59 Naukowa Konferencja Pszczelarska – dzień I
Zdjęcie: Flickr.
Podczas 59 Naukowej Konferencji Pszczelarskiej, odbywającej się 8 i 9 marca, zaprezentowano wyniki badań i raporty, które nie tylko przydają się w prowadzeniu gospodarki pasiecznej, lecz również rzucają światło na środowisko życia pszczoły. Konferencja, organizowana jak zwykle przez Pszczelnicze Towarzystwo Naukowe oraz Oddział Instytutu Ogrodnictwa PIB w Puławach, prowadzona była w formie online. Pierwszego dnia poruszono na niej tematy z zakresu biologii pszczół, hodowli i genetyki, a także chorób, szkodników i zatruć. Przewodniczącym konferencji był prof. Zbigniew Kołtowski.
Problemy techniczne powodowały, że najpierw otwarcie konferencji mocno się przesunęło, a później pierwszych prelegentów trudno było zrozumieć. Na szczęście usterkę naprawiono i kolejni wykładowcy mogli płynnie przekazywać wiedzę. Mimo wszystko mamy wielką nadzieję, że już za rok spotkamy się w normalnych warunkach. Najlepsze łącze internetowe nie zastąpi bowiem spotkań twarzą w twarz i żywych dyskusji w kuluarach.
Poza tymi małymi niedogodnościami konferencja była sukcesem. Przedstawione referaty miały wymiar praktyczny i warto było ich wysłuchać. Poniżej przedstawiamy wyniki prezentowanych badań. Część autorów zgodziła się opracować artykuły na podstawie analiz dla Wydawnictwa Pasieka – śledźcie więc publikacje w czasopiśmie, jeśli jakiś temat szczególnie Was zainteresuje.
Hybrydowa ultradźwiękowa stymulacja pszczół – prof. dr hab. Marian Surowiec
Kto w tamtym roku uczestniczył w konferencji, ten zna podstawy badań Mariana Surowca nad zastosowaniem ultradźwięków do zwalczania warrozy. Artykuł na ten temat mogliście przeczytać w Pasiece 4/2021 TUTAJ.
W badaniach przeprowadzonych w następnym roku naukowiec poszedł o krok dalej i oprócz emitera ultradźwięków zastosował na rodziny pszczele albo leczenie amitrazą, albo posypanie cukrem-pudrem. Celem zastosowania ultradźwięków było zniszczenie dwóch strategicznych elementów anatomicznych roztoczy: przylg (dzięki którym utrzymują się na ciele ofiary) i szczecinek okrywających ciało pasożyta (pod wpływem dźwięku „włoski” drżą, co odczuwa pszczoła, która może lepiej bronić się przed roztoczem).
Zastosowane metody hybrydowe wydają się skutecznym sposobem zwalczania Varroa destructor, ale bezpieczniejszą dla zdrowia pszczół i skuteczniejszą w zwalczaniu pasożytów jest metoda łącząca stymulację ultradźwiękami i posypywanie pszczół cukrem-pudrem.
Całkowity potencjał antyoksydacyjny w hemolimfie robotnic wychowanych w dwóch rodzajach plastrów, o standardowym i o małym rozmiarze komórek – mgr inż. Piotr Dziechciarz
Na początku naukowiec zaznaczył, że plastry budowane w warunkach naturalnych, bez użycia węzy, nie mają jednolitego „standardowego” rozmiaru komórek, a pszczoły te wielkości modyfikują. Tym czasem węza wymusza budowanie komórek o średnicy 5,50 mm. Natomiast celem pracy Piotra Dziechciarza była ocena całkowitego potencjału antyoksydacyjnego robotnic wychowanych w plastrach o komórkach 4,90 mm i 5,50 mm. Czyli sprawdzano, jak pszczoły radzą sobie z niebezpiecznymi czynnikami w zależności od tego, w jakich komórkach były wychowywane. Oceniano to, mierząc potencjał antyoksydacyjny hemolimfy pszczół (w artykule Agaty i Łukasza Nicewiczów dobrze wytłumaczono czym są antyoksydanty, czytaj TUTAJ).
