Film „Rój” – wolność to iluzja
Zdjęcie: Kadr z filmu „Rój”
„To jest wolny ptak. Nie zabawka. Chciałabyś, żeby ciebie ktoś tak więził?” Czyli dlaczego nie chcesz rzucić wszystkiego i wyjechać w Bieszczady. Albo na bezludną wyspę.
Chociaż wstęp napisałam troszkę żartobliwie, to w filmie „Rój” nie ma nic zabawnego. Historia nie jest łatwa, jednak warto ją poznać. Ale po kolei.
Miałam mieszane uczucia, gdy poproszono mnie o obejrzenie i zrecenzowanie „Roju”. Po pierwsze nie znajdziecie go w kinach i jest dostępny tylko w Internecie i tylko do końca czerwca, po drugie fundusze zbierano metodą crowdinvestingu (300 indywidualnych inwestorów), a po trzecie – to debiut reżysera Bartka Bali. Obawiałam się, że będę zmuszona oglądnąć nieopierzoną amatorszczyznę, która na realizację projektu musiała „ciułać” pieniądze, byle tylko pojawić się na ekranach (w dodatku domowych). Jakże się myliłam!
W filmie poznajemy czwórkę ludzi, którzy odcięli się od społeczeństwa. Każda z osób ma do cywilizacji odrębny stosunek – ktoś po wielu latach dalej jej nienawidzi, ktoś za nią tęskni, ktoś zna ją tylko częściowo, a ktoś inny wcale. Te doświadczenia nadają dynamikę fabule i determinują zachowania bohaterów. Dobrze też ukazano psychologię bardzo małej grupy osób w różnym wieku zamkniętej w izolowanym miejscu i zmuszonej do swojego towarzystwa.
Nie chcę Wam zdradzać fabuły, która okazała się przebiegać odmiennie niż się spodziewałam.Powiem Wam tylko, że z każdym momentem klimat robi się coraz cięższy, mroczniejszy, by w końcu stać się zgniły i niemal nie do zniesienia. To nie jest film na poprawę humoru, ale naprawdę warto go zobaczyć, bo to europejskie i polskie kino tej lepszej, nienaiwnej klasy. Historia jest napisana bardzo zgrabnie – można oglądnąć ją tylko dla fabuły i obserwacji dynamiki skazanych na siebie osób (moim zdaniem przedstawiono ją realistycznie) albo dla poszukiwania drugiego dna i zadawania sobie wielu pytań: czym jest wolność? Czy człowiek jest w stanie powrócić do natury? Czy wyrwanie się ze społeczeństwa gwarantuje wyrwanie się z jego toksycznych schematów? Czy to społeczeństwo nas deprawuje, czy raczej zło siedzi w nas? Co z władzą – czy jej smak zawsze nas demoralizuje? Czy ludzie od zawsze zamknięci w systemie są w stanie zobaczyć jego wady? I wielu innych. Zdradzę Wam tylko, że mnie najbardziej cieszyła jedna z możliwych interpretacji dotycząca pszczół – możesz odizolować się od społeczeństwa i być obojętnym na problemy świata, ale te problemy i tak cię dopadną. Nawet jeśli będziesz żył na wyspie, w błogiej nieświadomości. Ale może Wy zinterpretujecie ten motyw inaczej?
Zdjęcie: Kadr z filmu „Rój”. Autorom udało się uchwycić zarówno poczucie izolacji, jak i osaczenia.
Nie dajcie się też myśli, jaką sama miałam, gdy siadałam do oglądnięcia „Roju”, tj. pewnie Bala i Maciej Słowiński (drugi autor scenariusza) zrobili polską wersję „Władcy much”. Oczywiście to skojarzenie narzuca się samo, bo temat jest podobny, ale wbrew pozorom motywy tylko częściowo się zazębiają. Wraz z postępującą fabułą i coraz cięższym klimatem, a także tematyką środowiska naturalnego i naszego w nim miejsca, miałam raczej pogłębiające się skojarzenia ze świetnym filmem Jagody Szulc „Wieża. Jasny dzień”. Tylko nie myślcie, że to takie same filmy! To wciąż osobne dzieła – oba trudne i poruszające pewne wspólne tematy. Ten drugi film też polecam, chociaż po czasie wydaje się lżejszy, niż „Rój”.
Kolejną zaletą filmu są fenomenalne zdjęcia Zuzanny Kernbach (Absolwentka Wydziału Sztuki Operatorskiej na PWSFTviT w Łodzi oraz Akademii Sztuk Pięknych w Poznaniu). Muzyka jest dobrana dobrze i podkreśla klimat oraz nastroje bohaterów.
Zdjęcie: Kadr z filmu „Rój”. Plenery i zdjęcia są cudowne.
Ucieszyłam się też, gdy na ekranie zobaczyłam Eryka Lubosa, który ma u mnie specjalne miejsce w sercu za rolę w filmie Jana Jakuba Kolskiego „Zabić bobra”. Jednak osobą, która była centrum sieci relacji i dźwigała całą dynamikę filmu, była Roma Gąsiorowska, której udało się stworzyć wiarygodną, szarpaną emocjami postać. Młodzież też zagrała bardzo dobrze, zwłaszcza że scenariusz był niełatwy.
Zdjęcie: Kadr z filmu „Rój”. Roma Gąsiorowska udźwignęła bardzo trudną rolę.
Podsumowując – warto oglądnąć „Rój” i to do ostatniej klatki, bo nawet ona stawia kolejne pytania, nad którymi warto się zastanowić.
Film możecie oglądnąć TUTAJ. Po opłaceniu należności jest dostępny przez 48 godzin. Nie ma co narzekać na to ograniczenie czasowe – po pierwsze motywuje do obejrzenia filmu, po drugie nie musicie planować wyjścia do kina. Uczciwie zastanówcie się ile razy „film Wam przepadł”, bo trzeba było zaplanować wyjście z domu? Chociaż byłam nastawiona sceptycznie do internetowej dystrybucji wersji filmu, to ostatecznie jestem zadowolona.
Autorka recenzji: Martyna Walerowicz