Ubogo, tłusto, mącznie… czyli dieta po stracie pszczół
Zdjęcie: Freepik.
Wszyscy wiemy, że plotka, jakoby ludzkości bez pszczół pozostałyby 4 lata życia, jest mocno przesadzona. Dużo pokarmów o wysokiej energetyczności pozyskujemy bowiem ze zbóż. Jednak nie da się ukryć, że bez darmowej pracy zapylaczy nasza dieta byłaby o wiele uboższa. Natomiast jeśli chcielibyśmy zachować ją w niezmienionym stanie, na pewno wszystkie produkty niebotycznie by podrożały. By zobrazować problem, przygotowano pewien film…
Firma Bee Safe oraz portal Noizz nakręciły film, w którym Michał Bachowski przez tydzień żywił się wyłącznie produktami, do których wytworzenia nie jest niezbędna praca owadów.
Ziemniaki, banany, makarony, grzyby, nabiały i tłuszcze odzwierzęce – tym żywił się mężczyzna. Przerażające? Naszym zdaniem tak. Na talerzu brakowało owoców, orzechów i nasion. Odpadły też wszelkie zupy, które opierały się na bulionie warzywnym. Zresztą, czy ktoś z nas wyobraża sobie zjadanie codziennie tylko kotleta i ziemniaków? Nawet sałata czy cebula (które są rozmnażane z siewu), wyleciały z menu i przygotowane przez Bachowskiego placki ziemniaczane nie miały w sobie drugiego z wymienionych warzyw. I oczywiście z przyprawami też było bardzo krucho – produkcja ziół również jest uzależniona od pracy pszczół.
Poza tym widzimy, że mężczyzna zamiast kawy pije wodę. I chociaż dla wielu ludzi odstawienie neski byłoby dobrą zmianą, to dla niektórych mała czarna jest nie tylko paliwem na poranny rozruch ciała, ale po prostu smacznym napojem, bez którego nie wyobrażają sobie dnia.
Mężczyzna próbował też „wyskoczyć na miasto” by uraczyć się profesjonalnie przygotowanym daniem. Udało mu się znaleźć restaurację, która specjalizuje się w ziemniakach, jednak i tam z trudem wybrał posiłek, który odpowiadałby przyjętemu reżimowi – w większości potraw były warzywa. Ostatecznie stanęło na ziemniakach z żółtym serem i masłem.
Przygotowanie „bezpszczelich” posiłków wymagało olbrzymiej kreatywności. Nawet smażenie nie było możliwe, bo większość olejów (a przede wszystkim powszechnie stosowany olej rzepakowy) wymaga do wytworzenia owoców pracy pszczół (rzepak jest tylko częściowo samopylny i gdy wprowadzamy do niego owady, to plony są większe). Bachowski narzekał też, że do owsianki nie może dodać swojego ulubionego miodu. Tymczasem patoka, dzięki o wiele lepszym właściwościom prozdrowotnym niż cukier, staje się w krajach zachodnich bardzo ważnym dodatkiem do dań. W USA miód został najważniejszym słodzikiem!
Czytaj także: Mikroplastik na ciałach pszczół
Osobiście nie wyobrażamy sobie zjedzenia makaronu spaghetti z kurkami na maśle, do których nie dodano żadnych przypraw oprócz soli. Przyzwyczailiśmy się, że możemy jeść smacznie, zdrowo, zróżnicowanie. Jeśli stracimy pszczoły, stracimy też niesamowite posiłki lub będziemy za nie płacić horrendalne sumy. Chyba nikt z nas tego nie chce.
Czy film Noizz i Bee Safe jest przesadzony? Niekoniecznie. Nawet gdy rośliny są samopylne, zwykle wprowadzenie zapylaczy do uprawy i tak zwiększa plon. Poza tym pewne próby stworzenia takich odmian, np. samopylnych migdałowców, nie dały dobrych rezultatów. Kwestia mniejszej produkcji nasion czy owoców znowu spowoduje wzrost kosztów. Prawdą jest też, że im gorsza produkcja roślin pastewnych, zapylanych przez pszczoły, tym mniej mięsa, nabiału i innych produktów odzwierzęcych, na co też zwrócono uwagę w filmie.
Czytaj także: Samopylne migdałowce przynoszą straty farmerom?
Polecamy rozdział z nowego „Kalendarza Pszczelarza z Pasją” na 2022 r. w którym Martyna Walerowicz omawia, dlaczego w Chinach zaczęto zapylać sady ręcznie. Odpowiedź nie jest oczywista (nie chodzi tylko o pestycydy) i można się zastanowić, czy chcemy w przyszłości tak pracować? Warto też dodać, że w Syczuanie rolnicy chcą odejść od zapylania z udziałem ludzi, bo jest ono po prostu… drogie! By go przeczytać, kliknij tutaj.
Źródło: NOIZZ