59 Naukowa Konferencja Pszczelarska – dzień II
Zdjęcie: Freepik.
Drugi dzień 59 Naukowej Konferencji Pszczelarskiej przebiegł bez problemów na łączach internetowych, dzięki czemu uczestnicy mogli wysłuchać 14 wystąpień i przedyskutować swobodnie sesje prenalne i posterowe. Tak jak w poprzedniej części artykułu i w tej przygotowaliśmy dla Was streszczenia wystąpień prelegentów.
Część I – Gospodarka pasieczna
EurBeST – ocena pszczół odpornych na pasożyty Varroa destructor w pasiekach produkcyjnych. – Dr hab. Małgorzata Bieńkowska
Drugi dzień 59 Naukowej Konferencji Pszczelarskiej otworzyła dr Bieńkowska wykładem, w którym przedstawiła zagadnienie zwiększenia odporności pszczół na warrozę, jako głównego celu nauki i hodowli pszczelarskiej. Zauważyła, że chociaż selekcja naturalna doprowadziła do pojawienia się dziko żyjących populacji pszczół miodnych o zwiększonej odporności na omawianą chorobę, to są one jednocześnie nieprzydatne w gospodarce pasiecznej, ponieważ produkują mało miodu, są agresywne i rojliwe. W ramach eksperymentu przetestowano 3500 rodzin – było to największe badanie jakie do tej pory przeprowadzono w Europie i odkryto, że hodowla pszczół wykazujących cechy odporności na warrozę jest możliwa. Uzyskano np. linię, w której porażenie pasożytem utrzymało się poniżej 3% mimo braku leczenia. Dokładny opis badań i szczegółowe informacje znajdziecie w artykule, który profesor Bieńkowska opublikowała na łamach Pasieki 1/2022 .
Pszczoły w mieście. Wnioski po kilkuletnich badaniach w pasiekach miejskich. – Dr hab. Mirosław Nakonieczny prof. UŚ.
Jak zauważył prelegent, pszczelarstwo miejskie jawi się jako fenomen. rzeba bowiem przyznać, że w miastach nie stosuje się pestycydów, co jest korzystne dla pszczół, tak samo jak bardzo duża różnorodność gatunkowa roślin miododajnych, a także spory wybór siedlisk (mówimy nie tylko o pszczołach miodnych) czy mniejsze wahania temperatury między zimą i latem. Ponadto w dużych miejscowościach istnieje zapotrzebowanie na kontakt z przyrodą i pasieki miejskie są miejscem edukacji. Są to też narzędzia promocji firm i instytucji miejskich. Jednocześnie w miastach pszczoły miodne i niemiodne są narażone na działanie pestycydów stosowanych przeciwko komarom i kleszczom – w niektórych miastach zaprzestaje się jednak tej praktyki (czytaj więcej TUTAJ). Poza tym bazy pożytkowe są fragmentaryczne, a podróż owadów do nich bywa niebezpieczna. Które czynniki przeważają gwarantując lub nie komfort pszczół miodnych?
Porównano pasiekę miejską z taką samą pasieką wiejską. Okazało się, że mimo braku pestycydów w tych pierwszych, poziom stresu u pszczół był wyższy (mierzono poziom metalotionein*, białek ochronnych Hsp 70 oraz innych, związanych z zanieczyszczeniem metalami) niż ich sióstr żyjących na wsi, miały bowiem ciała bardziej zanieczyszczone metalami ciężkimi. Ponadto były bardziej narażone na porażenie przez pasożyta Varroa destructor. W podsumowaniu badań stwierdzono, że pszczelarstwo miejskie nie jest remedium na negatywne zmiany zachodzące w ekosystemach związanych z rolnictwem. Miasto to także miejsca zagrażające pszczołom m.in. poprzez zanieczyszczenia pochodzenia antropogenicznego, fragmentaryczną bazę pożytkową i być może wiele innych czynników czekających dopiero na odkrycie.
*białka uczestniczące w detoksykacji organizmów ze szkodliwych jonów metali oraz reakcji obronnej związanej ze stresem oksydacyjnym.