Z badań wynika, że rozmiar komórek plastra nie wpływał na poziom całkowitego potencjału antyoksydacyjnego hemolimfy robotnic. Tylko u robotnic siedmiodniowych, wychowanych w małych komórkach, potencjał ów był wyższy, niż u pszczół wychowanych w komórkach szerokich. Rezultaty te różnią się od wyników badań uzyskanych przez innych naukowców. Prawdopodobnie odmienne rezultaty eksperymentu Piotra Dziechciarza mają swoje źródło w warunkach środowiskowych, które panowały w danym roku i w fakcie, że badania prowadził tylko przez rok. Inne publikacje naukowe mówią bowiem, że rozmiar komórki wpływa na potencjał antyoksydacyjny pszczół.
Wykrywanie zawartości komórek plastra pszczelego za pomocą elektronicznego nosa bazującego na czujnikach półprzewodnikowych – dr Beata Bąk
Opisywane podczas wykładu urządzenie BeeCome zostało pierwotnie stworzone, by za pomocą „elektrycznego nosa” ułatwić nieinwazyjne i szybkie wykrywanie zgnilca amerykańskiego i poziomu porażenia warrozą rodzin pszczelich. BeeCome to prototyp multiczujnikowego detektora jakości powietrza (stworzony na Politechnice Wrocławskiej). Urządzenie wymusza przepływ gazu za pomocą pompki membranowej. Ponadto wyposażone jest w osiem kanałów wlotowych, jeden wylotowy i matrycę z sześcioma czujnikami. Ma funkcję programowanego sterowania, a dane są zapisywane na karcie SD (lokalnie), a także wysyłane na serwer zewnętrzny przez Internet. Beata Bąk przedstawiła potencjalne wykorzystanie urządzenia do wykrywania zawartości komórek plastra.
Dzięki eksperymentowi uzyskano kilka wyników (m.in. urządzenie miało największy problem z identyfikacją plastrów z pierzgą), jednak najważniejsze wnioski płyną z podsumowania: „Urządzenie z powodzeniem wykrywa, że komórki plastra nie są puste. Jednak może mieć problem z rozróżnianiem zawartości komórek pszczelich. Zakładamy jednak, ze pozyskanie większej ilości danych pozwoli detektorowi dostatecznie wyuczyć się, jakie obiekty zawiera plaster”. Ostatecznie urządzenie będzie mogło być wykorzystywane do diagnozowania chorób pszczół czy do analizy składu gniazda.
Jaki czas powinien upłynąć pomiędzy inseminacją a dodatkowym uśpieniem matek pszczelich, aby przyspieszyć rozpoczęcie czerwienia? Dr inż. Jakub Gąbka.
Hodowcy pszczół wiedzą, że uśpienie matki przyspiesza czerwienie. Wokół tego zjawiska narosło kilka mitów, które regularnie obala doktor Jakub Gąbka. Na przykład TUTAJ pisaliśmy o jego odkryciach dotyczących tego, czy sposób uśpienia matki (dwutlenkiem węgla, azotem, wodą) mają wpływ na to zjawisko. Teraz naukowiec ustalił, jaki czas powinien upłynąć pomiędzy inseminacją a dodatkowym uśpieniem matek pszczelich, aby przyspieszyć rozpoczęcie czerwienia. Dowiedział się, że matki pszczele, które usypiano, ale nie unasieniano, rozpoczynają czerwienie w tym samym momencie co matki unasienione. Jednocześnie drugie uśpienie jest konieczne, aby przyspieszyć czerwienie, a czas pomiędzy tymi uśpieniami nie wpływa na ten proces. Matki mogą być uśpione w trzy godziny po pierwszym zaśnięciu i w cztery dni po nim, ale nawet kilkuminutowy odstęp akceleruje jajniki. Jednocześnie trzecie uśpienie nie ma wpływu na ten proces i jest zbędne.
