daliśmy się nabrać na lep dotacji unijnych i zapewnień specjalistów o leczniczych właściwościach zalecanego leku.

A przecież...

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów

I już na sam koniec zwracam się do kolegów pszczelarzy z ogromną prośbą. „Ducha nie traćcie”, odbudowujcie swoje pasieki, bowiem jest to dla nas nie tylko kwestia dodatkowych dochodów, ale również szczególny sposób na życie.

 

dr inż. Maciej Winiarski

P.S.

Dopisuję te słowa w połowie maja. Ostatecznie po wszystkich połączeniach i upadkach zostało 37 rodzin (58 % ubytku pogłowia). Jest wspaniały pożytkowy czas, a w mojej pasiece – i zapewne w wielu innych – smutek. Większość uli na głucho zamknięta. Nie słychać charakterystycznego szumu pracujących pszczół. Ani jedna rodzina nie ma założonych ramek nadstawkowych! Ciężko. Ale musimy walczyć i odbudować nasze pasieki.


 Zamów prenumeratę czasopisma "Pasieka"