Porównanie efektów gospodarki pasiecznej na terenie leśnym i obszarach intensywnie wykorzystywanych rolniczo. – Prof. dr hab. Inż. Sławomir Bakier.
Naukowiec prowadził obserwacje dwóch pasiek (jednej położonej na terenach rolniczych, a drugiej ustawionej w lesie) w sezonie 2020 i 2021, które bardzo różniły się między sobą (sezony, nie pasieki). Matki wszystkich rodzin były ze sobą spokrewnione. Sławomir Bakier zwrócił uwagę, że pszczoły pierwotnie żyły w lasach i jest to ich naturalne środowisko życia. Ponadto, w porównaniu do wsi i miast, są to miejsca bezpieczniejsze dla owadów – o wiele rzadziej stosowane są opryski (o ile w ogóle), nie stosuje się też nawozów sztucznych. Ponadto różnorodność gatunkowa roślin jest ogólnie stosunkowo duża i jednocześnie większa niż w przypadku obszarów wiejskich, które są zdominowane przez monokultury. Ponadto w lasach częściej pojawia się spadź.
Pszczoły „leśne” były spokojniejsze, niż te żyjące przy intensywnych uprawach rolniczych. Nie obciągały masowo mateczników i nie przerywały pracy po przeglądzie. Rójki zdarzały się rzadziej i były „typowe”. Jednak wadą środowiska leśnego jest brak pożytków w lipcu i sierpniu, dlatego zbiór miodu był mniejsze, zwłaszcza w 2020 roku (12 kg vs 21 kg). Natomiast w 2021 r. zbiory były porównywalne (5 kg różnicy). Dlatego w lipcu i sierpniu pasieki w lasach wymagają podkarmiania, lub można je wykorzystać do produkcji ziołomiodów.
Naukowiec uważa, że po niewielkich zmianach w zasadach hodowli leśnej (np. nasadzanie roślin miododajnych takich jak np. lipa, które mają fatalne drewno, ale są dobre dla ekosystemów, czy zostawianie starych drzew, w których są np. dziuple), można by wprowadzić do nich pszczoły na stałe (zwłaszcza, że obecnie lasy zajmują 32% powierzchni kraju).
Rozmieszczenie oraz zasobność pożytków pszczelich w Polsce na podstawie wielkości wziątku w latach 2020–2021. – Dr hab. Dariusz Gerula
Jak zauważył naukowiec określanie poziomu wziątku jest bardzo proste – waży się ule. Natomiast o ile same pomiary nie są skomplikowane, to baza danych jest bardzo mała – w niewielu pasiekach są wagi. Wydział prowadził badania już 70 lat. Kiedyś mieli ponad 300 punktów pomiarowych (mimo, że samo ważenie było trudniejsze), a obecnie korzystają z 38 punktów wagowych w pasiekach stacjonarnych.
Pomiarów dokonuje się między godziną 20 i 22, od kwietnia do września, ustalając dobowe zmiany masy ula. Na szczęście obecna technologia i automatyczne wagi znacznie ułatwiają pomiary. Z badania wysnuto kilka wniosków, jednak podajemy dwa, które mogą najbardziej zainteresować pszczelarzy:
- Przybytek brutto między województwami mógł się różnić nawet sześciokrotnie. Przybytek brutto to masa wziątku przynoszonego do ula w określonym czasie, a przybytek netto to przybytek brutto po odjęciu masy, którą pszczoły zużyły na użytek własny i odparowana woda z nektaru. Tak gigantyczne różnice pojawiły się między województwem opolskim i podkarpackim a zachodniopomorskim i wielkopolskim. Zresztą to właśnie w województwie zachodniopomorskim (a także pomorskim), w maju zanotowano najwyższe przybytki dobowe.
- W perspektywie wieloletniej udział przybytków od kwietnia do czerwca, w bilansie rocznym, wynosi ponad 70% i powoli, ale systematycznie wzrasta, a w udziale pożytków wczesnych zwiększa się udział pożytków kwietniowych, za sprawą przyspieszenia wegetacji i selekcji pszczół w kierunku intensywnego rozwoju.