Preparat probiotyczny dla pszczoły miodnej (Apis mellifera) o właściwościach detoksykacyjnych – dr hab. Adriana Nowak
Doktor Adriana Nowak przypomniała słuchaczom, z jakimi problemami środowiskowymi muszą się mierzyć pszczoły miodne, a także, że dobra praca ich organizmów bardzo zależy od prawidłowej i zdrowej mikroflory jelitowej. Podobnie jak w przypadku ludzi, najwięcej pożytecznych bakterii znajduje się w ostatnich odcinkach przewodu pokarmowego, czyli w jelicie grubym. Mikroorganizmy mają wiele zadań, m.in. trawią złożone związki z pyłku kwiatowego. Jednocześnie, ze względu np. na chemizację środowiska, mikrobiom jest narażony na wymarcie, co z kolei doprowadza do zaburzenia wchłaniania pokarmu i namnażania się niekorzystnych szczepów bakterii. W tym samym czasie ciała pszczół miodnych akumulują niekorzystne substancje. Celem badań dr Nowak było opracowanie takiego zestawu mikroorganizmów, które rozłożą pestycydy i ksenobiotyki jeszcze w pszczelim jelicie.
Bakterie do stworzenia zestawu pozyskano z produktów pszczelich, kwiatów (robinii, lawendy, rzepaku, lipy – słowem popularnych roślin miododajnych) i szczepów zakupionych w niemieckich laboratoriach (Apilactobacillus kunkeei).
Najbardziej efektywnymi bakteriami okazały się (w kolejności): Pediococcus acidilactici, Pediococcus pendosacceus i Lactiplantibacillus plantarum. Najlepsze właściwości miały izolaty z kwiatów i środowiska pszczelego, a najsłabsze komercyjnie pozyskany szczep Apilactobacillus kunkeei. Bakterie najlepiej radziły sobie z rozkładaniem chloropiryfosu, następnie kumafosu, a dopiero na samym końcu imidaklopridu.
PS Doktor zwróciła uwagę, że niektóre dostępne na rynku preparaty probiotyczne mogą być wątpliwej jakości. Na przykład łączenie bakterii z ziołami może osłabić działanie tych pierwszych, albo nawet całkiem je wybić. W takim wypadku efektywność probiotyczna będzie znikoma.
Aktywność antagonistyczna bakterii fermentacji mlekowej wobec zgnilca amerykańskiego (Paenibacillus larvae) – mgr inż. Aleksandra Leska.
Pozornie podobnym zagadnieniem zajmowała się Aleksandra Leska. Prelegentka, podobnie jak przedmówczyni, wymieniła zagrożenia czyhające na zdrowie pszczół. W badaniach skupiła się jednak nie na pestycydach, a na zgnilcu amerykańskim i możliwym użyciu wobec niego mikroorganizmów antagonistycznych (czyli działających przeciwko). Przyjrzała się 151 szczepom bakterii fermentacji mlekowej i wybrała szczepy, które najlepiej nadają się do tego zadania. Jedna trzecia badanych szczepów była wyizolowana z kwiatów i środowiska ulowego, a pozostałe były izolatami kolekcyjnymi.
W trakcie analiz udało się wyselekcjonować 23 szczepy do dalszych badań, jeszcze nieprzeprowadzonych. Największy potencjał antagonistyczny miały bakterie ze szczepu Pediococcus acidilactici. Większą aktywność przeciwko zgnilcowi wykazały szczepy wyizolowane ze środowiska ulowego niż szczepy kolekcyjne.
Transfer składników aktywnych środków ochrony roślin z upraw do rodzin pszczelich – inż. Damian Kobylarz, inż. Aleksandra Kuliga.
Tandem naukowców przedstawił wyniki badań, których celem było ustalenie poziomu ekspozycji pszczoły miodnej podczas odwiedzania upraw maliny deserowej i rzepaku oraz w sadzie jabłoniowo-gruszowym na pozostałości składników aktywnych środków ochrony roślin stosowanych dolistnie w okresie kwitnienia, a także formalno-prawna ocena pozostałości znalezionych w miodzie pszczelim, pochodzącym z upraw intensywnie chronionych chemicznie.
