Pszczelarz walczy o sprawiedliwość
Fragment zdjęcia autorstwa nitipong168, freepik.
W 2013 roku pasieka Stanisława Kamińskiego zamilkła. Padło 80 rodzin pszczelich. Mężczyzna wie, że owady umarły w wyniku nieprawidłowego wykonania oprysków środkami ochrony roślin, bo wiele razy obserwował jak sadownik, z którym mieszka po sąsiedzku, wykonuje zabiegi o nieprawidłowej porze. Jednak z powodu rażących niedopatrzeń policji Kamiński nie doczekał się sprawiedliwości.
Dzień wytrucia był wolny od pracy, dlatego to policja powinna zabezpieczyć próbki martwych pszczół i roślin, na których zastosowano oprysk. Jednak gdy mundurowy dotarł na miejsce, okazało się, że jest znajomym rolnika.
Policjanci nie sprawdzili więc stanu pasieki i jakie straty poniósł pszczelarz. Nie powołali również komisji. Ostatecznie nie udało się pobrać trwałych dowodów, ponieważ wykorzystane przez rolnika środki ochrony roślin ulegają szybkiemu rozkładowi.
Od tego czasu Stanisław Kamiński bezskutecznie próbuje szukać sprawiedliwości w sądzie – nie tylko w sprawie wytrucia pszczół, lecz również zaniedbań służb. Obecnie sprawą zajmie się prokuratura w Świebodzinie i pszczelarz ma nadzieję, że w końcu doczeka się sprawiedliwości.
Czytaj także: Na Dolnym Śląsku będą zabiegi agrolotnicze
– Robię to nie tylko dla siebie, ale dla wszystkich pszczelarzy. I radzę innym, żeby walczyli – mówił pszczelarz siedem lat temu.
Policja uznała zarzuty za niepotwierdzone.
Źródło: gazetalubuska.pl