Koronawirus uderza w kanadyjskie pszczelarstwo
Zdjęcie: dashu85, freepik.
Co sezon firma Scandia Honey importuje 20 000 pakietów pszczelich, by wyrównać straty zimowe. W tym roku z powodu pandemii wirusa SARS-CoV-2 nie otrzymają nowych rodzin.
Z każdego ula kanadyjscy pszczelarze pozyskują rocznie od 45 do 90 kilogramów miodu, więc strata 20 000 pakietów znacząco odbije się na produkcji. Scandia to tylko jeden z kilku importerów pszczół w prowincji Zachodnia Kanada.
– Spadnie ilość miodu – mówił Reece Chandler, właściciel Scandia Honey. – Mam tę firmę od 25 lat i odkąd ją prowadzę, zapotrzebowanie na miód w każdym roku ciągle wzrasta, zwłaszcza na kanadyjski, który szczerze powiedziawszy jest jednym z lepszych, poszukiwanych na całym świecie.
Jednak większym problemem niż obniżka produkcji miodu, może być brak zapylaczy upraw przemysłowych. Rodziny pszczół miodnych wykorzystywane są zwłaszcza w uprawach nasiennych rzepaku hybrydowego, które rocznie wymagają obecności 75 000 uli. Ten rodzaj rzepaku jest uzależniony od owadów, bo zapylenie musi być precyzyjne. Dostarczając jeden ul na plantację rzepaku pszczelarz zyskuje 120 dolarów.
Łącznie kanadyjscy rolnicy korzystają z usług zapylających 300 000 rodzin pszczelich.
Zabezpieczone są jedynie uprawy lucerny, która do zapylania wymaga obecności miesierek – pszczół samotnic, hodowanych na miejscu.
Czytaj także: Koronawirus może zwiększyć sprzedaż miodu w Stanach
Czytaj także: W Stanach przestaje się opłacać produkcja miodu
Czytaj także: Rynek produktów pszczelich rośnie
Źródło: calgary.cetvnews.tv