Miód na kołach, czyli jak pszczelarze-koczownicy prowadzą pasieki w górach Kirgistanu
Zdjęcie:Pszczelarz Tyncztyk Satarow ze swoim starszym synem Ulibekiem, Kirgistan, obwód naryński, 1.08.2024
Trzy pokolenia kirgiskich pszczelarzy koczują wraz ze swoją wędrowną pasieką. Globalne ocieplenie odbija się na życiu rodziny: ule trzeba wywozić coraz wyżej w góry, do doliny Naryn, skąd swój początek biorą rzeki wpadające w Syr-darię.
Syr-daria to największa rzeka w Azji Centralnej. Przepływa przez Kirgistan, Tadżykistan, Uzbekistan i Kazachstan i kończy swój bieg w Jeziorze Aralskim. Dziennikarz i fotograf pracujący dla Radia Azattyk Piotr Trotsenko wybrał się w podróż wzdłuż Syr-darii, żeby opowiedzieć o aktualnym stanie rzeki poprzez historię prostych ludzi, żyjących w jej okolicach.
Nie zważając na upały, raczej nieczęste dla tutejszego wysokogórskiego klimatu, Tyncztyk Satarow ubiera bluzę pszczelarską i kapelusz i idzie na przegląd swojej wędrownej pasieki. Tyncztyk ma 36 lat, pszczelarstwem zajmuje się od ponad dekady. Od maja do sierpnia prowadzi koczowniczy tryb życia, szukając kwitnących łąk. Pszczelarstwem zajmuje się cała rodzina.
— Brat postawił swoją pasiekę tam, za górą – wskazuje ręką Tyntczyk – a my pracujemy tutaj, razem z ojcem i dziećmi. Dolina rzeki Naryn to nasz końcowy przystanek. Wkrótce ostatnie miodobranie i powrót do stolicy, do Biszkeku, gdzie przystąpimy do zakarmiania pszczół na zimę. Według słów kirgiskiego pszczelarza, miód pozyskany w dolinie ma wiele zdrowotnych właściwości i jest wysoko ceniony przez kupujących. – Im wyżej w góry, tym lepiej. Miodu jest mniej niż na równinach, ale jest czystszy i ma bogatszy smak. Naryński miód ceniony jest w Kirgistanie bardzo wysoko.
Pszczoły zbierają nektar w górach Kirgistanu, obwód naryński, 1.08.2024
Satarowowie stawiają swoje pasieki możliwie blisko kwitnących łąk, żeby pszczoły nie musiały latać zbyt daleko i skupiły się na produkcji miodu.
Pasieka wędrowna rodziny Satarowów w Dolinie rzeki Naryn, Kirgistan, obwód naryński, 1.08.2024
Tyncztyk mówi, że kocha swoją pracę, która przychodzi mu lekko i jest w stanie zaspokoić potrzeby rodziny aż do następnego sezonu. Najtrudniejszy moment, jaki wspomina, to czas z początków jego pszczelarstwa, kiedy kupili starą przyczepę, w której wożone są ule. Kosztowało to dużo wysiłku, czasu i pieniędzy. Bardzo pomógł ojciec, spawacz z zawodu, który ręcznie zmontował platformę pod ule.
Praca w pasiece wędrownej, obwód naryński, 1.08.2024
Przyczepa pszczelarska mieści w sobie ule, kąt do wirowania miodu i mały przedział mieszkalny z łóżkami piętrowymi i prowizoryczną małą kuchnią.
Ośmioletni Tynaj, młodszy syn Tyncztyka Satarowa, Kirgistan, obwód naryński, 1.08.2024
Głowa rodu Satarowów, Rysbek, ma 64 lata. Od niedawna jest na emeryturze, więc cały swój wolny czas poświęca pszczelarstwu i wychowaniu wnuków. Ma nadzieję, że chłopcy z czasem pełnowymiarowo włączą się w pomoc przy ulach i rodzinnym biznesie. Dodaje, że ciągła praca na świeżym powietrzu ma pozytywny wpływ na jego zdrowie i bycie w formie.
Pszczelarz Rysbek Satarow, Kirgistan, obwód naryński, 1.08.2024
Odwirowany miód Satarowowie starają się sprzedawać detalicznie – tak jest im wygodniej. Zdarza się też, że część produkcji zbywana jest hurtownikom. Kilogram górskiego miodu kosztuje około 6–7 $. Według Tyncztyka, dobry urodzaj miodu w dużej mierze zależy od warunków atmosferycznych. Jeżeli lato nie jest zbyt gorące, to kwiatów i nektaru będzie więcej, a co za tym idzie, również miodu.
Zmiany klimatu dotykają także pszczelarzy: fale gorąca i temperatury bijące rekordy. Koczujący pszczelarze zmuszeni są wędrować w wyższe regiony, gdzie wilgotność jest większa i jest chłodniej. Dolina rzeki Naryn jest idealna dla pszczelarstwa głównie ze względu na bliskość wody. Trawy są tu bardziej soczyste i jest więcej kwiatów, a miód jest pachnący.
Niedawno Satarowowie odwirowali całkiem biały miód z naryńskiej esparcety, który ma wiele wartości prozdrowotnych. Esparceta – wieloletnia roślina motylkowa, służąca za paszę dla zwierząt, w dodatku kwitnie obficie, wydzielając nektar nawet w upalne dni. Kirgiski pszczelarz zwraca uwagę na problem śmierci całych rodzin pszczelich, o którym słyszał, ale nie zaobserwował go w swojej pasiece. – Wszystko to kwestia stosowania chemii. Teraz nic nie sadzi się bez chemii – nie wiem, jak to się je – mówi Tyncztyk. Dlatego kupuję owoce i warzywa od sprawdzonych rolników, których znam od wielu lat, a innych staram się nie jeść i tym bardziej nie dawać dzieciom. Kiedy górskie łąki zakwitną, a cały miód zostanie zebrany, Satarowowie będą schodzić z gór do miasta, gdzie będą sprzedawać miód i przygotowywać się do następnego sezonu. Tyncztyk ma nadzieję, że klimat Kirgistanu pozwoli na ekologiczne pszczelarstwo jeszcze przez wiele lat – by pracy wystarczyła nie tylko dla jego dzieci, ale także wnuków.