NEWS:


Warning: Zend OPcache API is restricted by "restrict_api" configuration directive in /home/pasieka/domains/pasieka24.pl/public_html/libraries/vendor/joomla/filesystem/src/File.php on line 337
Straty rodzin pszczelich w Stanach Zjednoczonych osiągnęły rekordowy poziom. Średnio straty wynoszą 60%. Naukowcy starają się ustalić główną przyczynę.

Rekordowe straty rodzin pszczelich w USA

pszczoła na migdałowcu
Zdjęcie poglądowe. Fot. Freepik

Straty rodzin pszczelich w Stanach Zjednoczonych osiągnęły rekordowy poziom. Średnio straty wynoszą 60%. Pracownicy Departamentu Rolnictwa Stanów badają pszczoły, wosk i pyłek, aby ustalić, czy za śmierć pszczół odpowiadają pasożyty i wirusy. Jednakże cięcia kadrowe administracji Donalda Trumpa znacznie utrudniły Uniwersytetowi Cornella przeprowadzanie tych badań.

– Nie ma jednej rzeczy, która wpływałaby na pszczoły miodne, ale staramy się ustalić, jakie są najważniejsze stresy w tej chwili – powiedział Scott McArt, adiunkt entomologii na Uniwersytecie Cornella – W tej chwili podejrzewa się wiele rzeczy, powinieneś zobaczyć moją skrzynkę odbiorczą już teraz. Istnieją teorie dotyczące nowego wirusa, ale musimy zebrać dane. Na tym etapie nie możemy niczego wykluczyć – dodał.

W USA żyje obecnie rekordowa liczba kolonii pszczół miodnych – 3,8 mln, czyli o ok. 1 mln więcej niż pięć lat wcześniej.

– To dlatego, że coraz więcej osób interesuje się pszczelarstwem, co oznacza, że więcej kolonii jest dzielonych i tworzonych. To zwiększa liczbę kolonii, ale nie oznacza, że radzą sobie dobrze – wyjaśnił Scott McArt.

Charles Linder, autor artykułu pt. „Where Have the Bees Gone?” opublikowanym w „American Bee Journal” 4/2025 (April) twierdzi, że to nie jest niespodzianka i już w listopadzie przewidywano tę sytuację, zwłaszcza w Kalifornii, gdzie warunki nie były zbyt sprzyjające przed zimą (fale upałów na przemian z zimną pogodą). Obecnie na rynku brak jest ofert dotyczących sprzedaży nuckleusów (odkładów). Takiego problemu nie było od 30 lat. Autor artykułu informuje, że zna pszczelarza, któremu pozostało 400 uli z 16 000. To spadek o 97,5%. Inny pszczelarz zwierzył się, że pozostało mu zaledwie 10% rodzin.

Dalej autor pisze, że „bańka pękła” w odniesieniu do sytuacji na plantacjach migdałów. Plantatorzy zainwestowali w samopylne odmiany, a pszczelarzy oferujących usługi zapylania było zbyt wielu, a do tego ceny za zapylanie były zbyt wysokie. Teraz oczekuje się, że ceny te spadną…

Raporty z różnych stanów, od Minnesoty po Teksas, są w większości spójne. Rodziny, które powinny być silne o tej porze roku, jednak nie są.

Autor zastanawia się, co będzie dalej? Czy inni plantatorzy, np. uprawiający jabłonie czy jagody docenią bardziej usługi zapylania? Czy ta sytuacja utrzyma się w kolejnych latach? Czy ceny miodu, podobnie jak w poprzednim roku, wzrosną? Martwi się również o przyszłość branży.

Zmartwienia dodaje sytuacja związana z rządowym programem wykupu gruntów, przez co tereny przeznaczone pod uprawy migdałowców mogą się kurczyć. Do tego brakuje wsparcia od rządu i rozwijane są alternatywne projekty związane z zapylaniem (mechaniczne zapylanie). Nie brakuje też problemów ze stosowaniem środków ochrony roślin, które szkodzą pszczołom. Autor postuluje, aby odchodzić od filozofii „czystego pola”, czyli dążenia do tego, aby w uprawach nie było ani jednego chwastu. Sami pszczelarze także powinni dążyć do zmiany metod gospodarowania i dostosowania ich do zmieniających się warunków.


Źródło: www.theguardian.com

Źródło: American Bee Journal 4/2025

 Zamów prenumeratę czasopisma "Pasieka"

ze świata


ze świata