IJHARS sprawdził jakość miodu
Zdjęcie: Freepik.
Jest źle, przeciętnie czy dobrze? Inspekcja handlowa sprawdziła fizykochemicznie i organoleptycznie próbki miodu od 39 producentów i z 33 sklepów. Jakość pewnego procenta patoki była wątpliwa.
Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych oceniła, że wszystkie próbki miodu pod względem organoleptycznym doskonale spełniały standard i nie można im było niczego zarzucić. Gorzej było z parametrami fizykochemicznymi.
W 6% badanych próbek (5 z 83) jakość fizykochemiczna była obniżona z powodu np. zbyt niskiej liczby diastazowej, przewodności właściwej lub zbyt dużej ilości 5-hydroksymetylofurfuralu (HMF). 35 miodów zostało poddanych również analizie pyłkowej i w 20% nie potwierdzono deklarowanego pochodzenia odmiany botanicznej, czyli zawartość pyłku przewodniego nie była odpowiednia. Ponadto w części prób znaleziono obce gatunki pyłku z roślin, które nie rosną w Polsce.
Czytaj także: Etykiety na miód, aspekty prawne
Najwięcej błędów dotyczyło prawidłowego oznakowania miodu. W 29,2% (35 ze 120) opis nie odpowiadał prawu bądź był nieadekwatny. Na przykład na etykietach pojawiał się napis „naturalny”, co jest sugerowaniem specjalnych właściwości miodu. Często też podana odmiana miodu nie odpowiada zawartości słoika (np. wielokwiatowy z rzepakiem, miód pszczeli z gryką, miód z przewagą lipy), dane producenta są zamieszczone w nieprawidłowy sposób (lub nie ma ich wcale), a bywa, że obowiązkowa informacja o pochodzeniu produktu jest niezgodna z przepisami. Na etykietach powinny się również znajdować (a czasem się nie znajdują lub podane są w nieodpowiedni sposób) informacje o dacie minimalnej trwałości, warunkach przechowywania i ilości nominalnej.
Źródło: Money.pl