W Książu Śląskim spłonęły ule
Zdjęcie: zrzutka.pl
W Niedzielę Wielkanocną spłonęło 36 uli z rodzinami pszczelimi należącymi do Piotra Jonaczyka. Ponadto ogień strawił wóz pszczelarski i narzędzia. Mężczyzna zajmował się pszczelarstwem od 20 lat, kontynuując rodzinną tradycję, która rozpoczęła się w 1890 r.
Pożar był ogromny. W ugaszeniu go brały udział trzy zastępy straży pożarnej.
– Chciałem się rzucać w ten ogień i ratować pszczoły, ale to był taki mocny pożar. Sąsiad mnie trzymał. W takiej sytuacji człowiek działa w adrenalinie, chce się coś ratować. Dobrze, że mnie powstrzymał, bo jeszcze ja bym był poszkodowany – mówił pszczelarz dla Gazety Lubuskiej. – Wszystko było łatwopalne. Ule pomalowane farbą. W środku styropian i drewno. W 15 minut wszystko się zajęło i spłonęło.
Sąsiedzi zbierają fundusze dla poszkodowanego. Zbiórkę można wesprzeć tutaj
Artykuł edytowany 21.04.2020.: Do pożaru doszło w wyniku zaprószenia suchej trawy żarem z podkurzacza.
Czytaj także: Skradziono ule koło Olecka
Źródło: GazetaLubuska.pl