Nauka na zimno, czyli przechowywanie pszczół w chłodniach
Zdjęcie: Pixabay.
W USA wynajmowanie uli do zapylania upraw staje się biznesem opłacalnym bardziej niż produkcja miodu. Pszczelarzom zależy więc, by w lutym dysponować jak największą liczbą silnych rodzin pszczelich, gotowych do pracy w sadach migdałowych, które przynoszą im największe zyski. Kluczem do osiągnięcia celu może się okazać przechowywanie pszczół w chłodniach, tak jak teraz przechowuje się owoce np. jabłka.
Wynajęcie jednego ula do zapylania migdałowców kosztuje 200 dolarów za rodzinę pszczelą. To biznes obecnie bardziej opłacalny niż produkcja miodu.
Czytaj także: W Stanach przestaje się opłacać produkcja miodu
Gloria DeGrandi-Hoffman jest naukowcem, przewodniczącą badań nad technikami zwiększającymi przeżywalność rodzin pszczelich.
– Bierzemy pod uwagę dużo zagadnień i wiele czasu poświęcamy nad badaniami dotyczącymi warrozy, także prawidłowego żywienia pszczół przed zimowlą, tak by wiosną do wynajęcia oferowane były rodziny gotowe do efektywnego zapylania – mówiła pani naukowiec.
Przełomem było odkrycie, że utrzymywanie pszczół w zimnych przechowalniach od października a nie od listopada, zwiększa szanse pszczół na ich przeżycie, co sprawia, że silne rodziny pszczele są gotowe do zapylania już w lutym, kiedy kwitną migdałowce.
– Przechowywanie pszczół w magazynach o zaniżonej temperaturze jest dość nową technologią. Ulepszamy tę metodę, by zwiększyć przeżywalność rodzin pszczelich i zwiększyć ich siłę akurat w czasie rozkwitu migdałowców.
Obecnie straty zimowe pszczół w USA utrzymują się na poziomie 30-40%. Naukowcy chcą zredukować te liczby do 5-10%. Nie osiągną tego celu bez kompleksowych działań pszczelarzy i odpowiedniego przygotowania pszczół do zimowli.
Czytaj także: Coraz częstsze kradzieże uli w USA
– Roztocza przenoszą wirusy i pasożytują na pszczołach, więc jeśli nie utrzymujesz populacji Varroa destructor w ryzach, to niewiele rodzin pszczelich przetrwa zimę – mówiła DeGrandi-Hoffman. – Kolejnym problemem są zmiany klimatu, które sprawiają, że zima przychodzi później. Od października do stycznia jest coraz więcej dni, kiedy temperatura utrzymuje się na poziomie powyżej 10°C. W wysokich temperaturach pszczoły zbierają pokarm nawet w listopadzie i na początku grudnia, gdy w naturze nie ma już dla nich pożywienia, co z kolei przekłada się na spożywanie zapasów, spalanie zapasów kalorii i szybsze starzenie się pszczół.
– Myślę, że rozwiązaniem dla obu tych problemów, czyli porażenia warrozą rodzin pszczelich, które są źródłem infekcji dla innych, a także zbyt wysokich temperatur w zimie, może być składowanie uli z owadami w przechowalniach o niskiej, stałej temperaturze, co powinno znacznie ograniczyć straty zimowe.
Zimne przechowalnie to po prostu chłodnie, w których jest zapewniona cyrkulacja powietrza i warunki symulujące te, których pszczoły kiedyś doświadczały już od połowy października. Dzięki sztucznemu skróceniu dnia i obniżeniu temperatury zbieraczki wylatują coraz rzadziej i szybciej zawiązują kłąb zimowy, by być gotowe do pracy w marcu lub w kwietniu. Tak wyglądał cykl życiowy rodziny pszczelej do momentu, gdy zmiany klimatu go zaburzyły.
– Opracowałam model, w którym przechowywanie pszczół rozpoczyna się już w połowie października. To najlepszy moment – stwierdziła badaczka. – Królowe rozpoczynają składanie jajeczek w styczniu, więc kiedy pojawi się pierwsze silne pokolenie młodych pszczół, będzie ono gotowe do przetransportowania w lutym do Kalifornii, gdzie niemal dwa miliony rodzin pszczelich jest potrzebnych do zapylania migdałowców w lutym.
Źródło: farmprogress.com