Youtuber kontra firma Lyson
Zdjęcie: Freepik
Kilka dni temu na forach pszczelarskich pojawił się film z kanału beekeeper.pl na YouTube dotyczący węzy firmy Lyson. Sebastian Sztandera przedstawił w nim wyniki analizy węzy pszczelej zakupione w wymienionej firmie i zauważa, że w trzech próbkach znajdują się pestycydy niedozwolone na terenie Unii Europejskiej.
Stawiane zarzuty
W filmie Sebastian Sztandera przedstawia wyniki analiz trzech próbek wosku pszczelego pozyskanego z węzy firmy Lyson (partii nr 607, 627, 595), które wykonało Stowarzyszenie Pszczelnictwa Rzeczypospolitej z siedzibą w Warszawie. We wszystkich trzech próbach wykryto 12 rodzajów pestycydów. Kilka z nich zakazanych jest do stosowania w Unii Europejskiej, a inne, takie jak kumafos, w Polsce. Youtuber zwraca uwagę na niekorzystny wpływ niektórych z tych substancji na kondycję pszczół miodnych i możliwość przeniknięcia ich do miodu. Podkreśla jednak, że nie stanowią zagrożenia dla ludzkiego życia i zdrowia. Mimo wszystko zauważa, że firma Lyson powinna wycofać swoją węzę z rynku. Nie odpowiedziała też na wyniki analiz, które przesłał im wcześniej.
I o ile trzeba przyznać, że brak reakcji firmy nie świadczy najlepiej o ich zaangażowaniu w sprawę, to samo przeprowadzone śledztwo Sebastiana Sztandery też pozostawia wiele do życzenia.
Problem rzetelności
Badania nad zawartością pestycydów w węzie prowadzone są od dawna i dowodzą, że wosk krążący w Polsce bardzo często jest zanieczyszczony – niezależnie od firmy, jaka ją wyprodukowała. O problemie czytamy np. w pracy prof. Pohoreckiej zamieszczonej na stronie Państwowego Instytutu Weterynaryjnego: „(…) Chemiczna ochrona roślin nie jest jedynym źródłem ekspozycji pszczoły miodnej na kontakt z substancjami chemicznymi. Akarycydy fosforoorganiczne (kumafos, bromfenwinfos), chloroorganiczne (bromopropylat), formamidyny (amitraz, cymiazol) i pyretroidy (fluwalinat, flumetryna, akrynatryna) są stosowane w pszczelarstwie od ponad 30 lat przy zwalczaniu inwazji V. destructor. Ze względu na lipofilne właściwości większości wprowadzanych bezpośrednio do ula substancji warroabójczych, przenikają one przede wszystkim do wosku pszczelego, z którego zbudowane są plastry. Tworzące gniazdo plastry, poza magazynowania pokarmu, służą do wychowu nowych pokoleń owadów, a zatem na kontakt z nimi narażone są także stadia rozwojowe pszczół. Pestycydy obecne w wosku wykazują wysoką trwałość i nawet termiczny proces jego obróbki nie powoduje obniżenia poziomu pozostałości. Kumulacji akarycydów sprzyja także zamknięty obieg produkcji wosku (starsze plastry są wycinane i przetapiane na wosk służący do produkcji kolejnych plastrów, poddawanych do rodzin w formie arkuszy węzy) [35, 36]. Pozostałości akarycydów w wosku powodują powstawanie populacji roztoczy Varroa opornych, co bezpośrednio rzutuje na skuteczność terenową weterynaryjnych preparatów leczniczych”.
Informacje przedstawione w filmie Sebastiana Sztandery nie są więc nowe. Zastanawiające jest jednak, dlaczego pan Sztandera przeanalizował i opublikował badania dotyczące węzy tylko jednego producenta. Wiemy w końcu, że problem jest najprawdopodobniej ogólnopolski.
W filmie temat został potraktowany zbyt wybiórczo. Może być bowiem tak, że nie tylko firma Lyson powinna wycofać węzę, lecz problem dotyczy wszystkich firm, bo zakorzeniony jest w środowisku naturalnym i obiegu wosku. Piętnowanie jednej firmy nic nie da, a regulacje i działania powinny być ogólnokrajowe. Może być tak, że w dużej mierze to pszczelarze wprowadzają do uli substancja zakazane albo wprowadzają do obiegu wosk, który pochodzi np. z niepewnego źródła. Nawet najmniejsza zawartość substancji niepożądanych rzutuje na całą partię wosku.. Możliwe nawet, że każdy pszczelarz powinien sprawdzić zawartość pestycydów w swoich plastrach. Jednak tego nie da się stwierdzić bez badań. Analiza fragmentu rzeczywistości zawęża obraz, a nawet go wypacza. Jest to wręcz żerowanie na emocjach i strachu pszczelarzy.
Natomiast firma Lyson utrzymuje, że wosk kupuje wyłącznie od pszczelarzy.
Problem Rosji
Drugim faktem podważającym wiarygodność filmu, jest to, że padają w nim również zarzuty, iż firma Lyson nie wycofała się z rynku rosyjskiego. Tutaj czekam na oficjalne stanowisko firmy, która twierdzi, iż jej sprzęt produkowany jest w Rosji w ramach licencji, ale podejmują kroki, by całkowicie wycofać swoją markę z tego kraju.
Natomiast w połączeniu z wybiórczą analizą wosku jednego producenta i zarzutami o produkcję sprzętu w Rosji czy Białorusi cały film nabiera charakteru nagonki, a nie rzetelnego potraktowania sprawy.
Kontaktowałam się z Sebastianem Sztanderą w sprawie filmu. Wydawnictwo Pasieka popiera jego dążenie do sprawdzenia jakości węzy na polskim rynku i działań, by wadliwe partie zostały wycofane. Pan Sztandera twierdzi, że miał dostęp do udostępnionych badań dotyczących wosku wyłącznie firmy Lyson.
Podsumowanie
Analizy youtubera zainspirowały mnie do dalszego zainteresowania się sprawą pestycydów w wosku pszczelim. W swoim śledztwie nie będę ograniczała się tylko do jednej firmy, a do przeanalizowania całości sytuacji. Nie uważam, że nagłaśnianie problemów dotyczących tylko jednego producenta cokolwiek rozwiązuje (aczkolwiek uważam, że reakcja firmy powinna być inna), skoro badania naukowe mówią jasno o krążących w wosku pestycydach i utrzymywaniu się ich w węzie. Może być tak, że pszczelarz czy pszczelarka odniosą wrażenie, że tylko węza firmy Lyson jest zanieczyszczona, zwrócą się do innych producentów, a następnie w ich miodzie i tak zostaną wykryte substancje niedozwolone.
Natomiast z dużym zainteresowaniem obserwuję dalsze kroki firmy Lyson i rozwiązanie sprawy zarówno wosku, jak i Rosji.