Genetyczne bingo
Zdjęcie: Annie O’Neil
Co jakiś czas na forach pszczelarskich pojawiają się zdjęcia trutni o białych oczach, rzadziej jednak ktoś odnajduje w ulu gynandromorfy. Tymczasem pewien pszczelarz trafił genetyczne bingo i znalazł w gnieździe takiego mieszanego osobnika. A w dodatku towarzyszyła mu wtedy fotografka!
Niezwykłe pszczoły zaobserwował Joseph Zgurzyński mieszkający w Pensylwanii (USA). W jednym z uli pośród normalnie wyglądających samic wędrowała jedna, która miała głowę samca o jasnych oczach. W dniu odkrycia nietypowego osobnika pszczelarzowi akurat towarzyszyła w pasiece fotografka Annie O’Neil, która zdołała zrobić to świetne zdjęcie.
Zgurzyński wysłał kilka zdjęć do Davida Tarpy’ego, który jest specjalistą od pszczół miodnych na Stanowym Uniwersytecie Północnej Karoliny. Naukowiec stwierdził, że pszczoła jest gynandromorfem – czyli ma zarówno tkanki samca, jak i samicy. Ponadto owad miał mutację genetyczną, która powoduje „wybielenie” oczu prowadzące do problemów ze wzrokiem. Oczy owadów są złożone z wielu fasetek rejestrujących różne spektra świetlne. Każda fasetka ma w swoich ścianach ciemny pigment ommochrom, który sprawia, że światło nie przenika do sąsiednich struktur. Jeśli owego pigmentu zabraknie (często w wyniku mutacji powodującej zaburzenia wytwarzania tryptofanu), to światło jest rozproszone w ommatidiach i truteń ślepnie – a właściwie jest oślepiony. U trutni ta wada pojawia się częściej, ze względu na powstawanie z haploidalnych jaj.
Czytaj także: Ile pszczół w rodzinie to pracusie
O samych gynandromorfach pisaliśmy już TUTAJ, ale pokrótce przypomnimy, że ciało o tkankach męskich i żeńskich powstaje w wyniku błędu w dzielącym się embrionie – im wcześniej doszło do pomyłki, tym wadę łatwiej zaobserwować, bo nietypowemu kształceniu ulega więcej tkanek. Bywa, że organizm jest podzielony niemalże po równo na stronę męską i żeńską – świetnie widać to u motyli. Ponadto zmianom nie ulegają tylko cechy zewnętrzne, lecz również organy wewnętrzne i zwierzę ma np. oba układy rozrodcze.
Źródło: national-geographic