Jeżeli pszczelarze są zainteresowani dzieleniem się odczytem własnych wag, mogą kontaktować się z naukowcem pod adresem Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.. Pasiecznicy proszeni są również o wypełnienie ankiety, która ma za zadanie monitorować fenologiczno-rolnicze warunki stacjonowania pasiek oraz wpływu pandemii na prowadzoną działalność pszczelarską.
Część II Pożytki pszczele, zapylanie roślin i inne owady zapylające
Czy pszczoła miodna jest węzłem rdzeniowym? Zmiany struktury sieci zapyleń w czasie sezonu wegetacyjnego oraz znaczenie Apis mellifera w sieci zapyleń Krakowa. – Mgr inż. Aleksandra Żmuda
Aleksandra Żmuda zajmowała się owadami zapylającymi zamieszkującymi Kraków. Zauważyła, że niemal połowę powierzchni miasta zajmują tereny zielone, gdzie żyje bardzo dużo owadów. Do tej pory jednak nie badano, jak w Krakowie wygląda sieć zapyleń. Dlatego naukowczyni porównała struktury sieci zapyleń w trzech okresach sezonu oraz określiła funkcję gatunków pszczół w całorocznej sieci zapyleń. Podczas badań ustaliła np. jakie gatunki pszczół żyją wmieście i z jakimi roślinami są związane.
Badaczka ustaliła, że sieć zapyleń zmienia się w trakcie sezonu wegetacyjnego, a lipiec charakteryzuje się największą różnorodnością gatunkową pszczół. Wraz z rozkwitaniem coraz większej liczby gatunków roślin, zmniejsza się wskaźnik powiązań sieci co oznacza, że pszczoły „łączą się” z konkretnymi gatunkami roślin. Okazało się, że jedynym gatunkiem, który spajał całą sieć poprzez odwiedzanie wielkiej liczby roślin i miejsc, była pszczoła miodna. Dlatego należy bardzo dbać o pasieki miejskie, bo robotnice Apis mellifera mogą przenosić różne choroby, zostawiać patogeny na kwiatach i zarażać owady dzikie.
Pozostałości środków ochrony roślin w produktach pszczelich pochodzących z sadów konwencjonalnych i ekologicznych. – Dr hab. Zbigniew Kołtowski
Zbigniew Kołtowski badał pozostałości środków ochrony roślin w produktach pszczelich pochodzących z prowadzonych konwencjonalnie i ekologicznie sadów jabłoniowych, zlokalizowanych w dwóch miejscowościach.
Naukowiec ustalił, że w sadzie ekologicznym głównym źródłem pożytku do 24. maja były wierzby oraz w mniejszym stopniu rzepak. Natomiast w sadach prowadzonych konwencjonalnie sytuacja była niemal odwrotna – głównym pożytkiem był rzepak, a w mniejszym stopniu jabłonie, śliwy i wierzby. Ponadto wszystkie przebadane produkty pszczele (pyłek, pierzga, miód a także nakrop) zawierały mniej środków ochrony roślin niż sady konwencjonalne. Miód był znacznie mniej zanieczyszczony niż pierzga i pyłek.
Niestety w sumie wykryto 32 substancje czynne ze środków ochrony roślin, w tym takie, których stosowanie na terenie Unii Europejskiej jest zabronione (chloropiryfos, chloroprofam, tolilofluanid). Natomiast spośród środków stosowanych w sadach konwencjonalnych w pyłku wykryto pozostałości pentiopiradu i pirymetanilu. Inne pozostałości pochodziły z pożytków znajdujących się przy uprawie.
Urbanizacja a zróżnicowanie funkcjonalne pszczół. – Dr Weronika Banaszak-Cibicka, dr Łukasz Dylewski.
Środowisko miejskie może wywierać dużą presję na pszczoły. Różne cechy owadów i środowisk mogą przekładać się na niejednakową wrażliwość zwierząt i te same elementy i czynniki działające na odmienne organizmy, mogą powodować rozbieżne reakcje. Dlatego gatunki o pewnych cechach mogą „wypadać” ze środowiska zurbanizowanego. W przypadku owadów sprawdzano takie parametry jak specjalizacja pokarmowa (czy są związane z konkretnymi gatunkami roślin), jaka jest ich aktywność sezonowa, stopień uspołecznienia, sposób gniazdowania i wielkość ciała. Celem badań była więc ocena wpływu urbanizacji na skład funkcjonalny zgrupowań pszczół. Prowadzono je w Poznaniu, w strefie miejskiej, podmiejskiej i wiejskiej.
