Pytamy Was! Opracowanie wyników ankiety o sprzedaży i cenie miodu
Zdjęcie: Freepik
W tamtym tygodniu zapytaliśmy Was w ankiecie na Instagramie i Facebooku o to, czy pszczelarzenie w ostatnim roku stało się trudniejsze, czy sprzedaliście mniej miodu niż w latach przed 2022 i straciliście klientów. Śledziliśmy również dyskusje na Facebooku. Dzisiaj prezentujemy podsumowanie wyników i przedstawiamy Wasze opinie.
Co prawda w ankiecie wzięło udział niewiele osób, ale na podstawie ich odpowiedzi możemy ocenić nastroje panujące wśród pszczelarzy. Nie jest wspaniale, ale nie jest też bardzo źle, zważywszy na to, z jakimi problemami muszą się mierzyć.
Na pytanie „czy prowadzisz pasiekę hobbystyczną czy profesjonalną?” odpowiedziały 24 osoby. Zadaliśmy to pytanie, aby określić grupę, która udziela nam odpowiedzi. Większość pszczelarzy, którzy wzięli udział w ankiecie to hobbyści lub hobbystki – 19 osób z 24.
Na pierwsze pytanie: „Czy w 2022 r. sprzedałeś/aś mniej miodu” odpowiedziały 22 osoby. Gorszy rok zanotowało 6 osób (27%), a różnicy nie zauważyło 16 osób (73%). To napawa optymizmem!
Natomiast na pytanie „czy podniosłeś/aś ceny miodu?” 20 osób (83%) odpowiedziało „tak”, a 4 (17%) „nie”. Tutaj wyraźnie widać wpływ inflacji – pszczelarze byli zmuszeni podnieść ceny patoki.
Kolejne pytanie dotyczyło tego, czy po podniesieniu cen miodu pszczelarz lub pszczelarka stracili klientów. Tylko 2 osoby (9%) powiedziały, że tak, a 21 (91%) stwierdziło, że nie.
Oczywiście taka ankieta na Instagramie nie jest miarodajnym narzędziem statystycznym. Otwiera jednak możliwość dalszej dyskusji i może obrazować, z czym borykają się pszczelarze. Musieli bowiem podnieść ceny miodu, niektórzy stracili przez to klientów i sprzedali ogólnie mniej patoki (prawdopodobnie nawet jeśli liczba klientów pozostała taka sama, kupowali oni mniej miodu). Przypominamy, że mimo iż ankieta była przeprowadzona na małej grupie osób, to 27% zadeklarowało, że sprzedało mniej patoki, ale tylko 9% straciło klientów po podniesieniu cen produktu. Nie znamy jednak związków przyczynowych tej sytuacji. To smutny trend – podczas gdy w krajach rozwiniętych zapotrzebowanie na lokalny miód wzrasta, Polacy nie kupują miodu, który ma lepsze właściwości niż biały cukier. Jakie mogą być przyczyny takiego stanu?
Przyczyna pierwsza: zalew rynku tanim miodem marnej jakości.
Dużo osób w dyskusji na Facebooku zwraca uwagę na nieuczciwą konkurencję i napływ gigantycznych ilości miodu z Ukrainy. Okazuje się jednak, że to tylko częściowo prawda. Rynek rzeczywiście jest zalany miodem – ale chińskim. Pisał o tym Michał Piątek w artykule „Polski rynek zalewa miód z Ukrainy?” z najnowszego numeru „Pasieki” (3/2023): „W gronie państw, z których kupujemy najwięcej miodu, na czoło wysunęły się Chiny. Importerzy czynią tam coraz więcej zakupów sukcesywnie od 2016 r. W tym czasie wielkość importu wzrosła o ok. 10 tys. t do poziomu ponad 16 tys. t rocznie. Z kolei w ostatnich trzech latach przywóz miodu z Ukrainy sukcesywnie spada, zmniejszył się o ok. połowę, by w 2022 r. osiągnąć poziom importu z Chin z 2016 r.”
Czytaj także: Polski rynek zalewa miód z Ukrainy?
Oczywiście fakt pochodzenia miodu nie zmienia nic – mamy na rynku za dużo patoki w niskich cenach. A nasi „partnerzy handlowi” owe niskie ceny osiągają, fałszując produkt. Na końcu obrywa więc nie tylko pszczelarz, ale też konsument. Mamy więc kilka problemów w jednym słoju.
Jak na to zaradzić? Czy Unia Europejska nie powinna wprwadzić ceł antydumpingowych, tak jak zrobiły to USA?
Czytaj także: Jak cło antydumpingowe USA mogą wpłynąć na światowy rynek miodu?
Przyczyna druga: inflacja
Pszczelarze zwracają również uwagę na fakt inflacji, a mówiąc dosadniej – drożyzny, która oddziałuje nie tylko na pszczelarzy zmuszonych podnieść ceny miodu i szukających oszczędności podczas prowadzenia pasiek, ale też na konsumencie – nawet jeśli nadal chce kupować miód dla siebie i bliskich, to nie może, bo go po prostu nie stać. Z tym problemem borykają się wszystkie branże oferujące produkty niebędące pierwszej potrzeby.
Przyczyna trzecia: duże pasieki zaniżają ceny
To oczywiście opinia pszczelarzy dyskutujących pod naszym postem, która wywołała olbrzymią dyskusję. Pojawił się np. taki komentarz:
„Ja mam małą pasiekę. Miód schodzi na bieżąco. Duże pasieki powyżej 100 rodzin akurat w moim rejonie psują opłacalność, zaniżają cenę poniżej 35 zł za 1,20 kg a koszty utrzymania sporo podskoczyły. Jak wychodzą na plus to zagadka.”
Ktoś inny dodał:
„(…)na rynku lokalnym za dużo się nie sprzeda. W pasiekach po 100 pni gdzie miód płynie w tonach trzeba szukać nabywców. I wtedy nie sprzeda się po 50 zł tylko 30 zł. Opłacalność spada chociaż miodek może być Prima Sort.”
W końcu wypowiedział się też duży producent:
„Do tej pory mając 200 pniową pasiekę sprzedawałem wszystek miód na lokalnym terenie. Problemy ze sprzedażą pojawiły się w ubiegłym sezonie, a ten rok to totalna porażka, połowa zbiorów została. Po wystawieniu ogłoszeń o sprzedaży miodu w hurcie bez podania ceny nie było ani jednego telefonu. Zalał nas miód ukraiński, rumuński i kto wie jaki jeszcze.”
Inny użytkownik zauważył jednak, że to nie wina dużych pasiek:
„Duże pasieki nie zaniżają ceny. Cenę zaniżają nieuczciwi producenci (bo pszczelarzami bym ich nie nazwał jak i nie nazwę miodem ich produktu) oraz uczciwi (ale tylko dzięki lukom prawnym) importerzy miodu.”
W wypowiedziach wraca jak bumerang kwestia importu taniego, fałszowanego miodu zza granicy.
Czytaj także: Niemal połowa importowanego do UE miodu jest zafałszowana
Przyczyna czwarta: konsument wciąż nie wie
Jedna z osób zauważyła, że przeciętny konsument boi się miodu skrystalizowanego, ponieważ w reklamach i sklepach marketowych promowany jest miód płynny. Oczywiście każdy pszczelarz wie, że miody skrystalizowane są tak samo dobrej jakości jak patoka. Może jednak konsumenci boją się miodu o (według nich) nietypowym wyglądzie?
A ty jak sądzisz? Czy jest jeszcze jakaś przyczyna pogarszającej się sytuacji na rynku pszczelarskim? Z chęcią poznamy Twoją opinię!