Czy można zatruć się miodem?
Jeśli nektar zawiera substancje toksyczne, to miód też będzie je miał. Stan organizmu ludzkiego po spożyciu takiej patoki nazywany jest odurzeniem miodowym, ale czy owady też mogłyby się zatruć?
fot. Ihar Leichonak
W Turcji można spotkać miód o nazwie Deli Bal, czyli „szalony miód”. Jest wytwarzany z nektaru różanecznika pontyjskiego (Rhododendron ponticum), zawierającego trującą andromedotoksynę. W Nepalu również pozyskuje się psychoaktywny miód wytwarzany przez pszczoły olbrzymie z nektaru różaneczników. Podobno ma ostry, dymny smak i szczypie w gardło podczas przełykania. Traktowany jest tam jednak głównie jako cenne lekarstwo. Spożywa się go w niewielkich ilościach, ponieważ granica między dawką odurzającą a trującą jest bardzo cienka.
Zbieranie leczniczego miodu w górach Nepalu poprzedzone jest rytuałem mającym obłaskawić boga klifów (m.in. zabija się wtedy kurę). By pozyskać miód, ludzie spuszczają się na bambusowych drabinach i wiszą kilkaset metrów nad ziemią. Jedna osoba dźga długim kijem plaster, druga, zwisająca niżej, łapie spadające kawałki do kosza. Miód z olbrzymich plastrów wyciskany jest w prostokątnych koszykach (wcześniej oddziela się larwy). To część tradycji i kultury, która przekazywana jest z pokolenia na pokolenie.
W Polsce zanotowano dwa przypadki intoksykacji ludzi miodem wytworzonym z nektaru roślin trujących. W naszym klimacie nie rośnie wiele gatunków flory produkujących nektar z wysoką zawartością substancji toksycznych, a te, które działają niekorzystnie na pszczoły, to np. ciemiężyca czarna, jaskier, tojad, bagno zwyczajne czy knieć błotna.
Martyna Walerowicz
fot. bondarenko-rimma