Obserwowano aż 6839 pszczół należących do 176 gatunków. Wiele z nich stwierdzono we wszystkich trzech terenach miejskich, jednak im bliżej centrum miasta, tym mniej było pewnych gatunków. Trzydzieści osiem obserwowano wyłącznie na terenach wiejskich, 20 wyłącznie na podmiejskich, a 12 tylko w centrum miasta. Ogólna kompozycja gatunkowa również różniła się między strefami.
Co szczególnie interesujące, gatunki, które były związane z siedliskami miejskimi, są pospolite, poliektyczne, eusocjalne o długim okresie lotów (długo pojawiają się w sezonie). Ponadto obszary miejskie były preferowane przez gatunki południowe, ciepłolubne. Bardziej wrażliwe na zmiany urbanizacyjne okazały się samotnice, kleptopasożyty, gatunki gniazdujące w glebie, o specjalizacji troficznej i krótkim okresie lotu. W badaniach udowodniono więc, że różne cechy przekładają się na różną wrażliwość pszczół na zmiany urbanizacyjne. Zmiany środowiskowe mogą wpływać na różnorodność biologiczną poprzez kierunkowe zanikanie, związane z cechami poszczególnych gatunków.
Kłokoczka południowa i krzewuszka cudowna. – Dr Ernest Stawiarz
Ernest Stawiarz postanowił sprawdzić, czy rodzimy dla Polski gatunek rośliny, kłokoczka południowa, nadaje się jako roślina nektarodajna na tereny miejskie.
Kłokoczka południowa to krzew dorastający do 4 m wysokości, o sztywnych, wyprostowanych, gładkich pędach z biało paskowaną korą. Co bardzo ważne jest to gatunek odporny na suszę (co jest dużym problemem w miastach), ale niezbyt wytrzymały na niskie temperatury (tutaj warto przypomnieć, że w miastach zimą jest cieplej). Co najważniejsze – jest to gatunek rodzimy, chroniony, a więc o niskim potencjale inwazyjności. Ma bardzo ładne, zebrane w grona kwiaty, które kwitną w maju i czerwcu. Odwiedzają je muchówki a także krótko- i długojęzyczkowe pszczołowate (nektar jest łatwo dostępny).
Naukowiec doszedł do wniosku, że kłokoczka jest gatunkiem o dużym potencjale uzupełniania bazy pokarmowej pszczół w miastach (zwłaszcza, że ma duże walory dekoracyjne, bardzo ważne dla ludzi). Średnia masa cukrów wydzielonych w nektarze jest wyższa od wartości uzyskanych dla kwiatów kasztanowca, wierzb czy klonów. Natomiast nie jest szczególnie pyłkodajna, za to pyłek dla pszczół jest atrakcyjny, chociaż ma bardzo dużo skrobi, które preferują bzygowate.
Drugim gatunkiem omówionym przez naukowca była krzewuszka cudowna. Jest to gatunek wschodnioazjatycki, dość popularny w ogrodach. W Lublinie zakwita w połowie maja i kwitnienie trwa nawet 7 tygodni. Najczęściej odwiedzają ją trzmiele, rzadziej pszczoły miodne. Co szczególnie interesujące kwiaty krzewuszki stosują „sygnalizację świetlną”. Młode, niezapylone kwiaty mają jasne kielichy i wydzielają dużo nektaru, stare, zapylone, różowieją. Jest to sygnał dla pszczół, że nie ma sensu ich odwiedzać i lepiej przeznaczyć energię na penetrowanie jasnych kwiatów. W ciągu dwóch dób z jednego krzewu można pozyskać 22,9 g cukrów.
