Zalane ule. Pszczelarz walczy z deweloperem
Radosław Komarzeniec, prowadzący pasiekę we wsi Bojano, od siedmiu miesięcy walczy o wysłuchanie. Według pszczelarza deweloper, który rozpoczął budowę domów jednorodzinnych obok jego działki, w nieprawidłowy sposób odprowadza wody gruntowe, w wyniku czego padło nie tylko 40 rodzin pszczelich, lecz także ryby w stawie.
Woda była tak wysoka, że sięgała desek, na których stały ule. Niskie temperatury w połączeniu z wilgocią doprowadziły do wyziębienia pszczół. Radosław Komarzeniec stracił 40 rodzin pszczelich. Ponadto odprowadzana z działek woda dostała się do stawu prawdopodobnie doprowadzając do wytrucia ryb. Pszczelarz zgłaszał sprawę do odpowiednich jednostek, które powinny przeprowadzić analizę wody, jednak do tej pory jeszcze nikt się do niego nie zgłosił.
Powiatowy Inspektorat Weterynarii potwierdził, że woda zalewająca działkę wpływa na podwyższenie wilgotności terenu, doprowadzając do śmierci owadów. Stan pozostałych rodzin pszczelich, które znajdowały się w bezpiecznej odległości od granic, lekarz ocenił jako bardzo dobry i wykluczył nieprawidłowe przygotowanie pszczół do zimowli.
Pszczelarz próbował się skontaktować z odpowiednimi służbami, jednak odbijał się od drzwi. Dopiero po interwencji mediów mogliśmy usłyszeć opinię drugiej strony konfliktu.
Czytaj także: Bank pszczeli pomoże kolejnemu pszczelarzowi
Według Jacka Thiela, wicestarosty powiatu wejherowskiego, informacje o sprawie zostały przekazane odpowiednim instytucjom, czyli do Wód Polskich i Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Natomiast starostwo, oceniając inwestycję dewelopera, bazowało na przedstawionych warunkach zabudowy wydanych przez gminę, gdzie jasno jest napisane, że wody należy odprowadzać tak, by nie zalewać sąsiednich działek. Na tej podstawie zostało wydane pozwolenie na budowę.
Co interesujące, Radosław Komarzec twierdzi, że nowy rów odwodnieniowy, graniczący z jego posesją, był wykopany przez dewelopera (Sebastiana Bieszkę), natomiast ten twierdzi, że rów znajduje się przy działce od dawna, a jedyne co zrobił, to wyczyścił istniejące koryto. Jednocześnie deweloper cały czas twierdzi, że nie odprowadza wody poza działkę, a woda spływała na nią od dawna z obecnych terenów rekreacyjnych inwestycji. Tymczasem zdjęcia wykonane przez pszczelarza przedstawiają wyloty rur odprowadzających wodę spod nowo wybudowanego osiedla. Wyloty rur można znaleźć także ręcznie – są zakryte luźną darnią.
Czytaj także: Bestialstwo w Święta. Zalano ule ropą
Dopiero po zalaniu pszczół i śmierci ryb zaczęto się zastanawiać, jak prawidłowo powinna zostać odprowadzona woda. Deweloper i inwestor mają pretensje, że pszczelarz nie jest skory do dyskusji i nie chce z nimi współpracować. Cokolwiek by to miało znaczyć.
Zdjęcie: Radosław Komarzeniec.
Zdjęcie: Radosław Komarzeniec.
Zdjęcie: Radosław Komarzeniec.
Źródło: Materiały własne Radosława Komarzeńca i TVP Gdańsk