„Lubię wiedzieć” – Rozmowa z Martyną Walerowicz, autorką książki „365 faktów o pszczołach”
Autorka z nagrodzoną książką
We wrześniu, na Ogólnopolskich Dniach Pszczelarza premierę miała niezwykła książka pt. „365 faktów o pszczołach”. Przedstawiono w niej ciekawostki na każdy dzień roku, a związane są – jak sam tytuł wskazuje – z pszczołami, jak również z pszczelarstwem i pszczelnictwem. Adresowana jest do pszczelarzy, ale zawiera też sporo treści, które mogą zainteresować przeciętnego czytelnika, niezwiązanego z branżą. Książka zyskała rekomendację Profesora Jerzego Woyke oraz została nagrodzona brązowym medalem na tegorocznej Apimondii. Podczas premiery wyprzedała się cała partia świeżo dostarczona z drukarni... Subiektywnie napiszę, że jest to najlepsza książka popularno-naukowa o pszczołach, jaką czytałam. Lekkość, z jaką Martyna prowadzi czytelnika po kolejnych tematach, ich dobór, a przy tym poczucie humoru i znakomicie dobrane zdjęcia czynią ją wyjątkową. Powiedziałabym, że autorka jest świetnym łącznikiem między światem pszczelarskiej nauki a czytelnikiem. Przebrnęła dla nas przez meandry zawiłych treści, często anglojęzycznych i podała nam gotowe na tacy. Świetnie zaserwowane i doskonale przyprawione. O kulisach powstawania „Faktów”, utrudnieniach, pomysłach i inspiracji przeczytacie w dzisiejszej rozmowie. Zapraszam!
1. Skąd zrodził się pomysł na książkę?
Z osobistej potrzeby. Bardzo lubię się uczyć, czasami… dla samej wiedzy. Uwielbiam dowiadywać się nowych faktów, najlepiej dotyczących szeroko pojętych nauk przyrodniczych. Jednak to pszczoły miodne i zapylacze leżą w samym sercu moich zainteresowań. Nimi zajmowałam się na studiach. Brakowało mi pozycji książkowej na rynku, która nie traktowała wyłącznie o aspektach związanych z gospodarką pasieczną, a skupiała się też na pszczołach i ich wielkim świecie. Nigdzie wcześniej nie czytałam informacji o tym, czy pszczoły miodne śpią albo czy mogą się uzależnić. A ja lubię wiedzieć. Myślę, że wielu pszczelarzy też kocha dowiadywać się o każdym szczególe dotyczącym „meliffery”.
2. Dlaczego „365 faktów o pszczołach”, a nie np. „365 ciekawostek o pszczołach”?
Ciekawostki brzmią… jakby były małej wagi. Jakby ktoś rzucał dwuzdaniową ciekawostkę u cioci na imieninach, by podtrzymać konwersację. Tymczasem w książce staram się podać twarde fakty, szukałam informacji w literaturze fachowej, artykułach naukowych, obalam najpopularniejsze mity dotyczące nie tylko pszczół, lecz także ich wytworów.
3. Ile czasu zajęło przygotowanie treści?
Nad książką pracowałam ponad dwa lata.
4. Czy praca była wyczerpująca (poza tym, że była czasochłonna)?
Tak! Do dzisiaj na myśl o tej książce czuję zmęczenie – głównie psychiczne. Z niecierpliwością czekam na opinie. Mam też nadzieję, że wszystkie źródła, które podałam, są maksymalnie aktualne i nie zaserwowałam przestarzałych lub błędnych informacji. Nie przypuszczam, że tak było, naprawdę starannie sprawdzałam i porównywałam źródła, ale gdzieś we mnie tkwi lęk perfekcjonisty: „na pewno coś poszło nie tak, czegoś nie dopisałam, coś pominęłam”. Sama nie lubię czytać niesprawdzonych treści i natykać się na „fakty”, które nimi nie są. Jak ten o nielatającym trzmielu…