Podczas wykładu prof. dr hab. Agata Konarska zaprezentowała zdjęcia anatomiczne kwiatów krzewuszki i wytłumaczyła, jak odbywa się sekrecja (czyli wydzielanie nektaru) z tkanek.
Część III Produkty pszczele
Skład kwasów organicznych w miodach odmianowych. – Prof. dr hab. Teresa Szczęsna.
Teresa Szczęsna przedstawiła wyniki badań dotyczących zawartości kwasów organicznych w polskich miodach. Dokładna znajomość rodzajów i poziomu zawartości kwasów organicznych w poszczególnych gatunkach miodów, pozwala na wstępne ustalenie czy nie doszło do zanieczyszczenia patoki kwasami używanymi do leczenia pszczół czy do zabiegów higienicznych. Światowa literatura dotycząca tego zagadnienia nie jest zbyt bogata, a w naszym kraju właściwie nie prowadzono takich badań. Łącznie badaczka przeanalizowała 194 próbki różnych odmian miodu.
Ustaliła, że ogólna zawartość kwasów organicznych i poszczególnych kwasów zależała od odmiany miodu. Miody spadziowe (ze spadzi iglastej, liściastej) charakteryzowały się wysoką zawartością kwasów organicznych, a w grupie miodów nektarowych, najwięcej tych związków miał miód gryczany. Najniższa zawartość kwasów organicznych została odnotowana w miodach akacjowych i rzepakowych.
Kwasu mlekowego było najwięcej w miodach nawłociowym, wierzbowym, lipowym, spadziowym ze spadzi liściastej i iglastej. Kwas mrówkowy dominował w miodzie wrzosowym, a w miodach akacjowym kwasy propionowy i chinowy. Kwas mrówkowy i mlekowy dominował w miodzie gryczanym. W miodzie rzepakowym najwięcej było kwasu chinowego.
Możliwość wykorzystania propolisu jako naturalnego biokonserwantu żywności – dr hab. Inż. Prof. UR Małgorzata Dżugan
Każdy pszczelarz dobrze zna niesamowite antybakteryjne właściwości propolisu. Dlatego naukowcy zaczęli się zastanawiać czy jest możliwość jego wykorzystania do stworzenia opakowań, które będą powstrzymywały psucie się żywności. Jak zauważa naukowczyni, jego główną wadą jest jednak zapach, który może przenikać do produktu. Dlatego celem badań Małgorzaty Dżugan było uzyskanie ekstraktów propolisu o wysokiej aktywności antyoksydacyjnej z użyciem różnych faz ekstrakcyjnych oraz ich ocena przydatności utrwalania soku pomarańczowego.
Propolis rozpuszczono w etanolu o różnych stężeniach, wodzie, glikolu propylenowym, heksanie czy oleju lnianym z dodatkiem detergentu. Jak widać były to rozpuszczalniki polarne i niepolarne.
Małgorzata Dżugan ustaliła, że aktywność antyoksydacyjna i profil polifenolowy ekstraktów zależy od wykorzystanego ekstrahenta i największą aktywność przeciwrodnikową i najbogatszy profil polifenolowy stwierdzono dla wyciągów etanolu (70% i 95%) oraz glikolu propylenowego (rozpuszczalniki polarne). Nawet niskie dawki etanolowego ekstraktu propolisu wykazywały konserwujące właściwości, ale jednocześnie powodowały mętnienie soku. Natomiast wodne ekstrakty propolisu wykazują bardzo słabe właściwości antyoksydacyjne, a w ich skład wchodzą głównie kwasy fenolowe (kawowy, p-kumarynowy). Jednocześnie nie wywoływał zmętnienia soku pomarańczowego. Można więc założyć, że jest możliwe stworzenie w przyszłości „propolisowego konserwantu”.
Fermentacja pyłku w warunkach laboratoryjnych – czy możemy naśladować pszczoły? – Dr inż. Michał Miłek
Jak zauważył prelegent, fermentacja obnóży pszczelich w kontrolowanych warunkach laboratoryjnych, w celu uzyskania „sztucznej pierzgi” z dobrą wydajnością, stanowi interesujący temat badań.