Niestety wyniki wykazały, że substancje chemiczne stosowane do ochrony roślin przedostają się do gniazda. W dodatku substancje czynne pochodziły nie tylko z kwiatów, lecz również z wody pobieranej z naturalnych źródeł, np. kałuż – napływają one z gleby. Poziomy intoksykacji pszczół składnikami aktywnymi nie przekroczyły poziomu 12,5% LD50 w przypadku działania kontaktowego i 7,2% w przypadku działania pokarmowego biocydów. Skrót LD50 oznacza dawkę śmiertelną (Lethal Dose) – jest to miara ostrej toksyczności i oznacza taką dawkę substancji, która zabija 50% badanej populacji.
Dużym zaskoczeniem było też wykrywanie w badanych próbach zakazanego w Unii Europejskiej chloropiryfosu. Prawdopodobnie, czego możemy dowiedzieć się z kolejnych wykładów, były to pozostałości z lat poprzednich.
Przechodzenie metronidazolu i oksytetracykliny do miodu po eksperymentalnym leczeniu rodzin pszczoły miodnej – dr hab. Kamila Mitrowska
Metronidazol i oksytetracyklina są substancjami farmakologicznie czynnymi, których stosowanie w pszczelarstwie jest nielegalne. Aplikacja tych substancji do gniazda może doprowadzić do ich gromadzenia się w produktach pszczelich i stanowić potencjalne zagrożenie dla zdrowia człowieka. Tu warto podkreślić, że metronidazol został zaklasyfikowany jako potencjalnie rakotwórczy, natomiast oksytetracyklina może prowadzić do lekooporności i reakcji alergicznych w ciele człowieka. Mimo tego wymienione substancje wciąż wykrywane są w produktach pszczelich. Dlatego, by ustalić, jaka jest możliwość przechodzenia i pozostawania metronidazolu, i oksytetracykliny do miodu, dr Mitrowska podała rodzinom pszczelim rosyjski preparat Nozemacid.
Wymienione substancje czynne przenikają do miodu i w dodatku mogą pojawiać się w tym produkcie jeszcze w kolejnym sezonie. Wbrew deklaracjom producenta, miód nie nadaje się do spożycia miesiąc po zastosowaniu substancji czynnej. Ponadto metronidazol jest bardziej trwały niż oksytetracyklina. Dodatkowo badaczka ustaliła, że ilość substancji znajdywanych w miodzie jest podobna, niezależnie od sposobu podania (syrop, ciasto). Z tego powodu wymienionego preparatu nie należy stosować do zwalczania chorób bakteryjnych pszczół. Nie wspominając o tym, że zakupując go, wspiera się reżim Putina.
Ogólnoeuropejska ocena występowania pozostałości pestycydów w pierzdze pszczelej i pyłku zgromadzonym przez trzmiele i pszczoły samotne – dr Tomasz Kiljanek
Doktor Kiljanek przedstawił wyniki międzynarodowych analiz projektu PoshBee, który zrzesza 14 europejskich krajów. Ich celem jest ocena narażenia pszczół miodnych, trzmieli i pszczół samotnic na niebezpieczne czynniki chemiczne. Badania były bardzo szerokie – obejmowały łącznie 128 miejsc zlokalizowanych przy uprawach rzepaku i sadach jabłoniowych w różnych państwach (ale nie w Polsce). We wszystkich lokalizacjach umieszczano po trzy gniazda pszczół miodnych, trzmieli i murarek. Rolnikom nie przeszkadzano – mieli standardowo, jak co roku, realizować zabiegi uprawowe. Badano pyłek lub pierzgę (320 próbek!), ponieważ murarki i trzmiele nie produkują miodu.
Opracowano metodę wykrywania 267 substancji czynnych jednocześnie (głównie pestycydów, ale też leków warrozobójczych). 98,4% próbek zawierało pozostałości pestycydów powyżej granicy wykrywalności. W sumie w próbach znaleziono 146 różnych pestycydów. Najwięcej wykrywano substancji grzybobójczych. W połowie próbek wykrywano co najmniej 10 pestycydów jednocześnie, a maksymalnie stwierdzono 32 pestycydy na raz w próbce.
We wszystkich krajach, poza Estonią i Szwajcarią, prawie wszystkie próbki pierzgi lub pyłku zawierały pozostałości pestycydów. Estonia okazała się najczystszym krajem, ale i tak w sporej części prób znajdowano niebezpieczne substancje czynne.
