Pszczoły zjadają maliny
Zdjęcie: Autorką zdjęcia jest poszkodowana właścicielka plantacji malin
Niszczenie owoców przez pszczoły to problem, z którym coraz częściej spotykają się plantatorzy malin, borówek czy śliw. Szkody są duże, producenci owoców źli i załamani, a niektórzy pszczelarze rozkładają ręce i nie widzą problemu. Tymczasem takie zachowanie pszczół jak najbardziej świadczy o problemie! Przestawiamy list rozgoryczonej właścicielki uprawy malin, która nie wie, jak poradzić sobie z owadami i opinię eksperta na ten temat.
„Witam. Zaobserwowałam na mojej plantacji dziwne zachowanie pszczół (…). Mam wczesną malinę, od wczoraj zauważyłam duży wzrost liczby pszczół na owocach. Nie znam się na pszczołach, ale zrobiły mi duże szkody oraz utrudniają mi prace przy malinie. Myślałam na początku, że wysysają sok tylko z przejrzałej maliny, ale mam nagrania, że nawet z nie do końca dojrzałych. Nie wiem, co robić, może ktoś ma wiedzę, co powoduje u pszczół takie zachowanie. Malina owocuje już od 1,5 tygodnia i nie miałam wcześniej problemu.”
W późniejszej korespondencji dodaje, że sąsiad, pszczelarz z 30-letnim stażem „nie widzi problemu”.
Zapytaliśmy naszego eksperta, Michała Piątka, który jest nie tylko pszczelarzem, lecz także zajmuje się owocami jagodowymi, co może doprowadzać do takiego zachowania pszczół, czy rzeczywiście problemu nie ma i jak sobie z nim radzić.
„Skończył się pożytek nektarowy i szukają cukrów. Są też na borówkach i śliwkach i to niestety typowy widok o tej porze roku. Jeśli pani produkuje maliny, to obecność pszczół na nich jest problemem. Nie będą żądlić nieprowokowane, ale naciśnięte podczas zbioru będą się bronić. Rwacze będą narzekać. W dodatku pszczelarz też może mieć spory problem. Jeśli zbieraczki zniosą do gniazd za dużo soku, to może zacząć fermentować. Przerabiali to ludzie, którzy robią tzw. ziołomiody.
Zdjęcie: Autorką zdjęcia jest poszkodowana właścicielka uprawy malin
Podkarmianie pszczół nie odciągnie zbieraczek od malin. To pszczoły lotne, szukają wziątku, a że nie ma kwiatów ani spadzi, za to są dojrzałe lub przejrzałe owoce, to korzystają. Ale podkarmić warto z innego powodu. Jeśli problem z pożywieniem jest duży, to silnie ograniczy składanie jaj przez matkę, a to przecież teraz zaczyna się budowa zimowej siły rodzin. W dodatku obecnie nie ma ryzyka zafałszowania miodu. Chyba, że pszczelarz chce jeszcze zebrać nawłoć do towarowego zbioru. Jednak mała dawka syropu teraz może uratować te rodziny zimą.”
Dodatkowo Michał Piątek dodał, że sam miał podobny problem w uprawie borówki, więc wywiózł pszczoły w inne miejsce.
Widzimy więc, że w okolicy pasieki brakuje pożywienia i że to pszczelarz powinien zadbać o rodziny. Czy w takim wypadku można nie angażować się w problem sąsiadki i utrzymywać, że ma radzić sobie sama? Warunki uprawy roślin są coraz cięższe. Nie dokładajmy ogrodnikom dodatkowych trosk i starajmy się wypracować wspólne rozwiązania – w końcu jesteśmy po tej samej stronie – produkujemy jedzenie dla ludzi.
Na koniec dodamy, że oczywiście owoce będą też „podjadane” przez inne owady np. osy. Jednak trzeba pamiętać, że skala będzie o wiele mniejsza. Osy nie tworzą gigantycznych rodzin jak pszczoły miodne, ich głównym pokarmem jest zwykle pokarm mięsny, nie ma też kilkudziesięciu gniazd os zlokalizowanych w jednym miejscu (jak w pasiekach), których domowniczki falangami obsiadałyby maliny, tak jak widać to na przesłanych przez plantatorkę zdjęciach.