Pszczelarze przyskrzynili złodzieja uli
Zdjęcie: Zdjęcie nie przedstawia skradzionych uli, lecz jest poglądowe. Autor: freepik.
49-letni pszczelarz grasował w okolicy Środy Śląskiej i Miękini przenosząc cudze ule do swojej pasieki. Był jednak nieuważny i jego samochód widziano w pobliżu miejsc kradzieży. Dzięki wymianie informacji między pszczelarzami udało się złapać przestępcę.
Czytaj także: Wólka Kosowska. Skradziono dziesięć uli.
Ule zaczęły znikać w maju, ale w pobliżu miejsc kradzieży widywano charakterystycznego, czerwonego vana. Pewnego poranka dwóch pszczelarzy zaobserwowało samochód w okolicy pola rzepaku, przy którym stały rodziny pszczele ich znajomego. Podeszli do obcego mężczyzny w kombinezonie pszczelarskim, który jak gdyby nigdy nic ładował ule na pakę. Pszczelarze wezwali policję.
- Po wylegitymowaniu okazało się, że jest to 49-letni mieszkaniec powiatu dzierżoniowskiego. Mężczyzna początkowo zaprzeczał, że zamierzał ukraść ule. Twierdził, że należą do niego i przyjechał na teren powiatu średzkiego, aby wystawić je wraz z pszczołami na pożytek. Funkcjonariusze nie uwierzyli - mówiła Marta Stefanowska, rzeczniczka średzkiej policji, dla TVN 24.
Czytaj także: Skradziono osiem uli z okolic Trzcianki
Wezwany na miejsce prawowity właściciel uli potwierdził, że należą do niego.
Dalsze śledztwo wykazało, że mężczyzna zabierał ule do siebie, przenosił rodziny pszczele do swoich pni, a ukradzione korpusy… wyrzucał na polu. Skradł 25 uli i 80 kilogramów miodu. Ponadto postawiono mu zarzut zniszczenia mienia (wyrzucone korpusy były uszkodzone). Starty oszacowano na 65 tysięcy złotych. Złodziejowi grozi do 5 lat więzienia.
W sprawie dokonano tymczasowego zajęcia mienia na poczet przyszłych kar.
Źródło: TVN24.pl