„Ołowiany miód” z okolic Notre Dame
Zdjęcie: bralnina.
Gdy ponad rok temu pożar strawił dach katedry Notre Dame. Była to wielka tragedia dla dziedzictwa kulturowego ludzkości. Już w czasie pożogi wiedziano, że ucierpi także środowisko i mieszkańcy Paryża.
Dwudziestego lipca 2020 r. w Environment Science & Technology Letters, opublikowano artykuł naukowy z badaniami próbek miodu pozyskanego od rodzin pszczelich, żyjących na obszarze, gdzie opadł pył z pożaru katedry. Analizy wykazały czterokrotnie więcej ołowiu w miodzie z obszaru zanieczyszczonego w porównaniu z próbkami pobranymi z innych regionów Paryża i poza miastem. Dawki te nie przekraczają norm europejskich.
Jak zauważyła Kate Smith, główna autorka badania, porównanie było możliwe, ponieważ w noc pożaru (15.04.2019) wiatr wiejący z południowego wschodu cały czas utrzymywał kierunek i łatwo było ustalić gdzie opadł popiół.
Zebrano trzy tuziny próbek z uli stojących w regionach otaczających Notre Dame i porównano z próbkami paryskiego miodu z 2018 r. i z innych części Francji z 2017 r. Średnia geomatryczna dawka ołowiu w próbce wynosiła 0,023 mikrogramów na gram miodu. Jednocześnie próbki pobrane przed pożarem i z innych obszarów miały od 0,002 do 0,009 mikrogramów ołowiu w jednym gramie miodu.
Czytaj także: Prawosławna tradycja pszczelarska, czyli miodowy Spas
W dwunastym wieku ołów był powszechnie wykorzystywanym materiałem budowlanym. Kwietniowy pożar katedry strawił 460 ton ołowiu. W niektórych miejscach temperatura sięgała 600°C, to wystarczyło, by część ołowiu przedostała się do powietrza, tworząc trujący aerozol. W próbkach wykrywano też arsen, glin, chrom, nikiel czy miedź.