Nowy gatunek pszczoły zaobserwowany w Polsce!
Autor: Gilles San Martin, źródło: Wikipedia na licencji CC
Swoim odkryciem pochwaliła się Justyna Kierat, biolożka, badaczka pszczół, na co dzień związana z Instytutem Botaniki Uniwersytetu Jagiellońskiego, która aktywnie edukuje o przyrodzie m.in. prowadząc bloga „Pod kreską”, gdzie w zabawny sposób przedstawia życie zwierząt. Nowy gatunek dołącza do niemal 480 gatunków pszczół, które żyją w Polsce.
Nowo opisanym gatunkiem jest lepiarka bluszczowa (Colletes hederae). Justyna zaobserwowała ją w zachodniej i południowej Polsce (a dokładniej w Górzycy i Krakowie), podczas pożywiania się osobników na kwitnących bluszczach pospolitych (Hedera helix). Nie jest jasne czy osobniki tego gatunku bytują też w innych rejonach Polski. Owad zaobserwowany w Górzycy przybył do niej bez wątpienia z Niemiec – Odra (i ogólnie rzeki), nie stanowią dla zwierząt latających zbytniej przeszkody. Natomiast zaobserwowana w Krakowie lepiarka, mogła dostać się do Polski przez Bramę Morawską (góry stanowią zdecydowanie poważniejszą barierę dla rozprzestrzeniania się gatunków niż rzeki). Pojawienie się u nas lepiarki bluszczowej było przewidywane przez przyrodników, ponieważ gatunek ten stale rozszerza teren bytowania z zachodnich i południowych części Europy na wschód i północ.
Lepiarka bluszczowa nie ma dużych wymagań gniazdowych (widziano ją zakładającą domy w trawnikach, parkach a nawet działkach budowlanych), a kwitnące bluszcze pospolite rosną coraz powszechniej, więc lepiarka bluszczowa może „przeskakiwać” na kolejne miejsca żerowania i rozwoju. Lepiarka bluszczowa to pszczoła jesienna, w innych krajach pojawiająca się pod koniec sierpnia, we wrześniu i październiku, w czasie kwitnienia bluszczy właśnie, z których zbiera ok. 88% gromadzonego pyłku.
Zdjęcie wykonane w Górzycy przez Justynę Kierat - to nasza polska lepiarka bluszczowa, emigrantka z Niemiec.
Czy pojawienie się u nas nowego gatunku zapylacza świadczy o polepszającej się kondycji środowiska?
Gdy przyglądniemy się wymaganiom siedliskowym lepiarki bluszczowej, zaobserwujemy, że jest ona gatunkiem ciepłolubnym. Rozszerzanie zasięgu występowania jest związane raczej z ocieplaniem się klimatu wywołanym działalnością człowieka, a nie np. polepszeniem bazy pokarmowej. Bluszcz pospolity również jest gatunkiem ciepłolubnym, więc również zwiększa tereny bytowania i np. lepiej znosi lekkie zimy. Podobnie rzecz się ma z „czarną pszczołą”, czyli zadrzechnią fioletową, która ze statusu wymarłej w Polsce w ostatnich latach otrzymała status zagrożonej wyginięciem (więcej na ten temat przeczytasz TUTAJ). Takie pojawianie się nowych gatunków pszczół nie jest więc objawem zmniejszania się problemów w środowisku, a wręcz przeciwnie – ich narastaniem. Zwłaszcza, że jednocześnie inne gatunki (nie tylko pszczół) stają się coraz mniej liczne i zaczynają być ujmowane są na listach zwierząt i roślin zagrożonych, tak jak np. trzy inne lepiarki: kocankowa (fodiens), krwawnikowa (floralis) i górsko-borealna (impunctatus). Według Europejskiej Czerwonej Listy Pszczół mają one kategorię VU (ang. vulnerable, czyli narażone na wyginięcie). Nic nie wskazuje, by sytuacja miała się poprawić.
Oczywiście sam gatunek lepiarki bluszczowej witamy w Polsce z szeroko otwartymi ramionami – w końcu to nieinwazyjny gatunek europejski, który nie stanowi zagrożenia dla naszych ekosystemów. Jak zwykle przypominamy też, że w Polsce żyje obecnie 477 gatunków pszczół, które niezbędne są do zachowania bioróżnorodności (kiedyś mieliśmy 493 gatunki, ale 16 uznano za wymarłe). Wiele gatunków roślin jest zależnych od swoich zapylaczy i nie „obsłuży” ich pszczoła miodna, która nie jest zapylaczem uniwersalnym.
Artykuł konsultowany naukowo z Justyną Kierat