Pszczoła w roli głównej – relacja ze spotkania z Martyną Walerowicz

Zdjęcie: Teresa Kobiałka
Wczoraj, czyli 28 kwietnia w Bibliotece Galeria Książki w Oświęcimiu odbyło się spotkanie z Martyną Walerowicz, autorką książek „365 faktów o pszczołach”, „Jak prowadzić ekoogród” „Ogrody dla pszczół i dla Ciebie”, współautorką „Anatomii i fizjologii pszczoły miodnej”, redaktorką czasopisma „Pasieka”, portalu pasieka24, popularyzatorką nauki.
Wykład trwał godzinę, a na niego mógł przyjść każdy, kto tylko chciał posłuchać o pszczołach. Można by się było spodziewać, że skoro będzie w nim uczestniczyła lokalna społeczność, a więc w większości osoby spoza branży pszczelarskiej, to autorka ograniczy się do samych podstaw, takich jak powstaje miód czy jak odróżnić pszczołę od osy… Kto jednak miał styczność z Martyną Walerowicz lub czytał jej publikacje, mógł się spodziewać różnych zaskakujących informacji, w tym przydatnych również dla pszczelarzy, np. tych związanych z dietą pszczół i wywożeniem rodzin na pożytki. Tak było i tym razem. Oprócz przedstawienia rodziny pszczelej, omówienia wcale nie takiej harmonijnej(!) społeczności pszczelej, jak się ją powszechnie przedstawia, uświadomienia, że pszczołom zawdzięczamy nie tylko miód, ale i zapylanie roślin i że tę pracę dzieli z innymi owadami, prelegentka rozwiała kilka mitów, jak choćby ten o rzekomych słowach Alberta Einsteina czy o tym, czym naprawdę jest ekologia.
Czytaj także: Słynny cytat Einsteina jest zmyślony
Pokazała, że można inaczej tłumaczyć, dlaczego pszczoły są ważne, niż powtarzać nieprawdę, nawet w słusznym celu. Ważną częścią wykładu były aspekty związane z właściwie rozumianą ekologią, czyli zależnościami między organizmami oraz między nimi a środowiskiem. Przytoczyła przykłady powiązania konkretnych roślin z konkretnymi zapylaczami, a tych z kolei z innymi gatunkami owadów. Z tego miejsca płynnie przeszła do bardzo aktualnego tematu niekoszenia trawników, dlaczego warto ścinać trawę jak najrzadziej (czyli np. raz w miesiącu lub jeszcze rzadziej) i skąd w ogóle się ta moda u nas wzięła. Podpowiedziała także, jak najlepiej pomóc zapylaczom, np. sadząc rośliny miododajne (ale wcześniej upewniając się, że na pewno dostarczają nektaru, gdyż nie każdy kwiat go produkuje).
Czytaj także: Dobre chwasty, nie ścinaj nam głów

Na sali widać było zainteresowanie – nikt nie rozmawiał, nie zajmował się przeglądaniem mediów społecznościowych w telefonie i nikt nie wychodził znudzony w czasie trwania prelekcji, a na koniec zadawano sporo pytań. Martyna Walerowicz ujęła gości lekkością mówienia, dobrym kontaktem z widownią i profesjonalizmem. Choć z mojej relacji można odnieść wrażenie chaosu w treści i że tematów było zbyt wiele, to całość była doskonale przemyślana, a tematy wynikały jeden z drugiego i zachowany był ciąg logiczny. Mimo że podczas wykładu był przewidziany czas na zadawanie pytań (naukowcy mogą pozazdrościć Martynie umiejętności przestrzegania słynnego „reżimu czasowego” ?), to po zakończeniu wykładu jeszcze sporo osób podchodziło do mówczyni, nie tylko po autograf, ale i po to, aby dopytać o dodatkowe kwestie związane z pszczołami. Mam nadzieję, że takich spotkań będzie więcej, więc na koniec zamiast kropki zostawię: do zobaczenia!
PS Jeśli ktoś z powodu słowa mówczyni spieszyłby z pisaniem maila do redakcji, że co to za nowomowa, odsyłam do artykułu: o feminatywach w pszczelarstwie i nie tylko :-)
Teresa Kobiałka