Materiałem wyjściowym w eksperymencie było 50 g pyłku pszczelego, 7,5 g miodu, 12,5 g wody. Składniki te zagotowano i przestudzono, w celu wybicia drobnoustrojów. Następnie dodano 1 g „kultury starterowej” czyli mikroorganizmów, które zapoczątkowały proces fermentacji mlekowej. Do tego celu wykorzystano szczepy bakterii z jogurtu naturalnego (m.in. Lactobacillus acidophilus), zakwaski do jogurtów (mieszanina szczepów bakterii), próbki z czystą kulturą Lactobacillus rhamnosus i drożdże piekarskie, ponieważ zauważono, że występują one w naturalnej pierzdze i prawdopodobnie mają udział w jej przemianach. Uzyskane próbki porównano z naturalną pierzgą pod względem pH i zawartości kwasu mlekowego.
Naukowiec ustalił, że w warunkach laboratoryjnych, przy użyciu wyżej wymienionych technik, można uzyskać produkt pierzgopodobny, a najlepsze parametry produktu uzyskano po wykorzystaniu L. rhamnosus. Jednak sztuczna pierzga miała wyższe pH i mniej kwasu mlekowego w porównaniu do naturalnej. W wyniku fermentacji pyłku zwiększa się zawartość kwasów polifenolowych i aktywność antyoksydacyjna. Ponadto profil polifenolowy też się zmienia. Pojawia się więcej aglikonów flawonoidowych. Jednak proces fermentacji pyłku w warunkach laboratoryjnych wymaga udoskonalenia, dalszych badań itd. jeśli chcemy uzyskać produkt jak najbardziej zbliżony do naturalnego.
Aktywność antyoksydacyjna mrożonego i liofilizowanego czerwiu trutowego utrwalonego miodem. – Mgr inż. Ewelina Sidor.
Ewelina Sidor pisała dla Pasieki na temat prozdrowotnych właściwości czerwiu trutowego. Artykuł o tym czym jest homogenat czerwiu trutowego, jakie ma właściwości prozdrowotne i dlaczego może stać się kolejnym, ważnym produktem pszczelim, możecie przeczytać TUTAJ. Teraz naukowczyni zbadała, jakie są opcje przechowywania tego produktu i na celownik wzięła utrwalanie czerwiu trutowego w miodzie rzepakowym.
Wyniki analiz wykazały, że miód z dodatkiem czerwiu trutowego wykazuje wyższą aktywność przeciwutleniającą i bogatszy profil polifenolowy w porównaniu do miodu rzepakowego, przy czym stopień zwiększenia zależy od dawki. Najbardziej korzystne parametry uzyskano dla miodu z 4% dodatkiem czerwiu trutowego mrożonego, który wykazywał największa stabilność podczas długotrwałego przechowywania. Utrwalenie czerwiu mrożonego w miodzie pozwoliło ograniczyć straty związków antyoksydacyjnych, co potwierdza skuteczność tej metody.
Ocena wpływu wybranych miodów na funkcje proliferacyjne, migracyjne i stresu oksydacyjnego komórek linii hodowlanej ludzkiego nabłonka rogowaciejącego HaCaT w warunkach in vitro – dr hab. n. med. Mirosław J. Szczepański.
Wystąpienie doktora nauk medycznych wywołało niemałe wrażenie na uczestnikach konferencji. Dało nadzieję, że produkty pszczele w końcu zainteresują świat lekarski i koniec z końców wejdą do praktyk medycznych.
Mirosław Szczepański podkreślił, że na konferencjach laryngologicznych wielokrotnie podkreślana jest rola miodu manuka w leczeniu przewlekłego zapalenia zatok przynosowych. Dlatego wspólnie z profesorem Wilde założył projekt badawczy dotyczący miodów polskich.
W dotychczasowych badaniach udowodniono, że miód ma właściwości antybiotyczne, a także, że wpływa korzystnie na gojenie ran i naczyniotworzenie (angiogenezę). W praktyce klinicznej wykorzystuje się też miód do opatrunków na trudno gojące się rany.
