Ósmy obcy pasażer nosema
Zdjęcie: Freepik
Przedstawiamy skrót wykładu „Ósmy obcy pasażer Nosema”, który zaprezentowała dr weterynarii Anna Gajda podczas Naukowej Konferencji Pszczelarskiej dla otoczenia społeczno-gospodarczego „Nauka praktyce”.
Na początku wykładu naukowczyni podzieliła się smutnymi przemyśleniami dotyczącymi zbierania danych na temat zimowych strat rodzin pszczelich. Nasi czytelnicy zapewne pamiętają, że co roku zachęcamy do wypełniania ankiety na ten temat, przygotowanej przez stowarzyszenie COLOSS. Informacje o tej inicjatywie nie pojawiają się tylko u nas, lecz także w każdym czasopiśmie pszczelarskim i mediach społecznościowych. Tymczasem, mimo szeroko zakrojonej akcji promującej dzielenie się danymi ze swoich pasiek, wypełnia ją poniżej 1% pszczelarzy. A szkoda, bo takie badania pomagają zrozumieć skalę zjawiska i opracować odpowiednie działania.
Jak wynika ze wszystkich przeprowadzonych do tej pory ankiet COLOSS zimowe straty rodzin pszczelich w Polsce wynoszą powyżej 10%. Najczęściej za osypanie się owadów odpowiadają choroby – i tutaj jak zwykle warroza wiedzie niechlubny prym. Jednak w ostatnich latach na podium winowajców, zaraz za liderem, znalazła się nosemoza typu C.
Choroba ta powoduje skrócenie życia pszczół, zmniejszenie gruczołów gardzielowych, upośledza gromadzenie białek w ciele tłuszczowym, zaburza także funkcjonowanie ciał przyległych (corpora allata)[1]. Choroba przyspiesza wejście pszczół robotnic w fazę zbieraczki, co też powoduje ich szybsze starzenie się i zużywanie.
W przeciwieństwie do „klasycznej” nosemozy typu A, w której pojawia się biegunka, nosemoza typu C nazywana jest suchą, ponieważ przebiega bezobjawowo. Nie pojawiają się żadne ewidentne symptomy, które mogłyby naprowadzić pszczelarza na trop tego, z czym się mierzy. Choroba przebiega w czterech etapach:
- Ta faza jest bezobjawowa. Od wiosny do wczesnej jesieni zakażone rodziny wyglądają jak niezakażone.
- W fazie drugiej następuje wyrównanie siły rodziny. Dzieje się to jesienią i zimą, gdy ilość czerwiu w gnieździe jest najmniejsza, jednak porażonej w rodzinie matka desperacko chce wyrównać straty pszczół (do których już teraz doprowadza choroba) i nie przerywa czerwienia. Wtedy ilość czerwiu jest większa niż zwykle o tej porze roku.
- W fazie trzeciej, która ma miejsce kolejnej wiosny, następuje tzw. fałszywe ozdrowienie. Próbująca wyprzedzić chorobę matka zaczerwia prawie każdą ramkę.
- W fazie czwartej wyczerpana królowa przestaje składać jajeczka i jesienią lub kolejną wiosną rodzina się osypuje. W gnieździe znajduje się matka otoczona garstką pszczół i dużo plastrów z pokarmem. Bywa, że rodziny, które na pierwszy rzut oka są silne, nagle słabną i zamierają.
Badania wskazują, że pasożyt może zabijać już po ośmiu dniach od zakażenia pszczoły. Jednakże cała rodzina nie wykaże objawów aż do fazy czwartej. Ponieważ choroba jest bezobjawowa, należy regularnie sprawdzać laboratoryjnie, czy w naszych pasiekach nie pojawiła się nosemoza – zwłaszcza mając świadomość że stała się ona, zaraz po warrozie, drugą najpopularniejszą przyczyną śmierci pszczół.
Jak obniżyć ryzyko pojawienia się choroby?