I znowu Estonia okazała się krajem najczystszym. Mediana dla niej to 3 substancje czynne znajdowane w jednej próbie jednocześnie. W Hiszpanii, Szwajcarii czy Szwecji wykrywano średnio 9 substancji niebezpiecznych jednocześnie, a we Włoszech było to aż 15. Sytuacja w poszczególnych krajach jest więc bardzo różna.
Pod względem maksymalnej ilości pestycydów, znowu nieźle wypadła Estonia – w niektórych próbkach znaleziono maksymalnie 10 substancji czynnych. Niepochlebny wynik przypadł Włochom – maksymalna liczba pestycydów w próbach wynosiła 32. Dla porównania dla Niemiec to 29. Najczęściej wykrywano pendimetalinę.
Stężenia pestycydów w pierzdze lub pyłku bywały bardzo wysokie i sięgały nawet 60 mg/kg (był to jednak skrajny przypadek). Oczywiście im bardziej toksyczne substancje czynne, tym stężenia w próbach będą niższe, bo pszczoły krócej znoszą je ze środowiska (szybciej wykańczają je toksyny), a większe w przypadku łagodniejszych substancji czynnych.
Według badań bardziej narażone na pestycydy są murarki. Przy czym należy pamiętać, że porównywano różne kasty np. robotnicę pszczoły miodnej z larwą murarek, która konsumuje bardzo dużo pyłku w porównaniu do imago miodnej.
Zatrucia pszczół w Polsce w 2021 roku – dr Tomasz Kiljanek
Jak zapewne zauważyłeś w badaniach przytoczonych wyżej nie uwzględniono Polski, chociaż część zaangażowanych w projekt naukowców pochodziła właśnie z naszego kraju. Dlatego następny wykład poprowadził również Tomasz Kiljanek, który od 2014 r. prowadzi w PiWet Puławy diagnostykę zatruć rodzin pszczelich na zlecenie Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Przypominał, że jeśli pszczelarz ma podejrzenia, że jego pszczoły zostały wytrute z powodu nieprawidłowego zastosowania środków ochrony roślin, ma możliwość wykonania bezpłatnych badań. Informacja jest dostępna na stronie internetowej w zakładce „komunikaty i informacje dla pszczelarzy”. Jest tam też instrukcja pobierania próbek i ich przysyłania oraz protokół pobrania. Dokładne informacje, jak zabezpieczać próbki, znajdziecie w naszym artykule „Pszczoły i pestycydy” (TUTAJ).
Sprzedaż środków ochrony roślin w Polsce regularnie rośnie, ale przypadków wytruć jest coraz mniej. W ostatnich latach najwięcej wytruć, bo ok. 120 przypadków, odnotowano w 2019 r., w 2020 r. było ich już tylko ok. 80, a w 2021 zaledwie 25. Był to najniższy wynik od momentu rozpoczęcia analiz przez Puławy. Na dobry wynik wpływ miało wycofanie ze stosowania w uprawach, w połowie 2020 r. dimetoatu i chloropiryfosu. Były to substancje, które stanowiły największe zagrożenie dla pszczół.
Ze wszystkich 27 przebadanych próbek w roku 2021, tylko jedna nie zawierała pozostałości pestycydów. Jednak to niekoniecznie znaczy, że wszystkie pozostałości były toksyczne. Liczba poszkodowanych rodzin pszczelich w 2021 wyniosła 995. Głównie do zatruć dochodziło na uprawach rzepaku. W 2021 r. w osypach łącznie znaleziono 45 rodzajów pestycydów (średnio oznaczano 6 pestycydów w jednej próbce, a maksymalnie było ich aż 18). Najbardziej powszechny w Polsce jest chloropiryfos, ponieważ przez wiele lat był bardzo intensywnie stosowany i wciąż krąży w środowisku. Naukowiec wyraża nadzieję, że będzie coraz lepiej i pestycyd w końcu zniknie ze środowiska. Często to właśnie kumulacja pestycydów w ciele pszczoły doprowadza do zatrucia, nawet jeśli poszczególne związki w organizmie owada nie przekraczają progu toksyczności.