Celem pracy Mirosława Szczepańskiego była ocena wpływu wybranych miodów na określone funkcje ludzkiego nabłonka rogowaciejącego. Badania przeprowadzono in vitro z wykorzystaniem komórek HaCaT i takich miodów jak nawłociowy, gryczany, wrzosowy, lipowy, wielokwiatowy i manuka 400 MGO.
Według analiz miody istotnie chronią przed antyproliferacyjnym*, proapoptycznym (inicjowanie śmierci komórek) działaniem doksorubicyny**, ale same nie zwiększają proliferacji komórek HaCaT. Ponadto miody chronią komórki przed stresem oksydacyjnym. Najsilniejsze w tym względzie działanie wykazały miody nawłociowe i wrzosowe. Udowodniono także, że miody zwiększają migrację komórek, a mówiąc prościej – gojenie się rany. Trzeba jednak podkreślić, że były to badania in vitro, czyli bardzo wstępne.
*Proliferacja to zdolność komórek do namnażania się. Antyproliferacyjny czynnik powoduje więc ograniczanie namnażania się komórek.
**Antybiotyk z grupy antracyklin o działaniu przeciwnowotworowym uzyskany z hodowli Streptomyces peuceticus var. caesius. Lek wbudowuje się w strukturę DNA i powoduje jego rozerwanie oraz fragmentację.
Walidacja metody GC-MS wykrywania zafałszowań wosku pszczelego parafiną – mgr Katarzyna Kusyk
O tym, że z jakością wosku na polskim rynku niekoniecznie jest dobrze, pisała dla nas dr Ewa Waś TUTAJ. Natomiast prezentacja mgr Kusyk dotyczyła bardzo technicznej strony analizy wosku pszczelego w laboratorium usługowego działającego dla zainteresowanych pszczelarzy. Naukowczyni od kilku lat zajmuje się zanieczyszczeniem wosku parafiną, która niestety jest podobna do wosku chemicznie (jest to mieszanina węglowodorów nasyconych i nienasyconych).
W laboratorium, w którym pracuje prelegentka, jest opracowana metoda wykrywania alkanów w wosku pszczelim techniką chromatografii cieczowej z detekcją spektrum MS. Dlaczego walidacja metody jest tak istotnym procesem w życiu laboratorium? Chodzi o to, by metoda była na tyle doskonała, by analitycy wiedzieli, że wynik, który zostaje wydawany klientom (pszczelarzom) uwzględniał wszystkie możliwości zmiennych, pojawiających się w danej metodyce. Badania te umożliwiły ustalenie jednoznacznych kryteriów wskazujących na zafałszowanie wosku pszczelego parafiną.
Podstawą do zidentyfikowania zafałszowania parafiną jest obecność alkanów o różnej długości łańcucha węglowego. Wiemy, że w naturalnym wosku pszczelim są alkany o długości łańcucha od 20 do 35 atomów węgla w różnym składzie. Obecność alkanów o dłuższych łańcuchach wskazuje na zafałszowanie parafiną i cerezyną. Drugim narzędziem potwierdzającym pojawianie się zafałszowań w naszej matrycy jest suma alkanów o zawartości atomów węgla w cząsteczce parzystej lub nieparzystej. W naturalnym wosku pszczelim jest niewielka liczba węglowodorów o parzystej długości łańcucha węglowego. W przypadku domieszki parafiny do wosku nawet na poziomie 3%, w produkcie wzrasta liczba węglowodorów o parzystej liczbie atomów węgla w łańcuchu i obliczenie tej proporcji wystarczy, by odkryć zafałszowania. Analizy jednej próby są przeprowadzane na kilku aparatach, przez kilka osób.
Dzięki technice, które opracowało laboratorium, naukowczynie będą mogły wykorzystać ją w projekcie Agencji Modernizacji i Restrukturyzacji Rolnictwa: Ocena ekonomiczna gospodarstw pasiecznych i stan sektora pszczelarskiego w Polsce, oraz analiza jakościowa wosku wykorzystywanego w obrocie pszczelarskim. Podczas realizacji projektu analitycy laboratorium chcą przebadać ok. 200 próbek z całego kraju.
Dokładny opis badań znajdziecie TUTAJ.