5. Przecież trzmiele latają! Co masz na myśli?
Ach, to taka bzdura, na którą łapią się nawet celebryci. Brzmi ona: naukowcy udowodnili, że trzmiel nie może latać, ale o tym nie wie, więc lata. No cóż, nie będę przytaczała tutaj, dlaczego to nieprawda i kochane trzmiele mogą fruwać zarówno dzięki fizyce, jak i biologii, bo to dłuższy temat. Opisałam go w książce. Jednak zawsze, gdy natykam się na to ponoć motywujące hasło, to mam ochotę przewrócić oczami. Podobnie, gdy czytam o rzekomym cytacie Einsteina o katastrofie w cztery lata po wymarciu pszczół, albo o miodzie, który nie powoduje próchnicy, albo o tym, że tylko pszczoły wytwarzają miód. Nie, że mnie się zdarza palnąć gafy, ale mam poczucie, że autor artykułu naprawdę nie sprawdził porządnie faktów. Jest też dużo informacji dotyczących życia pszczół, które krążą w świecie pszczelarskim, a są po prostu błędne.
6. Na przykład?
Na przykład ta, że jeśli po kopulacji aparat kopulacyjny jednego trutnia utknie w matce, tworząc znamię weselne, to ona musi wrócić do ula, by robotnice ją „odczopowały”. A to nie jest prawda! Najbardziej boli, że kopulację, tworzenie się znamienia weselnego i powrót matki do ula przebadał i opisał już w 1964 roku Jerzy Woyke, nasz polski, wybitny naukowiec. Mimo to niektórzy wciąż twierdzą, że lot weselny pszczół i powstawanie znamienia to nierozwikłana zagadka.
7. Profesor Woyke czytał Twoją książkę. Zgodził się ją nawet polecić – to duże wyróżnienie.
Tak. Cieszę się, że dostrzegł, ile pracy w nią włożyłam i że przypadła mu do gustu. Jestem też wdzięczna, że objął nad nią niejako patronat!
8. Skąd czerpałaś inspirację?
Z życia (śmiech). Ogółem staram się trzymać rękę na pulsie nowinek naukowych, a zwłaszcza pszczelarskich. W każdym miesiącu bywa, że co tydzień, pojawiają się nowe, niesamowite fakty na temat pszczół. Czasami jedno pytanie prowadziło do drugiego, a czasem były to pytania, które nurtowały mnie od dawna i sama chciałam otrzymać na nie odpowiedź. Na początku pytań było mniej, ale z czasem tekst rósł, rósł i rósł…
9. Czy niektóre pytania Cię zaskoczyły?
Jak najbardziej! Na przykład, gdy trafiłam w Internecie na „ciekawostkę”, że pierwszy wibrator dla dam był wykonany z tykwy i pszczół. Musiałam dowiedzieć się, czy to prawda, bo brzmiało to nieprawdopodobnie (i rzeczywiście było). Albo odpowiedź na pytanie o najdroższym miodzie świata, które tak naprawdę jest opowieścią o wielkim przekręcie. Ciekawe też było odkrycie, że pszczoła wykrywa smak słony stopami albo że plaster to sieć telefoniczna. Jednak największym zaskoczeniem (myślę, że nie tylko mnie ta informacja rozłożyła na łopatki), była wieść o tym, że Varroa destructor odżywia się nie hemolimfą, a ciałkiem tłuszczowym pszczoły. To nie jest jeszcze ugruntowana i sprawdzona wielokrotnie informacja, ale zamieściłam ją w książce, ze względu na autorytety, które opowiadają się za nią.
10. Jeśli mowa, o autorytetach… Czy ustalenie faktów przysparzało sporo trudności? Często się zdarzało natrafiać na sprzeczne informacje na ten sam temat?
Do dzisiaj mam potężny problem z ustaleniem odpowiedzi na pytanie „Jak szybko rośnie larwa pszczoły?”. Wydawałoby się, że ze względu na prostą metodologię badań – zważenie larwy w każdym dniu życia – odpowiedź będzie jednoznaczna. Jednak nie jest! Dane znalezione w artykułach polskich, chińskich, amerykańskich i australijskich są sprzeczne albo pokrywają się tylko częściowo. Przed dodrukiem książki będę musiała przyjrzeć się temu pytaniu jeszcze raz. Co ciekawe w bardziej skomplikowanych kwestiach np. dotyczących zegara dobowego pszczół czy orientacji w terenie, naukowcy są bardziej zgodni i większość pytań ma jednoznaczne odpowiedzi.
