Miód ze spadzi… piewika
Zdjęcie: Wikipedia, autor: WanderingMogwai
Ten ładny owad skrywa pod nakrapianymi skrzydłami gorzko-słodką tajemnicę. Dowiedz się jaką!
Lycorma delicatula wbrew nazwie wcale delikatna nie jest. Pochodzi z Chin i stała się gatunkiem inwazyjnym w kilku krajach m.in. Japonii, Stanach Zjednoczonych i Korei Południowej. Najbardziej lubi żerować na bożodrzewie gruczołowatym (Ailanthus altissima (Mill.) Swingle), ale zarówno w Chinach, jak i w krajach, do których ją przeniesiono, zanotowano jej aktywność również na 173 innych gatunkach roślin, w tym roślinach ozdobnych i uprawnych m.in. soi, winorośli czy roślinach z rodzaju Malus (jabłonie).
Podczas żerowania osobniki dorosłe nakłuwają tkanki roślin aparatem gębowym i wysysają soki. Nadmiar wody i związków mineralnych oraz innych niepożądanych (z punktu widzenia ciała owada) substancji jest wydalanych w postaci spadzi. Wydalina osadza się na tkankach roślin i dodatkowo ułatwia wzrost pleśni, która wyniszcza roślinę. I chociaż środowisko naturalne cierpi przez pojawienie się inwazyjnego gatunku, to pszczelarze dostrzegają w tym szansę dla siebie – zauważono bowiem, że tam, gdzie pojawia się Lycorma delicatula, pszczoły gromadzą w ulach ciemny miód.
Ów miód spadziowy ma ziemny i dymny posmak, który nie każdemu odpowiada. Niektórzy twierdzą, że jest podobny do syropu klonowego. Pszczelarze ze stanu Pensylwania (USA) wysłali miód do laboratorium, gdzie stwierdzono, że ma bardzo dobre właściwości prozdrowotne.
– To dlatego beznadziejnie smakuje – stwierdził na łamach „Bee Culture Magazine” jeden z pszczelarzy – to w końcu lekarstwo.
I chociaż dla pszczelarzy nowy rodzaj miodu spadziowego to szansa na przedłużenie sezonu sprzedażowego (spadź pojawia się w okresie jesiennym), to w ostatecznym rozrachunku straty powodowane przez Lycorma delicatula przewyższają dochody. Z powodu żerowania tego owada w trudnej sytuacji są zwłaszcza producenci win czy soi. Im nowy miód nie osłodzi gorzkiej rzeczywistości.
Źródło: Bee Culture Magazine