Czytaj także: Różnice w budowie zasklepu czerwiu i wosku
Mniejsza śmiertelność pszczół i rzadsze porażenia chorobą jest w pasiekach, w których pszczelarze utrzymują w rodzinach dobrą higienę, poprzez częstą i dużą wymianę plastrów starych na węzę, dezynfekcję, zabezpieczenie poideł (nie może znajdować się na drodze loty pszczół) i wymianę wody. Dzięki temu w rodzinie jest mniej spor, z którymi mogą mieć kontakt młode pszczoły. Każdej wiosny warto przesiedlać rodziny do zdezynfekowanych uli, a w trakcie trwania sezonu pszczelarskiego systematycznie wymieniać plastry na węzę w taki sposób, by jesienią nie ostał się w ulu żaden z poprzedniej zimy. To ważne, bo usuwając plastry, usuwa się spory. Oczywiście przenoszenie plastrów między rodzinami, w której chociaż jedna jest chora, jest wykluczone. To samo tyczy się podawania zdrowym pszczołom pokarmu z rodzin, które się osypały. Pasiekę należy prowadzić tak, by nie dopuszczać do rabunków. Standardem powinno być także dezynfekowanie sprzętu używanego w zakażonej rodzinie.
Zabezpieczeniem przed roznoszeniem chorób jest też rozstawianie uli w pasiece w sporej odległości od siebie i malowanie na różne kolory oraz wzory, by ułatwiać zbieraczkom powroty do własnego ula, co przeciwdziała błądzeniu. Poleca się też wymienić matkę na zdrową, ze sprawdzonej hodowli.
Dezynfekowanie sprzętu zawsze zaczyna się od mechanicznego oskrobania, a dopiero później można go opalać (w przypadku uli drewnianych) lub dezynfekować chemicznie (korpusy z tworzyw sztucznych). Oczywiście czyścimy i dezynfekujemy też dłuta, odzież itd. W przypadku sprzętu z tworzyw sztucznych można użyć przynajmniej 1% roztworu podchlorynu sodu lub 2–5% roztworu ciepłej sody kaustycznej, którą po użyciu należy zneutralizować wodą z octem (proporcja 2 łyżki octu 10% na 1 l wody) i opłukać w wodzie.
Czytaj także: Genetyczne bingo
Odkażanie plastrów po nosemozie można wykonać za pomocą 80% kwasu octowego lub kwasu octowego lodowatego (to czysty kwas octowy). Taką dezynfekcję wykonujemy tylko na świeżych plastrach – stare trzeba po prostu usuwać. Maksymalnie 10 młodych plastrów wkłada się do szczelnych pojemników, a nad nimi umieszcza się chłonny materiał nasączony 180 ml 80% kwasu octowego. Procedura trwa siedem dni. Temperatura, w której przeprowadzany jest zabieg, nie może spaść poniżej 17°C. Po dezynfekcji plastry wietrzymy kilka dni.
Stopień porażenia rodzin nosemozą zmniejsza się w rodzinach, w których stosuje się leczenie kwasem szczawiowym (oczywiście podanym w lekach weterynaryjnych) przeciwko warrozie.
Jeszcze raz podkreślmy, że ponieważ nosemoza typu C przebiega bezobjawowo, należy systematycznie wysyłać próbki do badań z osypów zimowych pod kątem badania tej choroby. Najlepiej co roku.
[1] Corpora allata według „Anatomii i fizjologia pszczoły miodnej” Anety Stracheckiej i Martyny Walerowicz to części układu retrocerebralnego (współczulnego układu nerwowego), które razem z ciałami kardialnymi (corpora cordiaca) pełnią kluczową funkcję w kontrolowaniu zachowania pszczół i ich fizjologii. Corpora allata produkują hormony juwenilne, odpowiadające za rozród i rozwój pszczoły, wylinkę czy dojrzewanie jaj.