Pasieka doszczętnie zniszczona przez niedźwiedzia
Zdjęcie: Troy Olson
Pszczelarze muszą zmagać się z wieloma niebezpieczeństwami. Ich podopieczne chorują, są narażone na nieprzewidywalne zmiany pogody, a czasem na ataki dużych zwierząt. I to ostatnie spotkało pewnego pasiecznika.
Pasieka Troya Olsona (Karolina Północna, USA) została całkiem zniszczona przez głodnego niedźwiedzia. Mężczyzna zastanawiał się, czy nie będzie musiał porzucić działalności, ale dzięki wsparciu, które napłynęło do niego z całego kraju, postanowił się nie poddawać i nadal zajmować pszczelarstwem. Sytuacja uświadomiła mu, jak wiele osób potrzebuje miodu od jego pszczół.
Zniszczona pasieka nazywa się Heaven Scent Honey (Miód Niebiańskiego Zapachu). Przez dziesięć lat od jej założenia nie było żadnego incydentu. Aż do 22.11.2022 r.
Troy nie widział, jak niedźwiedź niszczy ule – o zdarzeniu poinformował go rolnik, któremu pszczelarz wypożyczał rodziny pszczele do zapylania upraw. To powszechna praktyka w Stanach Zjednoczonych. W błocie odciśniętych było wiele śladów łap, dzięki czemu można było ocenić, że zwierzę było młode. Może dlatego niedźwiedź zniszczył aż 38 pni?
Czytaj także: W Stanach przestaje się opłacać produkcja miodu
– To były zdrowsze i większe rodziny pszczele. Niedźwiedź rozniósł ule na kawałki i starał się je zaciągnąć w stronę lasu. Rozłożył je wszystkie – mówił Olson.
Starty wyceniono na 10 000 dolarów. Na szczęście ogólnokrajowa, nagłośniona zbiórka spowodowała, że pszczelarz zebrał ponad 13 000 dolarów i będzie mógł kontynuować praktykę.
Źródło: gofundme.com