11. Nie bałaś się strzelić jakiejś gafy?
Tak jak mówiłam wcześniej – do dzisiaj się boję, że coś pominęłam, czegoś nie doczytałam. Jednak myślę, że to dobrze. Autorzy, którzy są przekonani o swojej nieomylności i istnieniu jedynego słusznego źródła wiedzy, mogą zrobić więcej szkody poprzez propagowanie błędnych informacji niż popularyzatorzy nauki, którzy nie mają problemu z przyznaniem się do błędu. Myślę, że autor tekstów popularnonaukowych, który boi się palnąć głupotę i niejako zarazić nią czytelnika, podąża dobrą drogą. Jest zmotywowany, by drążyć, by zbadać temat z każdej strony. Nie musi być nieomylny – nieomylność nie jest ludzka – chce po prostu dzielić się jak najbardziej sprawdzoną wiedzą.
12. Książka została nagrodzona brązowym medalem na prestiżowym konkursie podczas tegorocznej Apimondii. Czy to wyróżnienie Cię zaskoczyło?
Tak! Konkurencja była ogromna! Przetłumaczyliśmy co prawda kawał tekstu, ale zastanawialiśmy się, czy to wystarczy. Co zainteresuje jury? Może dla nich nasze fakty to wiedza powszechna? Jednak okazało się, że zainteresowała ich nie tylko treść, lecz także piękny skład graficzny, który przygotował Bartek Janik z Wydawnictwa Pasieka. Kolega naprawdę się postarał i „365 faktów o pszczołach” jest przepiękne. To jego wielki sukces, bo to była pierwsza książka, którą składał. Ma doświadczenie, ale wcześniej zajmował się innymi projektami, np. katalogami branżowymi.
13. Na swoim profilu autorskim na fb zdradziłaś, że w przyszłości planujesz drugą część książki. Czy zostanie ona utrzymana w tej samej konwencji?
Tak. Już zbieram informacje. Tym razem jednak skupię się wyłącznie na najnowszych faktach naukowych. W pierwszej części, która ukazała się teraz, są też informacje dla laików i początkujących. Książkę czyta moja teściowa i bardzo jej się podoba (śmiech)! To znak, że treść jest przystępna także dla niej, osoby, która nie zna się na pszczołach. W drugiej części nie chcę podawać podstawowych danych (chyba że będę je uzupełniała o nowości albo obalała mity). Nie wiem, czy uda mi się zebrać aż 365 informacji, jednak znając zainteresowanie świata nauki pszczołami, może się udać!
14. Przy okazji obalasz też mit, że nauka jest dla naukowców. To kwestia doskonałej „narracji” i umiejętność opisania prostymi słowami skomplikowanych kwestii. Czy publikacje źródłowe byłyby równie przystępne i zrozumiałe dla osoby spoza środowiska naukowego?
Myślę, że głównym problemem jest nawet nienaukowy charakter artykułów, chociaż oschły, rzeczowy ton rzeczywiście może sprawiać problem, co bariera językowa. Większość tekstów, nawet polskich naukowców, jest pisana po angielsku. W dodatku językiem fachowym. Nie wystarczy, niestety, podstawowa znajomość języka obcego, trzeba opanować specjalistyczne słownictwo. Ja też, gdybym teraz wzięła do ręki artykuł po angielsku, ale z dziedziny ekonomii czy budownictwa, miałabym duże problemy z dobrym zrozumieniem treści. Natomiast angielskie słownictwo biologiczne, pszczelarskie, szlifowałam już na studiach do prac inżynierskich i magisterskiej. Myślę, że to główny problem z postępem nauki w Polsce i rozprzestrzenianiem wiedzy – artykuły naukowe są drogie, trudno dostępne, a dodatkową przeszkodę stanowi język publikacji.
Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia i wytrwałości w docieraniu do nowych faktów o pszczołach.
Rozmawiała Teresa Kobiałka
Fragmenty książki można przeczytać tutaj
Publikacja dostępna jest w Wydawnictwie Pasieka oraz u najlepszych dystrybutorów